piątek, 23 maja 2014

Rozdział 27

Po tym jak te słowa opuściły jego usta, chwycił moją dłoń i wprowadził mnie z powrotem w tłum ludzi, ignorując moje protesty i cisnące się na usta pytania, poprzez ostrzegawcze zaprzeczenie głową. Reszta wieczoru upłynęła w na wypijaniu kolejnych drinków, tańcu oraz poznawaniu nowych osób których imion rano nie byłam w stanie sobie przypomnieć.
Około 5, chwilę po tym, jak opuściliśmy miejsce imprezy, aby spędzić trochę czasu z Gemmą i innymi, Harry i ja wróciliśmy o domu jego matki i wpół czołgając się, wpół idąc, pokonaliśmy schody, cały czas się śmiejąc. Opadliśmy na łóżko, zdejmując ubrania, które mięliśmy na weselu i zasnęliśmy tak szybko, jak nasze głowy spoczęły na poduszkach.
Koło 6 rano rozbrzmiał alarm Harry’ego. Jęknęłam w poduszki i wytoczyłam się z łóżka, ciągle pijana, usiłując go wyłączyć. Harry usiadł ze zmieszanym wyrazem twarzy, napotykając na mnie- skaczącą dookoła, półnagą i usiłującą znaleźć telefon.
- Norah, wyłącz to.- warknął.
- A co kurwa myślisz, że próbuję zrobić?!
Ponownie opadł na łóżko, pocierając rękami swoje jadeitowe oczy, chcąc się rozbudzić i ziewnął zaspany, co było absolutnie urocze.
- Lewa kieszeń marynarki, którą miałem wczoraj.
Wyciągnęłam komórkę i wyłączyłam alarm, zanim opadłam na łóżku obok niego, wydając z siebie zirytowane jęknięcie. Jego silne ręce zaplotły się dookoła mojej talii, kiedy odwrócił się twarzą do mnie, całkowicie zamykając mnie w swoim uścisku i pozostawiając całusy na moich ramionach, kiedy jego nagi tors przywierał do moich pleców.
- Musimy wstawać. – mruknął.
- Co? Dlaczego?
- Nasz samolot odlatuje za godzinę, Norah.
- Zmień godzinę, okej? – jęknęłam, mocniej wtulając się w jego ciało. Westchnął cicho, co oczywiście znaczyło, że nie ma mowy żeby wysłuchał moich próśb. – Proszę?
- Nie mogę. Mam spotkanie.
I cóż, o 6:15 po godzinie snu, Harry i ja opuściliśmy Londyn, po tym jak ucałowałam na pożegnanie jego siostrę i przysięgłam po raz kolejny ją odwiedzić. Ledwo stałam na nogach, kiedy dotarliśmy na lotnisko; jedynie ręce Harry’ego pewnie oplatające moją talię i delikatne pocałunki składane na moim czole trzymały mnie przy życiu.
Podczas lotu regenerowaliśmy swoje organizmy, dostarczając potrzebnego im snu. Spałam na jednej z małych skórzanych kanap, podczas gdy Harry okupował rozkładany fotel naprzeciwko mnie. Jedyny raz, kiedy się obudziliśmy, to czas na posiłek, którego odmówiłam poprzez cichy jęk, po tym jak poczułam podchodzące mi do gardła ‘wspomnienia’ ubiegłej nocy.
Następna pobudka nastąpiła, gdy samolot lądował, a przez małe okna czarnego samolotu widoczny był pas startowy. Opuściliśmy samolot trzymając się za ręce, a nasze torby spoczywały na ramionach, jako idealny przykład na to, że byliśmy skacowani. No, przynajmniej ja. Harry jakoś zdołał uniknąć potwornego wyglądu. Jak zwykle.
- Która jest tu godzina? – zapytałam, kiedy weszliśmy na lotnisko.
Harry spojrzał na swój zegarek.
- Piąta popołudniu. James i ja odwieziemy cię do domu.
- NORAH! – odwróciłam głowę od cudownego mężczyzny u mego boku, napotykając na mojego najlepszego przyjaciela, stojącego kilka metrów ode mnie z jedną ręką na biodrze i szerokim uśmiechem na twarzy, a dopełnieniem tego była muszka i ciemny kardigan. Rzuciłam się niezdarnym sprintem w jego kierunku i wskoczyłam na niego, cały czas mając nadzieję, że uda mu się mnie złapać.
