poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 23

ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB PEŁNOLETNICH.

Piątek przyszedł zdecydowanie za szybko, rozpoczynając się wparowaniem Jace do mojej sypialni o 6:30, który zdarł kołdrę z mojego ciała w czasie gdy ja pogrążona byłam we śnie i krzyczał jakieś brednie w stylu ‘obudź się do kurwy nędzy albo Harry zostawi twoją chudą dupę na koloniach!’.
- Czy to się dzieje naprawdę? – krzyczę w furii siadając na łóżku. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach, posyłając mi pełny samozadowolenia uśmieszek, który spowodował, że naszła mnie ochota, aby wyrzucić przez okno go i jego poranne zadowolenie.
- Wyglądasz jak troll.
Zerknęłam w lustro, co tylko upewniło mnie w tym, że moje nieokiełznane włosy sterczą w różnych kierunkach, a makijaż, który zapomniałam zmyć ubiegłej nocy, rozmazał się pod moimi oczami. Chłopak próbował stłumić śmiech kiedy ja starałam się, z marnym skutkiem, rozczesać włosy palcami. Następnie z żywym ogniem w oczach odwróciłam się w jego stronę.
- Dlaczego mnie obudziłeś i o co do chuja chodzi z tymi koloniami? – zawrzałam.
- Jedziesz do ojczyzny Harry’ego za 2 godziny. – ucieszył się. Widząc moje zmieszane spojrzenie, założył dłonie na biodro i kontynuował. – No wiesz, ojczyzna jako Anglia… ponieważ my mieszkamy na koloniach. Jesteś chociaż spakowana?
- Tak.
- Kłamca.
- Okej, może i nie. Ale mam w głowie listę rzeczy, które muszę wziąć.
- Jesteś beznadziejna. Wystarczy ci czasu na pakowanie i prysznic? – zadumał. Ja jedynie zmrużyłam oczy.
- Tak, jest dopiero 6. Jasna cholera, Jace! Nie ma mowy, żebym była gotowa na czas! – pisnęłam, wyskakując z łóżka i dzikim pędem pomknęłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, kiedy tylko pierwsze krople wypłynęły z słuchawki, przez co woda, w której przyszło mi się kąpać była lodowata przez pierwsze 5 minut. Kiedy skończyłam, zarzuciłam ręcznik na włosy i wróciłam do sypialni.
Mój współlokator pakował moją walizkę, układając dwa stosy ubrań, zakładam, że po jednym na każdy dzień. Odwrócił się do mnie z niewinnym uśmieszkiem, trzymając ładną, kasztanową sukienkę.
- Myślisz, że ta będzie odpowiednia na wesele?
Mało co nie rzuciłam się na niego w tamtej chwili, ale powstrzymałam się z uwagi na fakt, że mój ręcznik prawdopodobnie opadłby na ziemię, a Jace nie jest szczególnie zainteresowany damskimi ciałami. Zamiast tego zdecydowałam się wycałować go po twarzy, krzycząc ‘dziękuję!’ niezliczoną ilość razy, kiedy się ubierałam.
Po tym, jak założyłam wygodne jeansy i sweter, wysuszyłam moje włosy i szybko nałożyłam makijaż i ponownie weszłam do mojego pokoju moja walizka była starannie zapakowana, a ubrania ułożone w kupki na każdy dzień. Tym razem zamknęłam Jace w pełnym wdzięczności uścisku, na który szybko zareagował tym samym, zanim się odsunął.
- Jesteś najlepszym współlokatorem jakiego mogłabym mieć. Wiesz to, prawda? – zapytałam szczerze. Ponownie przyciągnął mnie w uścisku.
- Tak. – mruknął tuż przy skórze mojej szyi. – Ale, szczerze mówiąc, śpieszę się, aby jak najszybciej się ciebie stąd pozbyć, aby wszyscy moi chłopacy mogli tu przyjść.
- Och, zamknij się.
Odsunął się z uśmieszkiem.
- Płatki na śniadanie?
