niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 21

Harry wybudził mnie ze snu poprzez rytmiczne poruszanie dłońmi po moim brzuchu, a jego gorący oddech owiewał mój kark, kiedy podgryzał skórę na moim ramieniu. Udawałam, że śpię, aby cieszyć się chwilą, gdy dłońmi delikatnie muskał skórę na moich biodrach, czemu okazjonalnie towarzyszyły dotknięcia zimnego metalu jego pierścionków.
- Wiem, że już nie śpisz, Norah. – zagruchał. Zamarłam, gdy opuszki jego palców pieściły moją skórę i próbowałam zdusić swój chichot.
- Ciągle pogrążona jestem we śnie. – mruknęłam.
- Jesteś najgorszą kłamczuchą, jaką kiedykolwiek spotkałem. A teraz wstawaj, weźmiemy prysznic, a potem zabiorę cię do pracy.
Przekręcił się, a łóżko nieznacznie się uniosło, kiedy z niego wstał, zostawiając wygrzane przez jego ciało miejsce obok mnie, a ja nie tracąc czasu od razu się na nie przeniosłam. Zamiast słuchania go wybrałam dalsze tulenie się do pościeli i wdychanie pozostałości zapachu jego kokosowego szamponu.
- Norah. Pod prysznic, w tej chwili. – warknął.
Usiadłam sfrustrowana i ujrzałam go stojącego przy końcu łóżka z założonymi na nagiej klatce piersiowej rękami i opinającymi jego biodra czarnymi bokserkami od Calvina Kleina. Jego powieki nadal pozostawały w połowie przymknięte z powodu przebudzenia, które nastąpiło zaledwie kilka chwil wcześniej, a włosy zmierzwione.
Podniósł brew na mój widok.
- Ignorujesz mnie czy naprawdę aż tak skupiłaś się na moim nagim ciele? Pozwolę sobie przypomnieć, że proponuję ci czerpanie tej przyjemności pod prysznicem. Chodźmy.
- Nawet rano jesteś apodyktyczny. – jęknęłam, w końcu odrzucając kołdrę. Pełen uznania skinął głową, kiedy przeciągnęłam się i podążyłam za nim do łazienki. Ogromny przeszklony prysznic był w pełni zaparowany i gotowy na nasze przybycie.
Nie oglądając się nawet, zsunął bokserki i wszedł pod gorący strumień. Niezgrabnie zdjęłam jego za dużą koszulkę i bieliznę, a następnie dołączyłam do niego nieco onieśmielona, zakrywając rękami klatkę piersiową.
Rozłożył ręce, wskazując w ten sposób, abym razem z nim weszła pod wodę. Strumień wody płynął równomiernie po naszych splecionych ciałach, gdy próbowałam nieco uspokoić szalenie bijące serce, aby nie mógł usłyszeć go walącego w mojej piersi.
- Dlaczego jesteś taka spięta? – zapytał cicho, zabierając ręce z moich ramion. – I nie zakrywaj się.
Przygryzłam wargę, kiedy odwrócił mnie i zaczął delikatnie masować moje ramiona, rozluźniając spięte mięśnie. Nawet sposób w jaki to robił był perfekcyjny. Niski jęk opuścił moje usta, kiedy całe napięcie opuściło moje ciało i wtedy przypomniałam sobie, że najpiękniejszy mężczyzna, jaki kiedykolwiek widziałam, stał za mną, całkowicie nagi, pod prysznicem.
Odwróciłam się, szybko skanując jego ciało, nawet nie wiedząc, co ze sobą zrobić. On podniósł brwi, a ja przygryzłam wargę, próbując zatrzymać słowa, które miały ulecieć z moich ust. Ale kiedy zabawnie rozprostował mięśnie ramion – przegrałam.
- Jesteś nagi! – wypaliłam. Moje ręce zatrzymały się w drodze pomiędzy klatką piersiową i zaczerwienioną teraz ze wstydu twarzą, niepewne, co jest bardziej żenujące. Byłam bliska podjęcia decyzji, kiedy jego dłonie chwyciły moje i przycisnął mnie do chłodnych kafelków, którymi wyłożone były ściany prysznica.
Oddech uwiązł mi w gardle, gdy docisnął swe ciało do mojego.
- Tak, jestem, Norah. Tak samo jak ty. – oznajmił płynnie. Mogłam usłyszeć rozbawienie w jego głosie, a kiedy otworzyłam oczy, odnajdując jego twarz centymetry od mojej, jego oczy błyszczały. Woda spływała z jego nosa i gęstych loków.
- T-tak, ale jakby, jesteś nagi. I jesteś.. kurwa, Harry jesteś nagi. A twoje ciało jest, z braku lepszego określenia, cholernie gorące.
Niski chichot wydobył się z jego ust, a on sam schował swą twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Przestań być tak bardzo zakłopotana.
- To jest jedna z moich mniej atrakcyjnych cech.
Wciągnął mnie z powrotem pod strumień wody, wyciskając szampon na swoje dłonie, kiedy mówił. Obserwowałam ze strachem, kiedy wręczył mi butelkę, a następnie zaczął myć swoje włosy, wprawiając w ruch mięśnie ramion, gdy wcierał szampon w podburzone loki, zanim wycofał się pod strumień gorącej wody.
