Czułam się jakbym nigdy w życiu nie była w mieszkaniu Harry'ego. Niepokój odczuwalny w moim żołądku wzrastał z każdą kolejną zapalającą się kontrolką na panelu windy i na dodatek ta głupia muzyka, która miała na celu uspokajać w tej chwili sprawiała, że miałam ochotę wyrwać sobie włosy z głowy. I wcale nie pomagało to, że Harry uważnie przypatrywał mi się chłodnym spojrzeniem, stojąc w tej zamkniętej przestrzeni.
Nawet nie dostrzegłam, że dotarliśmy na najwyższe piętro, dopóki palce Harry'ego delikatnie nie oplotły mojego nadgarstka. - Chodź.
Harry zaprowadził mnie wzdłuż korytarza do czarnej, monochromatycznej kuchni, gdzie wcześniej najwidoczniej rozpoczął gotowanie. Mnóstwo garnków i patelni było porozkładanych na granitowym blacie, na którym miejscami rozsypane były przyprawy.
Na ten widok zachichotałam, zakrywając usta dłonią. - Jak na kogoś, kto zawsze utrzymuje porządek, wygląda mi to na kompletną katastrofę.
- Gotowanie wprowadza małe zamieszanie. - odpowiedział rozbawiony, wywracając oczami.- Nie żebyś miała o tym pojęcie z uwagi na fakt, że jesteś całkowicie niedoświadczona w kwestiach kulinarnych.
- Na całe szczęście mężczyźni, z którymi się zadaję, zawsze zdają się posiadać umiejętność gotowania.
Harry uśmiechnął się, otwierając lodówkę. - Najwidoczniej to ci całkowicie na rękę, Norah. Musisz wiedzieć, że zawsze byłem dobrym kucharzem. Właściwie to pracowałem w piekarni, kiedy jeszcze mieszkałem w Cheshire.
Myśl o młodym, niewinnym Harrym z błyszczącymi oczami i mąką rozsianą we włosach wystarczyła, abym westchnęła z uwielbieniem. Ta sama myśl wystarczyła również, aby wywołać u mnie śmiech, ponieważ gdy tylko ten obraz przemknął przez mój umysł, został on zastąpiony przez tę samą sytuację, tylko że tym razem, ze starszą wersją Harry'ego.
Byłabym skłonna poświęcić swą miesięczną pensję, byle tylko zobaczyć 24-letniego faceta w czerwonym fartuszku, który wręcza ludziom ciasteczka. - Chcę zobaczyć zdjęcia z tego okresu. Najszybciej jak tylko jest to możliwe.
- Absolutnie nie.
- Proszę?
- Nie mam żadnych zdjęć. A teraz wracam dogotowania. Ty nie będziesz mi pomagać, więc siadaj i nie przeszkadzaj.
Na mojej twarzy pojawił się mały grymas. - Dlaczego nie mogę pomóc?
- Ponieważ z pewnością spaliłabyś doszczętnie całą kuchnię.- warknął i wskazał palcem na stołek barowy. - A teraz siadaj.
Nie było sensu się kłócić, ponieważ Harry miał rację w stu procentach. Moje kulinarne eskapady nigdy nie szły według planu i odkąd rok temu próbowałam przygotować naleśniki, omijałam kuchnię szerokim łukiem. Dodatkowo, o wiele lepszym zajęciem było obserwowanie go podczas pracy.
Całe zdenerwowanie, które towarzyszyło mi, kiedy wchodziłam do apartamentu, odeszło w niepamięć w momencie, gdy zajęłam miejsce i oparłam podbródek na dłoniach, obserwując najwspanialszego mężczyznę, jaki kiedykolwiek gotował dla mnie kolację. Chłopak mruczał do siebie, zupełnie jakby tam mnie nie było i okazjonalnie w koncentracji przygryzał wargę.
- Byłam tego świadoma, no wiesz. - bąknęłam.
Nóż, którego Harry używał do krojenia zastygł na chwilę w miejscu, zanim przeciął kolejną marchewkę. - Świadoma czego?
- Tego, co powiedziałam w klubie.
- Wiem, Norah. - otrze z trzaskiem przecięło warzywo. - Wiem, tylko nie rozumiem dlaczego.