Zachichotał, kiedy minimalnie zachwiał się pod moim ciężarem, ale jakimś sposobem zdołał mnie złapać, kiedy ja pisnęłam tuż przy jego szyi, obcałowując każdy centymetr jego twarzy. Mój przyjaciel pachniał domem i wygodą- dwie rzeczy, których potrzebowałam teraz najbardziej na świecie. W końcu, moja waga stała się zbyt odczuwalna dla jego szczupłej sylwetki, więc upuścił mnie na ziemię z dumnym uśmieszkiem.
- Ty idioto! – krzyknęłam, zaplatając ręce na jego karku. – Cholernie za tobą tęskniłam.
- A jakże by nie? Mamy wiele rzeczy do zrobienia i tak wiele do obgadania… Zginiesz, Norah, zdecydowanie zginiesz!
- Byłeś hetero przez cały czas i to był tylko pretekst żeby podglądać mnie, jak się przebieram? – zadumałam.
Zmarszczył nos i zarzucił swoją niewidzialną grzywą w najbardziej bezczelny sposób, na jaki było go stać.
- Fuuj, nie szalej tak. Mamy rezerwację w Saki za jakieś 30 minut, więc weź swoje bagaże i wychodzimy.
Zachichotałam podekscytowana i w końcu wypuściłam z objęć swojego przyjaciela, aby odwrócić się i wpaść prosto na Harry’ego Stylesa, który wyciągał w moim kierunku torbę, którą upuściłam pośród moich wcześniejszych zawirowań. Z zakłopotanym uśmiechem chwyciłam skórzaną torbę i przerzuciłam ją przez ramię, kiedy on się do mnie uśmiechnął.
- Tak bardzo zapominalska, Norah. – skarcił mnie. Figlarnie go odepchnęłam, mając nadzieję, że złapie mogą dłoń i przyciągnie mnie do swojego torsu, a następnie westchnęłam zadowolona, kiedy moje pragnienia stały się prawdą. Oplotłam rękami jego muskularny tors, okryty jedynie przez cienki, czarny, bawełniany t-shirt.
- Um, przypuszczam, że zobaczę cię później? – powiedziałam, wtulając twarz w jego klatkę piersiową, aby uniknąć jego wzroku i niezręcznego pożegnania. Jego głęboki chichot jedynie pogłębił moje zakłopotanie.
- Tak, zobaczysz, w poniedziałek. Przyjdziesz do mnie.
- Zapytaj mnie miło.
Jego mięśnie wyczuwalnie naprężyły się pod moimi palcami, on sam wypuścił mnie ze swych objęć, a wszelkie oznaki uwielbienia, które widoczne były na jego twarzy, zniknęły w trakcie sekundy. Zamarłam i spojrzałam na niego, całkowicie nieprzygotowana na jego huśtawki nastrojów.
- Zobaczymy się w poniedziałek. – powtórzył wolno, nienaturalnym głosem, co sprawiło, że chciałam się schować za Jace.
Zamiast tego, podniosłam nieco podbródek, próbując zrównać się z jego spojrzeniem, zanim ostatecznie się poddałam i skupiłam na niewielkiej bliźnie nad jedną z brwi.
- Wtedy jestem zajęta.
- Norah.
- Naprawdę aż tak trudno zadać ci to cholerne pytanie?
Zmrużył oczy, pozwalając im bezwstydnie zmierzyć moje ciało, zanim spoczęły na lekko fioletowym siniaku tuż nad kością obojczyka. Jego przyodziana w pierścionki dłoń zbliżyła się do tego miejsca, delikatnie gładząc je, co spowodowało pojawienie się gęsiej skórki na każdym centymetrze mojej skóry.
- Moja. – mruknął, zanim podniósł dłoń i przeniósł ją na mój podbródek, aby skrzyżować nasze spojrzenia. – Wpadniesz do mnie w poniedziałek?
Zdecydowałam się przejąć kontrolę nad naszą bliskością i szybko złączyłam nasze wargi, szepcząc niegłośnie ‘tak’ w chwili, gdy się odsunęłam. Jego oczy rozbłysły, kiedy jego dolna warga zadrżała, gdy próbował ukryć uśmiech. Im więcej przebywałam w jego towarzystwie, tym częściej dostrzegałam jego kaprys, kiedy próbował zachować kamienny wyraz twarzy.