- Zamierzasz się umyć? – warknął, gdy ostatecznie otworzył oczy i dostrzegł mnie wciąż zakłopotaną i stojącą w kącie prysznica, niepewną co ze sobą zrobić. Nerwowo przełknęłam ślinę i zaczęłam myć szamponem swoje włosy. Jego ramiona delikatnie się rozluźniły, kiedy obserwował moje poczynania.
- Nie musisz na mnie warczeć. – mruknęłam, wmasowując płyn w skórę głowy.
- Nie bierz wszystkiego do siebie. Za bardzo pozwalasz ranić swoje uczucia.
Prychnęłam i weszłam pod wodę.
- Nie, po prostu zbyt często jesteś chujem.
Westchnął rozdrażniony, a ja zamknęłam oczy, bojąc się spotkania z jego wzrokiem. Spłukał swoje ciało i opuścił kabinę, nie odzywając się do mnie ani słowem. Skończyłam kąpiel i wyszłam, chwytając puszysty, różowy ręcznik, który był przygotowany dla mnie.
Harry nie przebywał dłużej w sypialni, kiedy poszłam się przebrać, zakładając na siebie czarny żakiet i bluzkę z nadrukiem oraz wzorzyste spodenki. Moje dłonie zaczynały robić się wilgotne ze zdenerwowania, gdy skończyłam swój makijaż, ponieważ wiedziałam, że będzie wkurwiony kiedy tylko go zobaczę.
Poranek, który zaczął się bardzo dobrze, ale pogarszał się z każdą chwilą stał się jeszcze gorszy, kiedy zorientowałam się, że zapomniałam o swoich soczewkach. Niechętnie wsunęłam na nos okulary o czarnych oprawkach i po tym, jak po raz ostatni spojrzałam na siebie w lustrze, opuściłam pomieszczenie.
U podnóża schodów wyjrzałam zza ściany. Harry siedział plecami do mnie przy stole kuchennym, prawdopodobnie popijając typową dla niego herbatę w czasie gdy pani Jennifer przygotowywała śniadanie. Miał na sobie czarny garnitur, który perfekcyjnie opinał jego ramiona.
- Och, Norah! – powiedziała rozradowana pani Jennifer. Oderwałam swój wzrok od pleców Harry’ego i skierowałam go w stronę starszej kobiety, stojącej z uśmiechem przy kuchence. Ucieszona pomachała szpatułką, a ja opuściłam swoją kryjówkę, wsuwając się na miejsce obok Harry’ego.
- Dzień dobry, pani Jennifer. – uśmiechnęłam się. – Co przyrządzasz?
- Zwyczajnie, kilka jajek, bekon i tosty. Chcesz kawy?
- Tak, chce. – wciął się Harry. – Ona pije kawę każdego ranka, więc następnym razem przygotuj ją na czas.
Starsza kobieta wywróciła oczami i odwróciła się do ekspresu do kawy, napełniając kubek i kładąc go przede mną. Moje dłonie natychmiast go oplotły, przyzwyczajając się do ciepła emitowanego poprzez ceramiczne naczynie.
- Życzysz sobie miękki czy chrupiący bekon? – zawołała, stojąc przy kuchence.
- Chrupiący, poproszę.
Dłuższą chwilę spędziliśmy w ciszy, kiedy Harry siedział obok mnie, zaciekle wypisując na swoim telefonie, nawet na mnie nie patrząc. Bezmyślnie bawiłam się kubkiem kawy, która ciągle była zbyt gorąca, aby ją wypić, próbując zwalczyć w sobie chęć spojrzenia na niego.
Kilka minut później spoczęły przed nami parując talerze, wypełnione świeżymi jajkami, bekonem i rumianymi tostami z dżemem. Natychmiast zabrałam się do konsumpcji, pochłaniając jajka i bekon tak szybko, jak było to możliwe, z czym związana była możliwość równie szybkiego opuszczenia jego apartamentu.
Jego widelec nagle upadł na talerz, a ja wzdrygnęłam się, spoglądając na niego. Harry ściskał czubek swojego nosa, wypuszczając głęboki oddech, zanim zaczął mówić przez zaciśnięte zęby.
- Czy ty mnie ignorujesz?
- Nie. To ty ze mną nie rozmawiasz.
- Nie miałem powodu.
- W porządku, zatem wychodzę. – warknęłam. Chłopak jęknął, chwytając moje ramię, zanim zdołałabym oddalić się od kuchennego blatu.
- Bądź dorosła, Norah. Nie uciekaj od swoich problemów.
- Nie uciekam. Ja po prostu nie chcę być tu nigdy więcej.
- Cóż, mimo to nie możesz stąd wyjść, ponieważ zapewniam ci transport. Tak więc siadaj i przestań być taka drażliwa.
Prychnęłam i wstałam, powodując, że krzesło pisnęło, przesuwając się po kafelkowej podłodze. Powieka Harry’ego zadrżała, gdy obserwował, jak zmierzam w kierunku pustego kuchennego stołu, zajmując przy nim miejsce. Gdy usiadłam, wyjęłam swój telefon, próbując zignorować jego palący wzrok.