- A co jest takie niezrozumiałe?
Wzruszył ramionami, a następnie podniósł deskę do krojenia, wrzucając warzywa do garnka stojącego na kuchence. - Wykrzyczałaś mi w twarz wszystko to, czego we mnie nienawidzisz. A potem powiedziałaś, że mnie kochasz. - Harry odetchnął głęboko, kiedy odkładał z powrotem deskę na blat. - To nie ma żadnego sensu.
- Tak, wiem. Dla mnie to również trochę pokręcone. Wydaje mi się po prostu, że... miłość i nienawiść w pewien sposób się ze sobą splatają, wiesz? Myślę, że jedynym powodem, dla którego mogę nienawidzić w tobie te kilka rzeczy stanowi fakt, że... bardzo cię kocham.- dokończyłam cicho, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
Harry posłał mi dziwne spojrzenie i pochylił się nad wyspą kuchenną tak, że mieniące się w jego oczach drobiny stały się dla mnie widoczne. - Nienawidzę tego, że nie potrafisz siedzieć spokojnie. Zawsze stukasz nogą albo wiercisz, żeby rozejrzeć się dookoła.
- Przepraszam?
- Nienawidzę tego, że pijesz tak dużo kawy. Nie ma mowy, żeby to było zdrowe.
- Harry-
Jego oczy gwałtownie się zamknęły. - Absolutnie nie znoszę tego, jak twoje stroje są zawsze perfekcyjnie dobrane.
- Jace je wybiera. - mruknęłam. - Części mojej pidżamy zwykle do siebie nie pasują.
Głośny dźwięk zasygnalizował wyłączenie się piekarnika, powodując, że Harry dźwignął się z blatu i udał się, aby wyjąć łososia, który wyglądał i pachniał, jakby wyszedł spod ręki prawdziwego szefa kuchni. Wywróciłam oczami na jego drobiazgowość, kiedy nakrywał do stołu. Po tym jak postawił kieliszki do wody i wina, gestem dłoni zaprosił mnie na przygotowane miejsce.
Harry odsunął dla mnie krzesło i pomógł mi usiąść, co było bardziej jak próba zapobiegnięcia upadku albo innej, równie żenującej rzeczy. Następnie zajął miejsce naprzeciwko mnie. Chłopak otworzył butelkę mojego ulubionego wina, napełniając nim nasze kieliszki, po czym odchrząknął.
- Mógłbym wznieść toast?
W rozbawieniem podniosłam brwi. - Oczywiście, panie Styles. Co tylko zechcesz.
Zacisnął szczękę, próbując ukryć uśmiech, ale dołeczek, który pojawił się na jego policzku całkowicie go zdradził. - Toast za nas.
- Za nas. - powtórzyłam i po tym, jak uprzednio stuknęliśmy się kieliszkami, próbowałam zatuszować dziewczęcy uśmiech, który zawitał na mojej twarzy, kiedy skosztowaliśmy orzeźwiającego wina. Jedzenie, które przygotował Harry z każdym kęsem było równie pyszne, czego szczerze mówiąc się spodziewałam mając na uwadze fakt, jak wiele wysiłku włożył w gotowanie.
Nieprzytomnie żułam kęs łososia w ustach ze spojrzeniem utkwionym w oczach Harry'ego, który robił dokładnie to samo po drugiej stronie stołu. Posłał mi szeroki uśmiech, kiedy jego stopa trąciła moją, skryła się za biały obrus, a następnie powtórzyła poprzednią czynność.
Serce załomotało mi w piersi. - Nie podejrzewałabym cię o to, że mógłbyś bawić się w footsie*, panie Styles.
- Nie podejrzewałbym siebie o to, że mógłbym być w związku, panno Wilson. Czy jedzenie ci smakuje?
- Ja również. - zaśmiałam się, trącając jego stopę swoim obcasem od Jimmy'ego Choo.- To naprawdę smaczne.
- Na pewno? Mogę przygotować ci coś innego, jeśli to ci nie smakuje.
- Jest świetne.
- Musimy omówić kilka spraw.