- Tak, a ja zrobię kawę.
O 7:45 byłam spakowana i gotowa, mój żołądek był pełen płatków Lucky Charms, a w dłoni trzymałam kubek kawy. James może być tu w każdej chwili, prawdopodobnie nawet wcześniej, jeśli Harry będzie miał z tym cokolwiek wspólnego. Siedziałam cierpliwie przy kuchennej wysepce, sięgając po ostatni numer jeden z plotkarskich gazet, kiedy czekałam aż moja kawa ostygnie.
Tak jak się spodziewałam James przybył o 7:50 oznajmiając to wyraźnym pukaniem do drzwi.
- Hej James. – powitałam go, wynosząc z mieszkania walizkę.
- Pani Wilson. – odpowiedział, odbierając ode mnie bagaż. – Pozwolę sobie to zabrać.
Podziękowałam mu cicho, kiedy kierowaliśmy się w dół schodów do czekającego Range Rovera. Włożył moją walizkę do bagażnika, a ja wspięłam się na tylne siedzenia. Jechaliśmy w niewygodnej ciszy, a moja jedyna próba konwersacji skończyła się na pytaniu ‘W Anglii jest zimno, prawda?’ na co James odpowiedział skinieniem głowy. Po tym zaprzestałam kolejnych podejść.
Po kilku minutach jazdy dotarliśmy na lotnisko, gdzie skręciliśmy w bramę boczną. James otworzył dla mnie drzwi i szedł ze mną niosąc moją walizkę, zanim przepuścił mnie w drzwiach. Harry siedział do mnie plecami z telefonem przyciśniętym do ucha.
- Mam tego dość. Nie zniosę tego dłużej, Clarie.. Nie kontaktuj się ze mną podczas mojego pobytu w Anglii, zrozumiano? Tak. Zawsze. – mruknął. Kiedy się zbliżyłam jego wzrok podniósł się na moją osobę. – Zadzwonię do ciebie później, Clarie… Do widzenia.
Rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni, gdy wstał, aby się ze mną przywitać, jego sylwetka górowała nade mną, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Moje dłonie powędrowały do jego torsu, gdy pochylił się, składając delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cieszę się, że jesteś. – mruknął, a jego kciuki kreśliły leniwe wzory w dole moich pleców. – I cieszę się, że znowu masz te okulary.
- Ja też. Tak myślę. – odpowiedziałam. Zmarszczył brwi i odsunął się ode mnie, oferując mi swoją dłoń.
- Chodź. Odrzutowiec już czeka. I nie mów nic o Clarie.
Prychnęłam przez to, że tak łatwo potrafił odgadnąć moje myśl, a następnie razem skierowaliśmy się do drzwi, przez które tu weszłam. Przywitało nas chłodne powietrze, a czarny odrzutowiec oraz schody pasażerskie stały nieopodal. Styles Enterprise zapisane pogrubionym pismem znaczyło jego bok.
Ostrożnie wchodziłam po schodach, bowiem jedynie duża dłoń Harry’ego na moich plecach zabezpieczała mnie przed upadkiem. Blondynka w stroju dla stewardess czekała na pokładzie, a jej uśmiech szybko zniknął, kiedy zobaczyła mnie przy boku Harry’ego.
- Panie Styles, nie poinformowano mnie, że będzie miał pan gościa.
Praktycznie na nią nie patrzył, kiedy weszliśmy do luksusowej kabiny, w której mieściły się skórzane sofy, telewizor, mini lodówka i bar oraz drzwi, które jak mniemam prowadziły do toalety.
- Cóż, powinnaś to wiedzieć. Dostarcz mi natychmiast dokumenty, o które prosiłem, a także to, co chciałaby Norah.
Odwróciła się do mnie ze sztucznym uśmiechem.
- Co podać?
- Um, poproszę wodę. – mruknęłam. Kobieta wyszła, a ja usiadłam na skraju sofy obok Harry’ego, którego twarz schowana była w dłoniach, a jego palce szarpały za końce włosów. Niepewnie wyciągnęłam rękę, kładąc dłoń na jego ramieniu. Spiął się i spojrzał na mnie. – Wszystko w porządku?