Jego warga drżała, jego oczy ciemniały lub jego szczęka się zaciskała za każdym razem tak niezauważalnie, że mogłeś to dostrzec jedynie, gdy bacznie go obserwowałeś. A ja ciągle podziwiałam jego zarysowaną szczękę, więc łatwo było mi dostrzec te niewielkie zmiany.
Pozostawił na czubku mojej głowy ostatniego całusa, zanim pomknął do wyjścia, jedną ręką wybierając numer w telefonie, a w drugiej trzymając folder pełen dokumentów, powracając do życia, w którym pełni rolę prezesa. Obserwowałam jak odchodzi z uśmiechem na mojej twarzy, po czym odwróciłam się do Jace, który pisał coś na swoim iPhone z nikłym uśmieszkiem.
- Gotowa? – zagruchał, wsuwając telefon z powrotem do kieszeni. Kiedy skinęłam potakująco głową, zaoferował mi przyodzianą w sweter rękę, którą chwyciłam z uśmiechem, a następnie oboje skierowaliśmy się do wyjścia, rozmawiając o wyprawie.
- Podczas lotu… - zaczęłam. Zdołałam wypowiedzieć jedynie tę część zdania, zanim moja twarz oblała się rumieńcem, a ja wybuchnęłam pełnym zażenowania śmiechem. Ale Jace, który znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny, zdołał odczytać moje myśli.
Pacnął mnie w ramię, kiedy na jego twarzy pojawił się szok.
- Żartujesz sobie?!
- Nie.
- NORAH, co u licha?! Wyjeżdżasz na dwa dni i zmieniasz się w jakąś boginię seksu? Jak to możliwe? Gdzie mogę dostać takiego Harry’ego Stylesa?
Figlarnie trąciłam go biodrem, zanim rozdzieliliśmy się, aby wsiąść do małego, srebrnego BMW, którw czekało na zewnątrz. Jace szybko wycofał i śpiewał cicho do melodii, która grała w radiu, kiedy kierowaliśmy się do naszej ulubionej restauracji sushi, gdzie jedzenie stało się niemal rytuałem.
Moje ślinianki wzmagały swoją pracę, kiedy zbliżaliśmy się do celu; na myśl o moich ulubionych rolkach, była nie do wytrzymania, po całym dniu nic nie jedzenia z powodu możliwych wymiotów. Zaczęłam podskakiwać na swoim miejscu, kiedy wjechaliśmy na parking i zanim samochód zdołał całkowicie się zatrzymać, ja byłam już w drodze do drzwi.
Uderzyłam dłońmi w kontuar kierowniczki sali z szerokim uśmiechem.
- Mamy rezerwację dla dwojga.
- Nazwisko poproszę. – odrzekła beznamiętnie.
- Uh, możliwe, że pod Jace. Lub Norah. Albo prawdopodobnie pod Parker.
Kobieta skanowała listę, zanim zatrzymała się na imieniu Jace, zakreślając je i chwytając menu. Poczułam, jak mała dłoń mojego współlokatora ściska moje ramiona, kiedy podążaliśmy za nią do stolika na tyłach pomieszczenia.
Zajęłam swoje miejsce, kiedy Jace zasiadł naprzeciwko mnie z bezczelnym uśmiechem.
- Jesteś dziiiiwką!
- Wcale nie! – broniłam się. – Aczkolwiek, mam ważne wieści.
- Ja też. Ty pierwsza.
Rzuciłam mu gniewne spojrzenie, kiedy przerzucałam strony w karcie dań.
- Nie, ponieważ to znaczy, że ty myślisz, że twoje wieści są ważniejsze niż moje i chcesz mnie przebić. Znam cię zbyt dobrze, Jace.
- Być może. – zaszczebiotał niewinnie, zanim na jego twarzy pojawił się pełen samozadowolenia uśmiech. – Okej, nieważne, zdecydowanie tak jest. Mów pierwsza!
- Dobra. Harry przyznał, że faktycznie mnie lubi.
- Och, naprawdę? – Jace zadrwił. – A nie mówiłem, że jego oczy z fascynacją obserwowały każdy twój jebany ruch?