Otucha, która ogarnęła mnie, kiedy obserwowałam go podczas gotowania została mi szybko wydarta na dźwięk tych słów. Rozmowa nie była jednym z moich atutów na dodatek, moje ręce zaczęły się pocić pod wpływem jego wzroku, który był rzeczą, do której chyba nigdy nie przywyknę.
Harry wytarł kącik swoich ust serwetką. - Tych dotyczących naszego związku. Musimy ustalić kilka rzeczy.
- Ustalić kilka rzeczy?
- Tak. Coś jakby zasady.
Wywróciłam oczami. - To żadna transakcja handlowa, więc nawet nie zaczynaj.
- Tego nie powiedziałem. Chcę jedynie wiedzieć czego oczekujesz. - spochmurniał i wziął łyk wina, kiedy ja rozgrzebywałam widelcem jedzenie na moim talerzu, usiłując unikać jego wzroku. - Norah. Nie byłem w związku od bardzo dawna.
- To niezręczne.
- Norah.
Upuściłam widelec na talerz, wzdychając poirytowana. - Nie ustalajmy zasad naszego związku. Pozwólmy, aby to ułożyło się samo.
- To nie jest sposób w jaki załatwiam rzeczy. Chcę-
- Załapałam. Jesteś kontrolującym świrem i jest to nawet całkiem słodkie, ale super wkurzające i musisz się wyluzować. Nie rób z tego czegoś, co uparcie pragniesz kontrolować i zrozumieć pod każdym względem, bo tak jakby, wcale tego nie chcę. To nie jest zabawa.
Sfrustrowany zmrużył oczy. - Wracając do rzeczy, które w tobie kocham i nienawidzę; absolutnie nie cierpię tego, jakim chaosem jest twoje życie. Zawsze jesteś nieprzygotowana i do ostatniej chwili nie mając żadnego pomysłu, starasz się coś wymyślić.
- Cóż, cholera, czy jest choć jedna rzecz, którą lubisz-
- Pozwól mi skończyć. - warknął. Wzdrygnęłam się, kiedy chłopak odsunął swoje krzesło z piskiem, który echem rozniósł się po piętrze. - Ale właśnie tego potrzebuję. A teraz zamierzam wziąć cię na górę i przelecieć.
Moje usta otworzyły się ze zdziwienia. - Nie chcesz, żebym dokończyła kolację?
- Jebać kolację. - fuknął, wsuwając swoje krzesło na miejsce i obszedł stół. Zatrzymał się tuż obok mnie i figlarnie uniósł brew. - Chcesz żebym się zrelaksował?
- Uhm, osobiście, sądzę, że prawdopodobnie powinieneś znaleźć sobie inną formę relaksu.
- Więc nie masz ochoty na seks?
Poirytowana zacisnęłam usta. - Tego nie powiedziałam.
Chłopak wybuchnął głośnym śmiechem, który udzielił się również mi i w tamtym momencie w powietrzu rozniósł się odgłos niskiego barytonu z domieszką dziewczęcego chichotu. Dźwięk urwał się i został zastąpiony przez piski, kiedy nagle umieścił rękę pod moimi udami i przerzucił mnie sobie przez ramię.
Piszczałam i klepałam jego zgrabny tyłek, który był dokładnie przed moim nosem. - Postaw mnie!- odpowiedział mi jedynie figlarnym klapsem i wyszedł z pomieszczenia, nie robiąc sobie nic z moich bezradnych ciosów wymierzanych w jego plecy, kiedy mnie niósł. - To jest na maksa nieprofesjonalne!
- Tak samo jak to, że zaraz przelecę cię na mojej sofie. - rzucił.
Schowałam twarz w materiale jego białej koszuli zapinanej na guziki, po raz kolejny krzycząc i wymierzając mu klapsa. - Kto pozwolił ci na sprawowanie kontroli?!
Jego dłonie ciasno oplotły moją talię i zaraz po tym moje plecy spotkały się ze skórzaną kanapą, a mój oddech uleciał z małym woosh. Nie miałam nawet chwili, żeby otrząsnąć się z jego ataku, dlatego że Harry już sekundę później wylądował dokładnie na mnie. Pachniał kokosowo-piżmową wodą po goleniu.