- Tak.
- Czy mogę wiedzieć dlaczego nosisz garnitur podczas lotu samolotem?
- Miałem spotkanie dziś rano, Norah. – warknął. Zabrałam dłoń z jego ramienia. – Mam trochę pracy, na której muszę się skupić podczas naszej podróży. Powinnaś spać. Strefy czasowe mogą cię zmylić.
- Właśnie wypiłam kawę, nie będę mogła zasnąć. – wzruszyłam ramionami.
- Powinnaś.
- Cóż, ale nie mogę, okej?
Zanim zdążyłby udzielić mi jakiejkolwiek odpowiedzi, której się spodziewałam, stewardessa wróciła z butelką ekstrawagancko wyglądającej wody, której nazwy nie słyszałam nigdy wcześniej i ogromnym pudłem pełnym dokumentów. Postawiła je na stoliku obok Harry’ego i wręczyła mi butelkę, po czym pośpiesznie wyszła.
Wzięłam łyk wody i obserwowałam go uważnie kątem oka, kiedy podnosił dokumenty i przeglądał je, czyniąc rozmaite oznaczenia długopisem, który trzymał między wargami. Po kilku minutach, samolot zaczął jechać wzdłuż pasa startowego i wystartowaliśmy, a ja zaczęłam żałować tego, że zgodziłam się na ten wyjazd.
Spojrzał na mnie, kiedy westchnęłam.
- O co chodzi?
- O nic.
- Norah. – ostrzegł mnie. Wywróciłam oczami, zanim usiadłam na stopach, usiłując przybrać wygodną pozycję. – Nie wywracaj na mnie oczami. Rozmawiaj ze mną.
- Zamierzasz zachowywać się w ten sposób przez cały czas?
- Niby jak?
Cichy jęk opuścił moje usta.
- Taki zimny i poważny. Myślałam, że zaprosiłeś mnie, ponieważ chciałeś, żebym tu była, a nie po to, byś mógł ignorować mnie przez cały czas.
- Mam trochę pracy. Ale chcę żebyś tu była.
- Nieważne. – warknęłam, odwracając się i wyciągnęłam ostatni numer People z mojej dużej torebki. Udawałam, że nie widzę jak mu się przygląda w czasie gdy ja przewijałam kolejne strony, pozorując zainteresowaną odwykiem Zaca Efrona.
Po pięciu minutach jego gapienia się na mnie rzuciłam gazetę i sfrustrowana odwróciłam się do niego.
- Dlaczego się na mnie gapisz?
- Chodź tutaj. – nakazał, wyciągając swoją dłoń. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on posłał mi mały, uspokajający uśmiech, który spowodował, że ciągnęło mnie do niego jeszcze bardziej. Gdy tylko byłam w jego zasięgu, wyciągnął ręce i posadził mnie na swoich udach. – Cześć.
- Cześć. – mruknęłam w odpowiedzi.
- Jesteś na mnie zła?
- Zła? Nie. Sfrustrowana? Tak. Po prostu chcę, żebyś choć raz się zrelaksował. Rano wydawałeś się taki zestresowany, a teraz, kiedy jesteś w drodze na wakacje, czytasz jakieś głupie dokumenty i zupełnie nie zwracasz na mnie uwagi.
- Te dokumenty są kluczem do fuzji wartej wiele milionów dolarów.
Zmarszczyłam nos i nieco się odsunęłam, aby na niego spojrzeć.
- To jest naprawdę bardzo fajne i wszystko, ale czy to nie może zaczekać? Twoja matka wychodzi za mąż. To powinien być zabawny weekend.
- Ja nie miewam zabawnych weekendów. – odpowiedział żywo.
- No dalej Styles. Zwolnij troszeczkę. – drażniłam się. Harry wyglądał na zmartwionego, marszcząc ciemne brwi, kiedy przechylił głowę na bok. Wzięłam głęboki oddech i zebrałam w sobie całą pewność siebie na jaką było mnie stać, po czym pochyliłam się i zaczęłam całować jego mocno zarysowaną linię szczęki.
