piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 22

- Norah! – westchnął Jace, spuszczając dramatycznie głowę. – On prawdopodobnie zabierze nas do jednej z tych luksusowych restauracji, a ja nawet nie będę wiedział, którego widelca użyć!
- Ale on chce, żebyś go polubił! Proszę, zrobisz to dla mnie? On naprawdę się stara. – wydęłam wagi w nadziei, że choć w pewnym stopniu wygląda to uroczo.
Jace rzucił mi gniewne spojrzenie.
- Musisz popracować nad swoją błagalną minką. Mniej ustami, więcej oczami.
- Dziękuję za te rady, naprawdę. Ale nie zmieniaj tematu.
- Nieważne. – mruknął. – Pójdę z wami na tę kolację i będę się czuł jak piąte koło u wozu. Ale pod jednym warunkiem.
- Zależy od tego, co wymyślisz. – odpowiedziałam oschle.
- Zjemy kolację w naszym mieszkaniu, coś jak domowy posiłek. Wtedy Styles nie zaciągnie nas na to biznesowe gówno, choć jest w tym naprawdę dobry.
Podniosłam brew w zamyśleniu.
- W porządku. Zadzwonię do niego.
Obserwował mnie z rozbawieniem, kiedy zakręciłam się siedząc na jego obrotowym krześle, które bardzo lubiłam. Wielokrotnie usłyszałam sygnał połączenia, pełna nadziei, że mój rozmówca go nie odbierze, dzięki czemu mogłabym uniknąć niezręcznej telefonicznej rozmowy. Poczułam ucisk w żołądku, kiedy po drugiej stronie zabrzmiał jego niski głos.
- Styles! – warknął. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Jace, zanim zaczęłam mówić.
- Uh, hej. To ja. – oznajmiłam. Tu nastała chwilowa pauza. – Norah.
- Norah. – powtórzył cicho. – O co chodzi? Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Jest okej. Jest jedna maluuuutka rzecz odnośnie kolacji, o której chciałabym ci powiedzieć. Chyba że jesteś zajęty, czy coś.
- Jeśli próbujesz ją odwołać, już teraz możesz się rozłączyć. To nie przejdzie.
Zachichotałam cicho do telefonu, co spowodowane było jego groźbą. Oczywiście od razu założył najgorsze.
- Nie, nie ośmieliłabym się tego odwoływać spotkania z taką grubą rybą. Po prostu zastanawiałam się, czy moglibyśmy zjeść kolację w naszym apartamencie. Jace i ja coś przygotujemy. To będzie odprężające.
- Jasne kochanie. – moje serce zabiło szybciej na to czułe słówko. – Nie mam nic przeciwko. Ciągle siódma?
- Tak.
- Zobaczymy się później.. Nie słyszałaś o pukaniu?! Kto do chuja cię tu zatrudnił. Po prostu połóż to na moim biurku i zejdź mi z oczu.. Nawet kurwa nie przepraszaj, wynocha! – krzyknął nagle. Po tych słowach rozległ się niski pomruk, a ja wyobraziłam sobie go, jak ściska czubek swojego nosa w wyrazie frustracji. – Norah?
- Niezmiernie współczuję temu, ktokolwiek to był. Muszą mierzyć się twarzą w twarz z gniewem Harry’ego Stylesa.
- Zasłużyli na to. Do zobaczenia wieczorem. – połączenie zostało zakończona, a Jace patrzył na mnie oczekując potwierdzenia. Pokazałam mu kciuki skierowane w górę, a następnie skończyliśmy naszą krótką przerwę obiadową, wracając ponownie do tworzenia naszych artykułów związanych z nadchodzącym awansem.
***
Jace stanął przy kuchence, zwinnie uwijając się przy niej w swoim typowym różowym fartuchu, okazjonalnie popijając wino, kiedy ja siedziałam przy wysepce kuchennej, usiłując posiekać trochę warzyw. Byłam beznadziejnym kucharzem i jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od życia na zupkach chińskich, była rozkoszna kuchnia mojego współlokatora.
- Wiesz..- zagruchałam, niemal przecinając sobie palec nożem. – Właściwie to Harry też całkiem nieźle gotuje.
- Oczywiście, że ten perfekcyjny skurwysyn to potrafi. – prychnął Jace.
- Na serio. Pokroiłam to wystarczająco drobno?
Jego wzrok oderwał się od kuchenki, na której właśnie gotował się makaron na lazanię.
- Są w porządku. Wymieszasz to z czerwonym sosem? Wtedy będziesz mogła iść się przygotowywać.
- Jasne, szefie!