- Pani Jennifer, może nam pani dać chwilę? – syknął. Usłyszałam jej kroki, kiedy bez słowa opuściła pomieszczenie. Nastąpiła chwila ciszy po tym jak drzwi na korytarz się zamknęły, a następnie Harry szybko podszedł i stanął za moimi plecami, umieszczając dłonie na ramionach.
Pochylił się, a jego nos zamajaczył tuż obok mojego ucha.
- Jesteś najbardziej nieznośną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. – powiedział niskim głosem. Nerwowo przełknęłam ślinę, usiłując oddychać. – I uwielbiam twoje okulary. Sprawiają, że wyglądasz mądrze. I seksownie.
- Jesteś wredny. – wykrztusiłam, usiłując ignorować iskry przepływające przez moje żyły, co spowodowane było jego prostymi słowami. Jego dłonie zacisnęły się po raz ostatni na moich ramionach, zanim spoczęły przy jego ciele. Mimo tego, że był zły, uczucie jego dużych dłoni otulających moje ramiona sprawiło, że poczułam się bezpieczna. Zajął miejsce obok mnie i założył nogę na nogę, zanim odwrócił się do mnie z chłodnym spojrzeniem.
- Rozmawialiśmy o tym. Staram się nie być wredny. Chcę po prostu, aby wszystko było w porządku.
- Zachowujesz się tak, jakby to wszystko była moja wina.
- Nazwałaś mnie chujem. I to mnie wkurzyło. To była twoja wina.
- Krzyczałeś na mnie, bo nie myłam włosów wystarczająco szybko! – jęknęłam. Schowałam twarz w dłonie, kręcąc nią z niedowierzaniem. – Może Clarie miała rację.
- Clarie? – syknął. Poczułam ucisk w żołądku, słysząc ton jego głosu. Spojrzałam na niego, poprzez przestrzenie między palcami, zauważając jak przeczesuje dłońmi włosy i zaciska szczękę. – O czym ty do chuja mówisz, Norah?
- Um, przyszła do mojego biura wczoraj. – mruknęłam.
- A ty mi nie powiedziałaś?
- Cóż, ja tylko-
Uderzył dłonią w stół, tym samym mi przerywając.
- Co ci powiedziała?
Bezradnie wzruszyłam ramionami, myślami wracając do dnia, kiedy dumnie wparowała do mojego biura ze złośliwym uśmieszkiem i perfekcyjnie zrobionymi paznokciami.
- Powiedziała tylko, że nie powinnam być z tobą czy coś takiego.
- To wszystko?- zapytał, a jego głos był napięty i ochrypły.
- To znaczy, to stanowiło istotę tej rozmowy.
Harry wstał i zaczął krążyć przede mną z rękami za plecami. Jego długie nogi poniosły go jedynie kilka kroków dalej, zanim musiał zmienić kurs z powodu ściany. Obserwowałam go z niepokojem, starając się nie myśleć o tym, jak piękny był. W zamian tego usiłowałam znaleźć coś złego w jego stroju.
Po kilku minutach jego niespokojnego chodzenia w tę i z powrotem, doszłam do wniosku, że był on fizycznie piękny. Jedna ze stron jego osobowości była tą, która skrywała wszystkie skazy. Ale jego osobowość stanowiła jednocześnie jego najlepszą cechę.
- Skończyłeś już krążyć? – zapytałam cicho. Głęboki chichot opuścił jego usta, a on sam wyciągnął do mnie rękę.
- Chodź. Nie chcemy spóźnić się do pracy.
Chwyciłam ją z nieco zmieszanym spojrzeniem i podążyłam za nim, wychodząc z apartamentu i zmierzając w kierunku windy. James czekał cierpliwie na dole, mając na sobie typowy dla niego czarny garnitur, czapkę oraz czerwony krawat, a dla zabicia czasu okręcał klucze dookoła palca.
Natychmiast zaprzestał swoich ruchów, kiedy ujrzał Harry’ego, kroczącego w jego stronę, którego dłoń ciasno oplatała moją, gdy szliśmy. James otworzył dla nas drzwi, przytrzymując moją talię, kiedy lekko się potknęłam. Zachichotałam nieco zażenowana, kiedy po raz drugi pomógł mi wsiąść do auta.
- Dziękuję c-
- Zajmę się nią, James. – wciął się Harry, kipiąc ze złości. Kierowca posłał mu wymuszony uśmiech i słabe skinięcie, oznajmiające zrozumienie, zanim zatrzasnął drzwi.
- Co do cholery? – syknęłam, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk, sygnalizujący ich zamknięcie.
- Ja potrafię się o ciebie zatroszczyć, nie on. – zbuntował się Harry. – On nie powinien dotykać cię w ten sposób.
- Jesteś nienormalny. – mruknęłam. Drzwi od strony kierowcy się otworzyły, a James wsunął się do środka, budząc samochód do życia, poprzez przekręcenie kluczyków w stacyjce. – Dziękuję za pomoc, James. Niezwykle to doceniam.
Jego oczy zamrugały do Harry’ego na tylnym siedzeniu.
- Um, do usług, pani Wilson.