Jego uścisk na mojej talii przybrał na sile, kiedy skierowałam pocałunki w stronę jego ucha.
- Proszę? Dla mnie? – wyszeptałam.
Ciało Harry’ego pozostało niewzruszone, kiedy odchylił się z szeroko otwartymi oczami i przebiegł dłonią przez podburzone loki raz jeszcze. Bawiłam się guzikiem jego koszuli, zanim wsunęłam dłonie pod marynarkę i zsunęłam ją z jego ramion.
- Norah.
Marynarka opadła na siedzenie za nim, a ja rozpoczęłam walkę z jego krawatem; moje kościste palce zmagały się z mistrzowskim węzłem. Obserwował mnie uważnie, zielone oczy wpatrzone były we mnie, kiedy odwiązałam krawat i on także opadł. Próbowałam zachować powagę, kiedy bawiłam się guzikami jego koszuli, odpinając dwa górne.
Jego oddech powoli stawał się coraz głębszy, kiedy mnie obserwował, a jego oczy z każdą chwilą były ciemniejsze. Ostatecznie przebiegłam dłonią przez jego podburzone loki, tarmosząc je z figlarnym uśmieszkiem.
- Gotowe. – powiedziałam dumnie. – Teraz wyglądasz jak gość, który właśnie wyszedł z pracy, a nie jak zestresowany prezes.
- Chciałaś mnie po prostu rozebrać. – odrzekł chłodno.
- Wcale nie!
- Tak, chciałaś. Teraz zamierzam cię pocałować i nie zamierzam przestać dopóki samolot nie wyląduje. – wyszeptał ochrypłym głosem, zanim zsadził mnie ze swoich ud i wstał. Obserwowałam z grozą, jak zmierza w kierunku drzwi kabiny i zamyka je, odwracając się do mnie z uśmieszkiem.
Harry szedł spokojnie z powrotem do sofy i usiadł obok mnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Moje dłonie zaczęły się pocić, gdy pochylił się i pocałował mnie, zaplatając ręce dookoła mojej talii i przeniósł mnie ponownie na swoje ciało.
- Ręce do góry, kochanie. – nakazał łagodnie. Podniosłam ręce, a on przeciągnął mój sweter przez głowę i rzucił je na miejsce obok, łącząc nasze usta ponownie. Jego wargi podążyły do mojej szyi, powoli zostawiając nowe malinki na skórze nad obojczykami.
- Harry. – mruknęłam. Podniósł głowę będąc tuż przy mojej klatce piersiowej; jego oczy były pełne troski, a włosy zmierzwione na skutek moich przebiegających przez nie palców.
- Coś nie tak? – zapytał. Poczułam jak rumieniec oblewa moje policzki, kiedy powoli pokręciłam głową, sygnalizując, że wszystko jest w porządku. – Więc o co chodzi, Norah?
Przygryzłam wargę i wlepiłam wzrok w sufit, próbując wybrać najlepszy sposób, aby nie wprawić się w zakłopotanie.
- Ja.. Ja uh, ja chcę.. no wiesz. Ciebie.
- Mnie?
Nawet wypowiadając tę jedną małą sylabę, jego głos był pełen zadowolenia. Ponownie skupiłam wzrok na jego pięknej twarzy i ujrzałam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, uwydatniając dołeczki, a zielone, błyszczące oczy są we mnie wpatrzone.
- Wiesz co mam na myśli. – prychnęłam, krzyżując ręce na piersiach. Podniósł brew, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.
- Obawiam się, że nie, Norah. Proszę, poinformuj mnie.
- Przestań. – jęknęłam dziecinnie.
Głęboki chichot opuścił jego usta, kiedy po raz kolejny schował twarz z zagłębieniu mojej szyi. Z trudem złapałam powietrze na ten nagły kontakt i wplotłam palce w loki na jego karku. Obrócił nas na małej sofie tak, że speszona siedziałam okrakiem na jego talii.