Po tym jak wymieszałam makaron z czerwonym sosem, chwyciłam swoją lampkę wina, zmykając do swojego pokoju, aby wybrać strój na wieczór. Ostatecznie zdecydowałam się na czarne, obcisłe jeansy, koturny i zieloną, szyfonową koszulę, która sprawiła, że moja karnacja wydawała się nieco ciemniejsza niż zwykle.
Skończyłam makijaż i fryzurę w mniej niż 30 minut i wróciłam do kuchni, gdzie nie zastałam już Jace. Sałatka była gotowa do podania, a danie główne w piekarniku, a pachniało nieziemsko.
Zrezygnowałam ze skubania paznokci, które i tak były poobgryzane już do granic możliwości i wzięłam łyk wina, czekając aż Jace będzie gotowy. Wrócił kilka minut później w typowym dla siebie stroju: jaskrawych spodniach i dzianinowym swetrze narzuconym na koszulę; oraz muszce.
- Wyglądasz fantazyjnie, skarbie. – zagruchałam, zostawiając niedbałe pocałunki na jego policzkach. Figlarnie mnie odepchnął.
- Te buty są zabójcze. – skomentował z aprobatą. Zanim zdążyłabym mu podziękować, rozległ się dzwonek do drzwi. Mój instynkt podpowiadał mi, aby udać chorobę i odwołać kolację, ale ze srogim spojrzeniem Jace zostałam odesłana do drzwi z szalenie bijącym sercem.
Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Harry Styles, prezes, po raz drugi w tak nieformalnym stroju. Miał na sobie ciemne, obcisłe jeansy, które ciasno opinały jego nogi oraz prosty, biały t-shirt. Całości dopełniała, wyglądająca na drogą, kurtka z futrzanym kołnierzem postawionym na sztorc, zapewniającym ciepło. Miał na sobie również znoszone, brązowe buty.
Jego policzki były rumiane z powodu nowojorskiej pogody, co było widoczne również po jego nosie. Posłał mi diabelski uśmieszek i zaczesał dłonią swoje włosy na bok, a następnie uniósł butelkę wina, które uwielbiam.
- Wyglądam zbyt zwyczajnie na kolację, Norah?
- Ta cała sprawa z twoim nieformalnym stylem jest trochę zagmatwana. – przyznałam nieśmiało. On się pochylił i szybko ucałował mój policzek; jego zapach natychmiast spowodował, że zmiękły mi kolana. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się, usiłując wyglądać pewnie.
- Można się do tego przyzwyczaić. A teraz, czy zaprosisz mnie do środka?
Głęboki rumieniec oblał moją twarz, kiedy usuwałam się na bok, zapraszając go do mojego małego apartamentu. Ostatnim razem kiedy tu był, musiał położyć mnie do łóżka, zaraz po tym jak przegonił mnie po całym mieszkaniu, kiedy byłam pijana. Nie wspominając o naszych pieszczotach. To również było zabawne.
- Jace, znasz Harry’ego. – powiedziałam skrępowana, kiedy weszliśmy do kuchni. Jedna z jego rąk obejmowała opiekuńczo moją talię. Wyciągnął dłoń w kierunku Jace, witając się z nim, a każdy z nich próbował onieśmielić tego drugiego. To była jedna z najzabawniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam: mały Jace próbuje wystraszyć mistrza onieśmielania we własnej osobie.
- Harry, jak się masz? – pozdrowił go.
- W porządku, dziękuję. A ty? – odrzekł formalnie.
- Dobrze.
- Pachnie tu rozkosznie. Co przyrządzasz?
- Lazanię, sałatkę i chleb czosnkowy. – Jace wzruszył ramionami.
- Ja posiekałam warzywa. – dodałam dumnie, podnosząc do góry dłoń, aby dodatkowo to zaznaczyć.
Jace wywrócił oczami i lekceważąco machnął na mnie ręką. To jest jedna z rzeczy, która łączy tych dwóch mężczyzn: lekceważenie mojej osoby i nadopiekuńczość. I denerwowanie mnie.
- Jej gotowanie jest gówno warte. Nigdy nie wpuszczaj jej do swojej kuchni.
- Umiem gotować! – prychnęłam.
Harry spojrzał na mnie nie kryjąc rozbawienia i delikatnie ścisnął moją talię.
- Ona jest też okropną kłamczuchą. Swoją drogą, kupiłem jej ulubione wino. Myślałem, że moglibyśmy wypić je do kolacji.
- Idealnie. – Jace się uśmiechnął. – Lazania powinna być gotowa za około 3 minuty. Norah nakryje do stołu.
Posłałam mu karcące spojrzenie i podeszłam do szafki, w której znajdowały się talerze.