Moje serce się rozpłynęło, kiedy wyobraziłam sobie Harry’ego, obserwującego mnie z delikatnym uśmiechem okraszonym dołeczkami. Obraz ten szybko uleciał z moich myśli z uwagi na fakt, że był on zupełnie chory. Harry się nie przygląda. Rzuca piorunujące spojrzenia lub patrzy spode łba, albo nawet wywierca we mnie dziury swoim spojrzeniem. Ale nigdy nie przygląda się z uwielbieniem.
- Zamknij się. – jęknęłam. – Teraz ty.
- Nieważne, ale to na serio prawda. Ten facet jest pod twoją całkowitą kontrolą. – zachichotał, rzucając we mnie papierkiem od swojej słomki. Kelner przybył i przyjął nasze typowe zamówienia, zanim zniknął raz jeszcze, pozostawiając Jace niemal podskakującego w oczekiwaniu na swoim miejscu. – Okej, jesteś gotowa?
- Bardziej niż kiedykolwiek.
Wziął głęboki oddech i splótł razem dłonie, pochylając się nad stołem jakby chciał pokazać, jak poważne były jego ‘wieści’. Ale zważywszy na fakt, że jego ostatnie ważne wieści dotyczyły tego, że dobił do 500 obserwujących na twitterze, nie oczekiwałam zbyt wiele. Właśnie dlatego wybuchnęłam głośnym śmiechem, kiedy dumnie ogłosił, że..
- Mam chłopaka!
Całkowicie straciłam nad sobą kontrolę, trzymając się za brzuch, starając się uspokoić. Kelner położył przed nami porcję edamame* ze spojrzeniem wyrażającym dezaprobatę, a wydęte wargi Jace tylko spowodowały, że zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej.
- Ty… masz… chłopaka? – wydukałam pomiędzy atakami. Jace odchylił się na swoim miejscu, krzyżując ręce na piersiach w obronnym geście. Zmrużył swoje niebieskie oczy w sposób, którym byłam niezwykle zaznajomiona, zważywszy na fakt, że Harry robił to nieustannie.
- Tak, mam. I on jest absolutnie uroczy.
W końcu udało mi się uspokoić wystarczająco, aby zdobyć się na jakąś spójną wypowiedź.
- Okej, czy ten chłopak jest na tydzień czy to raczej chłopak na tydzień? – drażniłam się, dokładając nieco sarkazmu, kiedy wypowiadałam słowo chłopak.
Jace naprawdę nie miewał chłopaków. Jace miał po prostu chłopców, w których był ‘kompletnie zakochany’ i spotykał ich w kawiarni albo w barze, a nawet w pralni, kiedy odbierał swoje pranie udawało mu się zdobyć numer. Raz napotkany facet, był od tej pory w mojej świadomości jego chłopakiem.
Wielu z jego jednorazowych przygód, których poznawałam rano, nazywałam jego ‘chłopakami’, co skutkowało ich ucieczką. Aczkolwiek, nie byłam do końca pewna czy to przez użyte słowo, czy przez to, że po tym jak wskakiwałam na łóżko Jace żeby się z nim poprzytulać, znajdywałam dwóch gołych mężczyzn. Obie opcje są prawdopodobne.
- Norah. – jęknął Jace.- Słyszałaś mnie?
- Wybacz, co? Myślałam, że nadchodzi kelner z naszym zamówieniem.
Jego głowa odwróciła się w kierunku, w którym wskazywałam palcem.
- Cholera, masz rację. Znowu zamówiłaś pikantne rolki z tuńczykiem?
- Nie, te z ostrymi, chrupiącymi krewetkami. Myślałam, że ty zamówiłeś rolki z tuńczykiem? Zawsze je zamawiasz.
Nasze talerze zostały postawione przed nami zanim moglibyśmy dalej rozprawiać o sushi. Po kilku minutach wymian rolkami i szybkim ich pochłonięciu, Jace potrząsnął głową, rozdrażniony uderzając dłońmi w blat stołu.
- Rozproszyłaś mnie tymi cholernymi, niebiańskimi rolkami! Muszę opowiedzieć ci o moim chłopaku. Jak o moim chłopaku. Na serio się umawiamy, a on na serio jest gorący.
Wsunęłam do ust kolejną porcję mojego sushi i uniosłam brew.
- On jest rodowitym Brytyjczykiem. – kontynuował. – Co jest grane z tymi wszystkimi Brytyjczykami? On jest niezwykle wesoły, a te cholerne oczy, Norah, przysięgam jak Boga kocham, te oczy powodują, że tak jakby umieram za każdym razem kiedy go widzę.