Harry praktycznie wzdrygnął się, siedząc obok mnie. Jego uścisk na mojej dłoni gwałtownie się zacieśnił, kiedy jechaliśmy, a ja postanowiłam ignorować go przez cały czas. Tylko wtedy, gdy wysiadałam z auta, on podążył za mną, odwróciłam się, aby z nim porozmawiać.
- Co ty wyprawiasz? – zapytałam, kiedy weszliśmy do budynku, w którym mieściło się moje biuro. Moje policzki zaczęły się rumienić, kiedy stażyści i inni ludzie, gapili się na nas; na potężnego Harry’ego i niezdarną Norah, trzymających się za ręce. To prawdopodobnie było zabawne.
- Odprowadzam cię do twojego biura. A na co to wygląda?
- Nie musisz tego robić.
- Ale chcę, Norah.
Weszliśmy do windy z kilkoma innymi ludźmi, a każdy z nich posłał mi zmieszane spojrzenie i albo rozpływali się na widok Harry’ego albo drżeli ze strachu. Drzwi w końcu się otworzyły, a ja wyszłam z windy, mogąc nareszcie oddychać.
Kiedy dostaliśmy się do mojego biura, chłopak zamknął za sobą drzwi i chwycił moją dłoń, przyciągając mnie do swojego torsu. Jego ręce ciasno mnie oplatały, kiedy zatopiłam twarz w zagłębieniu jego szyi, po raz ostatni zatracając się w wybornym zapachu.
- To są twoje przeprosiny? – mruknęłam z wargami przy jego klatce piersiowej. Niski chichot opuścił jego usta i poczułam, jak całuje czubek mojej głowy.
- Nie. Nie zamierzam przepraszać. James musi wiedzieć, że jesteś moja i tylko moja i że się tobą zaopiekuję.
Zadrwiłam i wykręciłam się z jego uścisku, a następnie oparłam się o swoje biurko.
- Naprawdę myślisz, że James celowo chciał cię tym wkurzyć?
- Nie, żaden z moich pracowników by nie chciał. – warknął, marszcząc brwi.
- Powinieneś jechać na cholerne wakacje, pójść na masaż i upić się, czy coś. Jesteś potwornie spięty.
- Nie mów mi co powinienem. Zjemy dziś wieczorem kolację o siódmej.
- Powiedziałam Jace, że z nim zostanę. I nie zmienię zdania.
Harry jęknął i ścisnął koniuszek swojego nosa.
- Pewnego dnia przelecę cię w tym biurze, przysięgam. – kiedy z trudem łapałam powietrze, spojrzał na mnie z zadowolonym uśmieszkiem i kontynuował.- Ale to jeszcze nie dziś. Jace pójdzie na kolację razem z nami.
- Zapytam go, czy ma ochotę. – westchnęłam, wywracając oczami, zanim obeszłam biurko i opadłam na krzesło, siadając na stopach, a następnie otworzyłam laptopa. Obserwował mnie z wyraźnym zadowoleniem, nim się zbliżył.
Zamarłam, gdy pochylił się nade mną, a zamiary były jasno widoczne w jego lśniących oczach, w których błyszczało rozbawienie. Jego dłoń wplotła się w moje włosy, ciągnąc za nie lekko, aby zbliżyć moje usta do jego. Nasze wargi pozostały złączone zbyt krótko, zanim na chwilę przygryzł moją wargę i odsunął się, pozostawiając mnie zdyszaną i pragnącą więcej.
Nie odwracając się, opuścił moje biuro z pewnie wyprostowanymi ramionami i dłońmi schowanymi w kieszeniach. Obserwowałam jak odchodzi, a tęsknota za jego obecnością ogarnęła mnie w chwili, kiedy drzwi się zamknęły. Jego strasznie irytującą, beznadziejnie uzależniającą obecnością. Zanim mogłabym całkowicie zatracić się w moich myślach, drzwi ponownie się otworzyły, ujawniając kędzierzawą głowę.
- Zapomniałem jak cholernie jesteś irytująca. Wkurzyłaś mnie innymi rzeczami i zapomniałem być na ciebie wkurwiony za Clarie. Nie rozmawiaj z nią, kiedy nie ma mnie w pobliżu, Norah. W istocie, w ogóle z nią nie rozmawiaj. A jeśli kiedykolwiek ‘zapomnisz’ powiedzieć mi, że się z nią widziałaś, będę nawet bardziej wkurwiony niż teraz.
Po tych słowach nastąpiła pauza, kiedy wziął głęboki oddech. Otworzyłam usta z zamiarem odszczekania się, jednak on zbył mnie lekkim skinieniem głowy. Myśląc o tym, że znowu zacznie wrzeszczeć, byłam zszokowana, kiedy zamiast tego zobaczyłam jaśniejące oczy i usta układające się w delikatny uśmiech.
- Miłego dnia, kochanie. – zagruchał. – Mówiłem ci, że dobrze wyglądasz w tych okularach, prawda?
I po tych słowach zamknął za sobą drzwi, a ja byłam zbyt pochłonięta słowem ‘kochanie’, które uleciało z jego ust, żeby zirytować się na fakt, że wypowiedział inny rażący komentarz jak również nazwał mnie irytującą. Ochrzanię go za to później, po tym jak wycałuję go i te jego cholernie śliczne usteczka.