- Nie pisałam się na to gówno. – mruknęłam. Oboje obserwowali mnie rozbawieni, kiedy nakrywałam do stołu, układając talerze i sztućce, a następnie szklanki do wody i kieliszki do wina.
Kiedy tylko skończyłam, piekarnik się wyłączył a Jace wyjął z niego parujące naczynie pełne lazanii. Chwyciłam sałatkę i chleb, kiedy Harry wziął w dłoń wino, a następnie szybko położyliśmy jedzenie na stole i zaczęliśmy jeść.
- Więc, Harry, opowiedz mi o swoim biznesie. – zaczął Jace, kiedy nalewał sobie wina. Nałożyłam na swój talerz trochę jedzenia, kiedy Harry zaczął mówić.
- Porzuciłem studia kiedy miałem 21 lat i zacząłem własną działalność. Przeważnie skupiamy się na inwestowaniu. Jestem właścicielem licznych akcji w Nowym Jorku i na Północnym Wschodzie.
- Jak na przykład?
- Akcje dużych sieci hotelowych, jak Hilton. Ale mam również kilka własnych hoteli i własne przedsiębiorstwa. Obecnie negocjujemy fuzję z Wilson & Co. To podwoi rozmiary mojej działalności i jej wartość zarówno w świecie biznesu jak i hotelarstwa.
Jace skinął głową, będąc pod wielkim wrażeniem.
- Dobre…
Harry posłał mu dumny uśmieszek i skupił wzrok na mnie.
- Dziękuję. Jak minął ci dzień w pracy, Norah?
- W porządku. Każdy pytał jakim cudem trafiłam na takiego gorącego gościa, jak ty. Nie wolno ci już nigdy więcej mnie odprowadzać.
- Spróbuj mnie powstrzymać. – zadrwił. To mogło wyglądać zabawnie dla Jace, ale ciemność, jaką skrywały oczy mojego rozmówcy upewniła mnie, że to było wyzwanie. Spuściłam wzrok na talerz i kontynuowałam jedzenie lazanii, wyłączając się na chwilę.
Zostałam wyrwana z zamyślenia przez Harry’ego, który zaoferował mi więcej wina, na co ochoczo przytaknęłam. Fakt, że kupił moje ulubione, nie mówiąc już o tym, że zapamiętał taki drobiazg, wystarczył, abym była w siódmym niebie przez resztę tygodnia. Delikatna strona Harry’ego była tą, którą miałam dopiero poznać, a jednak stało się to tu, kiedy siedział przy moim stole kuchennym.
- Dziękuję. – mruknęłam, kiedy trunek wypełniał mój kieliszek. Skinął jedynie głową i odwrócił się ponownie do Jace, opierając łokcie na stole podczas rozmowy.
- Więc, jesteś fanem futbolu?
- Och, ale amerykańskiego czy nędznego europejskiego?
- Obydwu.
- Amerykański. – Jace wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Fan *Packersów, ściśle mówiąc.
Na twarzy Harry’ego pojawił się szeroki uśmiech, a piękne dołeczki obrazowały ekscytację.
- Ja też. Mam cztery bilety z miejscami w loży na nadchodzący mecz w przyszłym tygodniu. Byłbym zachwycony, jeśli ty o Norah dołączylibyście do nas.
- Mówisz poważnie? – wcięłam się z piskiem. Spojrzał na mnie zmieszany. – Nie patrz tak na mnie, Harry. Jace i ja będziemy fanami Packersów aż do śmierci.
Jeśli to w ogóle było możliwe, jego uśmiech powiększył się nawet bardziej na moje słowa.
- Oczywiście, że mówię poważnie, Norah. Nie myślałem, że jesteś fanką futbolu.
- Zapomniałam, ze jesteś panem Poważnym. I ja również nie uważałam cię za wielkiego fana futbolu. – prychnęłam. Wywrócił oczami, a potem omówiliśmy szczegóły meczu, który miał odbyć się za 2 tygodnie. Do czasu, kiedy skończyliśmy jeść, plany były ustalone, a ja w myślach wybierałam strój na mecz. Mam miejsca w loży. Z Harrym.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową, kiedy sprzątaliśmy po kolacji, każdy z nas odłożył swój talerz do zlewu, zanim poszliśmy do salonu. Harry posadził mnie na swoich kolanach, stanowczo obejmując moją talię i oparł podbródek na moim ramieniu, kiedy znowu zaczęliśmy rozmawiać.
- Przestań się ruszać. – mruknął do mojego ucha. Zamarłam na jego udach, kiedy cisnął moje udo dodając mi otuchy, zanim zaczął leniwie sunąć palcem ponad moim kolanem, znacząc różne wzory, a jego niewinny dotyk wysyłał ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Gościu, powinieneś przyjść i zobaczyć razem z nami mecz w ten weekend! – Jace pisnął w ekscytacji.