Skinęłam i wskazałam, aby kontynuował. – Cóż, żeby już nie przedłużać, on jest totalnie gorący i słodki i naprawdę romantyczny, i tak jakby, jeszcze ze sobą nie spaliśmy.
- No przecież, że nie. – zadrwiłam. Spojrzenie Jace spowodowało, że ustąpiłam i na znak pokoju wręczyłam mu rolkę, którą z radością przyjął. – Dobra, dobra. Jak ma na imię?
- Louis. – Jace uśmiechnął się promiennie. – Louis Tomlinson.
- Och, cóż za dostojne imię! Czy on jest przyzwoitym chłopcem? Czy chodzi do ubikacji*? Czy je ryby i frytki? – zadrwiłam.
- Ej! Twój facet też jest Brytyjczykiem, ty nieznośna zdziro. Mów tak dalej, a nie przygotuję ci śniadania przez najbliższy tydzień.
Uniosłam ręce w geście porażki, a on uśmiechnął się radośnie, przeczesując dłonią swoje brązowe, uczesane na jeża włosy, zanim kontynuował. Zjedliśmy i wypiliśmy po 2 lub 3, a może nawet 4 saki shots, kiedy Jace chaotycznie opowiadał o swoim idealnym chłopaku i że pragnie nas ze sobą poznać. Ponoć jest nawet fanem Packersów, więc uznałam go swojego.
Wyłączyłam się z rozmowy, kiedy Jace użył słowa ‘Brytyjczyk’ i skupiłam myśli wokół pięknego mężczyzny, za którego widokiem będę musiała poczekać do poniedziałku. Myśl o tym, jak delikatnie z jego ust ulatuje moje imię, a jego głos nasiąknięty jest tym cholernym brytyjskim akcentem, a on sam przyznaje, że jest mój, całkowicie mnie pochłonęła, wprawiając moje serce w szaleńcze tempo.
I dlatego, kiedy usłyszałam jego donośny śmiech, pierwszą myślą było to, że sobie to uroiłam i wpuściłam do swoich marzeń. Ale kiedy usłyszałam go po raz kolejny, poderwałam głowę zdezorientowana, napotykając na Jace ciągle paplającego o charakterze Louisa.
- Jace. – syknęłam, przerywając mu w połowie zdania ‘ a jego tyłek jest po prostu-‘.
Wywrócił na mnie oczami.
- Zbyt dosadny opis dla twoich niewinnych uszu?
- Nie, kurwa, spójrz! Spójrz za moimi plecami. Czy to Harry? – wyszeptałam.
Byłam zbyt przerażona, aby odwrócić się ze strachu przed nim, że przyłapie mnie na szpiegostwie. Jace przechylił się lekko w bok, a ciemny kardigan zsunął się z jego ramienia, kiedy skanował naszą ulubioną restaurację, zaskoczony szerzej otwierając oczy.
- Kurwa, Norah! Ten garnitur, który ma na sobie jest zabójczy! Zapytaj, czy mogę go pożyczyć!
Pochyliłam się nad stolikiem i walnęłam go pięścią.
- Ośle, czy on jest sam? W sensie czy powinniśmy się schować czy iść i z nim porozmawiać?
- Um.- mruknął Jace, przygryzając wargę. – On jest, uh, jest z tą kobietą. Tą, którą wpuściłaś do biura i jej nie lubisz. Tą gorącą z kopertówką w ręce. Carlie, czy coś?
- Clarie? – zagotowałam się. Jace skinął pokornie i ponownie zatopił się w swoim siedzeniu. – Kryj mnie.
Kiedy Jace upewnił się, że Harry nie patrzy, wychyliłam się i odnalazłam go, tak jak mówił Jace, wyglądającego przystojniej niż kiedykolwiek w wystawnym granatowym garniturze. Jego świeżo umyte włosy były zaczesane; wyglądał na całkowicie odświeżonego zamiast jakby dopiero co wrócił z innej strefy czasowej.
Uśmiechał się promiennie do urodziwej blondynki siedzącej naprzeciwko niego. I w tej chwili oddech uwiązł mi w gardle, kiedy on umieścił dłoń na stole, a ona delikatnie ją ujęła, z łatwością splatając ze sobą ich palce w sposób obrazujący, w jak zażyłej relacji się znajdowali.