» zostaw swój komentarz «

--------------------------------------
Te ogromne odstępy między rozdziałami wynagrodzę Wam w przyszłym tygodniu, słowo. x
Sam.


14 komentarzy:

  1. Boziu... Jak ja koochaaaaam to opowiadanie i Ciebie ;* jej kolejny świetny rozdzial ;) dziekuje za to co robisz i juz czekam na next codziennie z trzy razy sprawdzam czy nie ma ;) buziaki ;* Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg Harry powiedział do niej kochanie !! Będę świętować !! Hyhyhyhyhyhy słodko i suuuuper. (:

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja cię, co za cudowny rozdział awwww *.* Harry robi się taki kochany, a mimo to nadal nie traci swojego charakterku. Dajcie mi takiego chłopaka proszęęęę :<
    I cieszę się, że Norah nie jest taką ciotą, która na wszystko mu pozwala. Dobrze, że potrafi mu się przeciwstawić.
    'Miłego dnia, kochanie.' fmwaof jakie to było słodkie <3
    Haha już nie mogę się doczekać ich kolacji z Jacem xD
    Albo nie ma bonusa, albo znowu go nie widzę :<
    Buziaki xx
    @moncziss

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przesadzaj skarbie, odstępy nie były wcale takie wielkie. Wszyscy powinni się cieszyć, że wgl dodajesz i to tłumaczysz ;) @agatorek29

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju Świetne !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhhh jaki on bipolarny o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuper rozdzial czekam na kolejne:-) dziekuje Ci za to ze wgl to tłumaczysz :D mała przerwa chyba nikomu nie zaszkodziła i nie przejmuj sie tym ze zrobiłaś sobie malutką przerwe:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tyle że te przerwy nie zależą ode mnie. to znaczy zależą, ale to nie dlatego, że mi się nie chce, tylko dlatego, że brakuje mi czasu. :( i to mnie boli..

      Usuń
  8. asjhgfdkl. Kocham każdego Harry'ego w tym ff ;) Wciąż niecierpliwie czekam na to, aż on spełni swoją prośbę z przeleceniem ją, jak na razie tylko tak mówi, a nic z tym nie zrobi xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę więcej!Dziękuję, że tłumaczysz.
    S.

    OdpowiedzUsuń