- Chciałbym, ale Norah i ja lecimy wtedy do Anglii na wesele mojej matki. – odpowiedział spokojnie, nie zważając na słowa, jakby nie chodziło o to, że wylatuję z kraju za 3 dni żeby poznać jego rodzinę.
Odwróciłam się oszołomiona.
- Co do chuja?
- Wylatujemy w piątek. – odrzekł płynnie.
Zmrużył oczy, a ja obserwowałam jak dostrzegalnie ciemnieją. Odwróciłam się tak, że siedziałam bokiem na jego udach, patrząc mu prosto w oczy. Jego głos zmienił się w niski szept.
- Norah, odpuść. Porozmawiamy o tym później.
- Porozmawiamy o czym? – syknęłam poirytowana. – Nawet mnie nie zapytałeś!
Jace odchrząknął i wstał, strzepując niewidoczny pył ze spodni, unikając patrzenia na nas.
- Cóż, idę się położyć. Do zobaczenia późnej. Dziękuję za wino, Harry.
Z ulgą opuścił pokój, przykład jego perfekcyjnych umiejętności społecznych, a ja ponownie odwróciłam się do frustrującego mężczyzny, na którego udach ciągle siedziałam. Harry omiótł mnie chłodnym spojrzeniem, odchylając się na oparcie sofy i założył ręce na piersi. Patrzyłam na niego bezmyślnie, przykład moich okropnych umiejętności społecznych.
- To nie podlega dyskusji, Norah.
- Jak cholera!
- Więc nie chcesz jechać? – zadumał, podnosząc brew w wyrazie wyzwania. Jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach, próbując oprzeć się pokusie wyrwania sobie włosów. Jego dłonie spoczęły na moich plecach, uspokajająco pocierając je w górę i w dół, a następnie nosem trącił moją szczękę.
- Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że nawet nie zapytałeś czy chcę jechać. Po prostu założyłeś, że pojadę.
- Odwróć się i spójrz na mnie. – jego dłonie dotarły do mojej talii i z łatwością mnie podniosły, układając mnie tak, że siedziałam okrakiem na jego talii, dzięki czemu sama nie musiałam niezgrabnie wiercić się, aby zająć taką pozycję. Obdarzył mnie wyzywającym spojrzeniem, a czerwone wargi wykrzywiły się w uśmiechu.
- Jedziesz ze mną. – oznajmił niskim głosem.
- Do cholery, zapytaj mnie o to!
Jego usta chciwie dopadły do moich w odpowiedzi, kiedy jego zimne dłonie wsunęły się pod moją koszulę, delikatnie wodząc po nagiej skórze brzucha, zanim skierowały się do mojej klatki piersiowej. Masował moje piersi dłonią, nie zatapiając dłoni w miseczkach stanika, sprawiając, że cicho jęknęłam w jego usta.
Harry brutalnie przygryzł moją wargę, zanim ostatecznie wypuścił ją spomiędzy zębów. Jego perfekcyjne usta majaczyły tuż przy moich, drwiąc ze mnie w ten sposób, a następnie jego dłonie ponownie spoczęły na mojej talii, znacząc wzory na mojej skórze, tak jak robił to wcześniej. Poczułam wibracje jego niskiego głosu w klatce piersiowej, kiedy mówił.
- Norah, bycie z tobą przez 48 godzin prawdopodobnie mnie zabije, ale czy zechciałabyś udać się w tę jebaną podróż razem ze mną? Powiedz tak. – nakazał.
Nadal próbowałam złapać oddech po naszym pocałunku, a moje dłonie drżały delikatnie, kiedy sunęły po jego obojczykach.
- To był raczej rozkaz. – stwierdziłam cicho, unikając jego wzroku.
- Po prostu odpowiedz na to cholerne pytanie. – jęknął, pozostawiając delikatny pocałunek w kąciku moich ust. Zamiar był taki, aby mnie uspokoić, jednak to tylko spowodowało, że serce zaczęło walić mi jak szalone.
- Dobra.
- Polecisz?
- Tak. – westchnęłam, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Zamierzam udać się z mężczyzną, którego ledwo znam i który ma na mnie ogromny wpływ, w podróż do innego kraju na wesele jego matki. Prawdopodobnie będę też zawstydzona przez cały czas, ale może będzie warto, jeśli tylko Harry będzie miły.
- Wylatujemy w piątek o 8 rano. James cię odbierze.
-----------------------------------
* Green Bay Packers – zawodowy zespół futbolu amerykańskiego z siedzibą w Green Bay