- No wiesz… - zadumał. – Będzie łatwiej, jeśli to ty będziesz na górze.
Figlarnie pacnęłam jego tors i pochyliłam się, a moje włosy okryły jego twarz. Jego oddech stał się płytszy, kiedy pochyliłam się i musnęłam jego wargi. Fakt, że spowodowałam, iż oddech Harry’ego Stylesa był postrzępiony wystarczył, abym zamknęła dystans między nami na stałe łącząc nasze usta.
Jego palce wbiły się w moje biodra, podczas pocałunku; nasze języki zgodnie współpracowały, a w międzyczasie cicho ulatywały oddechy. Niechętnie odsunęłam od niego swoje nabrzmiałe wargi i umieściłam je na jego szyi. Moje palce błądziły w dół jego brzucha, wodząc po jego wyczuwalnych mięśniach i widocznych tatuażach i niżej, po ścieżce włosków poniżej pępka, a zaraz za palcami podążały usta.
Mięśnie Harry’ego napięły się na skutek dotyku moich warg, kiedy walczyłam z jego paskiem, powoli odpinając go, zanim rozpięłam guzik czarnych spodni. Spojrzałam na niego spod rzęs, napotykając na jego ciemne oczy, zanim zwolna zsunęłam je z jego nóg, odkrywając opięte bokserki, na które napierała jego męskość.
Kiedy zaczęłam wodzić wzdłuż oblamówki bokserek od Calvina Kleina, on usiadł i chwycił moje dłonie.
- Jesteś pewna? – zapytał ochrypłym głosem, niskim i pełnym pasji.
- Tak. – szepnęłam w odpowiedzi. Z westchnieniem ponownie opadł na sofę, a jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Moje palce wsunęły się pod oblamówkę i delikatnie chwyciły jego erekcję. Z jego ust uleciał niski syk zadowolenia.
Zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół, a mój wzrok przez cały czas utkwiony był w jego oczach. Po raz pierwszy w naszym związku, to ja miałam całkowitą kontrolę. Pewność siebie, o której nie miałam pojęcia, przelała się przeze mnie, gdy powoli pochyliłam głowę w dół i oplotłam ustami jego męskość.
- Norah. – powiedział cicho. Jego dłonie powędrowały do moich włosów, zaplatając się wokół loków, zanim wypuścił je i zostawił mnie w spokoju. Spojrzałam na niego i powoli zaczęłam poruszać się w górę i w dół, muskając językiem jego końcówkę, powodując, że z trudem łapał powietrze.
Złapałam go tuż u podstawy, poruszając dłonią w górę i w dół, podziwiając kontrolę, jaką sprawowałam nad tym niezwykle atrakcyjnym mężczyzną. Spojrzałam w górę i ujrzałam jego wpół przymknięte oczy, skołtunione włosy rozproszone po poduszce, rozchylone usta i kropelki połyskującego potu, które pokrywały jego czoło.
- Kurwa. – syknął. W odpowiedzi zassałam moje policzki i przesunęłam językiem od podstawy aż do samej główki jego erekcji. – Norah.
Kilka sekund później jego dłonie po raz kolejny znalazły się w moich włosach, ciągnąc za nie delikatnie, kiedy walczyłam, aby dokończyć to, co zaczęłam. Jego klatka piersiowa gwałtownie się podnosiła i opadała w odpowiedzi na moje delikatnie zasysające go wargi. Jego palce wbiły się w skórę na moim ramieniu, a on sam doszedł sygnalizując to głębokim jękiem, uwalniając swoje spełnienie w moich ustach.
Jego oczy powoli się otworzyły, kiedy próbował unormować oddech i przygryzł wargę. Kiedy wystarczająco doszedł do siebie, westchnął cicho i wypowiedział jedno słowo, niezwykle niskim i ochrypłym głosem, pełnym zarówno niedowierzania, jak i grozy.
- Norah.