Więc może mimo wszystko, on nadal nie był mój.

* Edamame-to przystawka przygotowana z niedojrzałych strąków soi. 
* w oryginale pojawia się słowo 'loo' typowe dla Brytyjczyków i oznacza właśnie toaletę, ubikację etc. Jako że akcja opowiadania rozgrywa się w Nowym Jorku, Norah chciała w ten sposób zażartować sobie z Louisa i nieco wkurzyć Jace. 
-------------------------------
Przepraszam za długą przerwę. Natłok spraw uniemożliwił mi wcześniejsze dodanie rozdziału, ale już jest i mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie długo gniewać.
ODNOŚNIE ROZDZIAŁU: To nie ja uczyniłam Tommo gejem, więc nie ciskajcie się za bardzo xD wizja autorki, na którą nie mam wpływu.

17 komentarzy:

  1. ohh kyrwa ze co harry ty debilu

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry w mojej glowie zabilam xie na 100 sposobow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do zabiłam już wtedy, gdy spotkał Norah. Wtedy był dla mnie martwy. Teraz wrócił do żywych. Robi się ciekawiej...

      Usuń
  3. Zajebisty rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial super, czekam na nastepne :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, świetny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry co ty :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Wait, wróć.. To ten blog jest o całym One Direction? Co jest do cholery??? Przecież miał być tylko Harry! To nie fair! :( Czuję się zdradzona :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wait, wróć.
      Opowiadanie jest o Harrym, a reszta chłopców (o ile się pojawią, nic nie zdradzam) mają jakieś epizodyczne role. Wszystko w temacie.

      Usuń
  9. Och, tęskniłam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Harry jej to na 100% wytłumaczy sensownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Louis Gej ?! :O
    Harry jebany tu kurwa dupku !
    P.s. Czytam to od rana i jest Perfect ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Harry frajerze co ty sb wyobrażasz? Swędzi Cię w spodniach? Grrrr.... @Harry_MyGod

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdzie następny rozdział? Czemu tak dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugie przerwy? Wiesz, mogę sobie sama jakoś przetłumaczyć tylko , że twoje tłumaczenie jest zawsze dokładniejsze niż moje i uważam, że nie ma bata odechciałoby mi się. A tb nie może!! Motywuję cię z całych sił !!! Poświęć dwa wieczory z wakacji odwdzięczę się serią komplementów, rozpowiem to tłum-ff i wszystkie będziemy to czytać . Naprawdę nie poddawaj się. Serio? W takim momencie zaprzestać tłumaczenia>??? Nie rób mi ..nam tego. :) Proszę bardzo, błagam i pozdrawiam,.

    OdpowiedzUsuń
  14. skarbie kiedy nowy rozdział? czekam i czekam, codziennie tu zaglądam.
    Uwielbiam to ff, tłumaczenie, ta historia jest boska. Mam nadzieję, że będziesz kontynuowała bo naprawdę odwalasz kawał dobrej roboty :)

    OdpowiedzUsuń