Następne rozdziały zapowiadają się ciekawie, czyż nie?
OFICJALNIE MAM 9 DNI WOLNEGO <3 HAJAJAJAJAJA!

Dziś bonus, który osobiście mnie rozczula :' )
klik.

WWA TOUR JUŻ 25 KWIETNIA! <3

» zostaw swój komentarz «           

8 komentarzy:

  1. sikałąm ze szczęścia jak to czytałam !
    CIESZĘ SIE TWOIM SZCZĘŚCIEM KOCHANIUTKA ! :)
    już nie mogę się doczekac tych rozdziałów ... *wyobraża*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny! ;) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam to ff od pewnego czasu i wprost je uwielbiam, to co robisz jest genialne i dzięki ci za to co:) jakbym mogła to zrobiła bym taka reklamę tego by każdy wiedział jak boskie jest xd już nie mogę się doczekać nn i mam nadzieję, że będziesz to kontynuować do samego końca :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry mnie rozjebał z tym ślubem matki xD A Norah zdecydowanie za szybko się zgodziła. Aczkolwiek jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie xD
    Kolacja była taka pocieszna :') I jeszcze to 'kochanie' Harry'ego. Jace jak zwykle niezawodny haha xD 'On prawdopodobnie zabierze nas do jednej z tych luksusowych restauracji, a ja nawet nie będę wiedział, którego widelca użyć!' pomyślałabym dokładnie tak samo hahaa xD
    Bonus wzruszający :') aww <3
    Buziaki x
    @moncziss

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko fajnie pięknie, ale Harry potrafi to zjebać. Jace i Norah się postarali o miłą atmosferę a on jak zwykle musi wtrącić swoją arogancję. Jego gest z zaproszeniem na mecz był okey, ale ten rozkaz 'Jedziesz na ślub mojej matki' był nie do zniesienia. Faktycznie Norah zbyt szybko mu uległa, ale kto by nie uległ? No błagam. To Harry Bóg Seksu Styles. Nie mogę sobie wyobrazić ich wizyty w rodzinnym domu pana prezesa, więc czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
    Całuję <3
    [marked-ff]
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie mogę się doczekać kolejnego <33 Świetny rozdział :))))

    OdpowiedzUsuń