Wybuchnęłam śmiechem i stoczyłam się z niego, obserwując jak zakłada spodnie i zapina pasek. Jego koszula, która została niedbale odrzucona na bok podczas naszej chwili uniesienia, była teraz ponownie zakładania na jego szerokie ramiona, zakrywając V-linie, które sprawiały mi problemy z panowaniem nad sobą.
Spojrzał na mnie z zadowoleniem, wyglądając dużo inaczej niż zestresowany facet, który wsiadał ze mną do samolotu niespełna pół godziny wcześniej. Widoczny wcześniej na jego twarzy stres zdawał się ulecieć w niepamięć.
Usiadłam na podłodze opierając się plecami o kanapę z rękami przyciśniętymi do ust, kiedy starałam się stłumić chichot wyrażający zdenerwowanie.
- Dlaczego się śmiejesz? – zapytał.
- Nie wiem, co powinnam zrobić po takim gównie. – wychrypiałam, popadając w kolejny atak śmiechu. On zajął miejsce obok, sadzając mnie na swoich udach i całując moje włosy.
- Jesteś potwornie zakłopotana. – mruknął. Jego głos wystarczył, abym mogła poznać, że się uśmiecha.
- Nieważne.
- Swoją drogą, teraz jestem zrelaksowany.
- O mój Boże.
Uśmiechnął się i usiadł na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie i uśmiechając się, gdy niechętnie opadłam na sofę. Usadził mnie między swoimi nogami tak, że moje plecy spoczywały tuż przy jego torsie, a on sam oparł podbródek na czubku mojej głowy.
- Powinnaś robić to częściej i może wtedy nie byłbym taki złośliwy. – droczył się.
- Och, zamknij się. – jęknęłam. – Jestem zmęczona.
- Tak jak ja. Idź spać.
- Ty idź spać.
- Nie zaczynaj. – ostrzegł mnie, wsuwając dłonie pod mój sweter i zaplótł dłonie dookoła mojej talii. Wywróciłam oczami i wtuliłam się w niego. – Wiesz, jeśli reszta lotu będzie tak ekscytująca, moglibyśmy nigdy nie wysiadać z tego samolotu.

- Nawet żartujesz? Czy już nigdy nie będziesz Harrym Stylesem? – udałam, że z trudem łapię powietrze. Zachichotał i mocniej oplótł mnie rękami. Po kilku minutach jego oddech stał się równomierny, a ja niedługo później zasnęłam i jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu był dźwięk pracujących silników.

» zostaw swój komentarz «
-------------------------------------
dziś bez moich wywodów, bo pewnie już macie mnie dosyć xD
oksy, łapcie bonus. :3

11 komentarzy:

  1. O MÓJ BOŻE.
    TEN ROZDZIAŁ BYŁ ŚWIETNY. CUDOWNY. NIESAMOWITY.

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest po prostu wspaniałe! dotąd myślałam, że after jest moim ulubionym fanficiem, ale zmieniłam zdanie, te opowiadanie jest niesamowite! dziękuję za to, że tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... <3 Kochanie uwielbiam jak to tłumaczysz i jesteś wspaniała, że się tego podjęłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja-My nigdy nie mamy ciebie dość

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuhuhu Norah jaka seksiara!! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę doczekać się wesela ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Weź wgl skasowało mi komentarz, który napisałam :<
    Mam banana na twarzy po tym rozdziale haha :D
    Taki pocieszny ^^
    Jace jak zawsze zajebisty. Harry chociaż na chwilę oddał kontrolę Norah woooah. Już się nie mogę doczekać wesela, na pewno będą tańczyć i wgl... wtf dlaczego pomyślałam akurat o tańcu o.O xD
    Nadal miękną mi kolana jak Harry mówi do Norah 'kochanie' awww *.*
    Bonusowy Narry jest taki ahjskfwe *.*
    Buziaki x
    @moncziss
    p.s. nie wiem w sumie po co się podpisuje lolz xD #ok

    OdpowiedzUsuń