Chłopak zmrużył oczy. - Skarbie, ja zawsze sprawuję kontrolę. Nikt nie musi mi tego zlecać.
- Kumam.- wychrypiałam, kiedy się poprawiał, umieszczając swoje nogi między moimi.
Harry zaśmiał się i spuścił głowę, aby zębami i językiem naznaczyć moje ramię, wywołując u mnie jęki, kiedy nieco bardziej przygryzał moją skórę. W tym samym czasie jego dłonie delikatnie ciągnęły moje okropne loki.
Dreszczyk tym spowodowany przeważył ból i to- to było dokładnie to, czego zawsze pragnęłam. Tego Harry'ego, który śmiał się kiedy znaczył malinkami skórę na mojej szyi, Harry bez żadnych zahamowań, ten który prawdopodobnie zaczyna lubić chaos panujący w moim życiu.
- Cholera. - wychrypiał tuż przy mojej skórze. Posłusznie podniosłam ręce w górę i odrzuciłam na bok aksamitny materiał, kiedy Harry usiadł na moich biodrach i zaczął rozpinać koszulę, która opinała jego tors, a z każdym kolejnym odpiętym guzikiem moim oczom ukazywała się skóra pokryta tatuażami.
Nie próbowałam nawet ukryć faktu, że upajam się widokiem mężczyzny górującego nade mną. Wszystko, zaczynając od uwodzicielskiego uśmiechu, kończąc na ledwie widocznych włosach, które zachodziły za klamrę jego spodni, było wystarczające, aby rozpalić moje ciało.
- O mój Boże. - jęknęłam, kiedy rozpinał kolejny guzik.- Czy ty celowo robisz to tak wolno?
Jego głęboki śmiech odczułam wgłębi swojego ciała. - Cóż, za cholerę nie zamierzam tego z siebie zerwać. Było zbyt drogie.
-No oczywiście, że tak.
Harry z powrotem wdrapał się na mnie z rozbawionym uśmieszkiem, całując zmarszczkę między brwiami, która była dowodem mojego rozdrażnienia, zanim złączył nasze usta. Jego biodra zaczęły napierać na moje, co spowodowało, że uścisk moich palców na jego bicepsie nieco przybrał na sile.
- Harry.- burknęłam tuż przy jego ustach, zupełnie niezdolna do stworzenia spójnych zdań. - Czy mógłbyś--ubrania--zdjąć??
- Norah.- przedrzeźniał mnie, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi, zanim zaczął składać pocałunki na moich obnażonych obojczykach, następnie na nabrzmiałych piersiach, które napierały na koronkowy stanik. Jego usta wędrujące po mojej skórze, rozbudzały w niej ogień, kompletnie mnie dekoncentrując w czasie gdy czułam jego palce, które ściągały w dół moje spodnie.
Kiedy oboje pozbyliśmy się dolnych partii garderoby, chłopak ponownie spoczął na moim ciele, plącząc nasze nogi. Na skutek jego dotyku, moje plecy wyginały się w łuk; oboje byliśmy rozebrani do bielizny, a nasze ciężkie, ciepłe oddechy owiewały nasze twarze. - Norah.- mruknął Harry. - Potrzebuję cię.
- Ja też ciebie potrzebuję. - odpowiedziałam, wplatając dłoń we włosy na jego karku. - Kocham cię.
Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Po tym jak odnalazł moją dłoń, powoli przesuwał językiem po moich kostkach i zostawiał pocałunek na każdym koniuszku moich palców, zanim posłał mi łobuzerski uśmiech. - Wiem. Bądź na górze.
Zamarłam pod nim; moje oczy były szeroko otwarte na skutek szoku i pożądania jednocześnie. - Ja?
- Nie, ta druga, którą mam zamiar przelecieć na tej sofie.
- Ja nie jestem... naprawdę?
Harry z powagą skinął głową. - Potrzebuję, abyś teraz przejęła kontrolę.
Chłopak szybko zmienił nasze położenie; moje dłonie wylądowały na jego torsie i zaraz potem ponownie zaczęliśmy się całować, niechlujnie i bezmyślnie, kiedy jego biodra napierały na moje. Jego imię uleciało z moich ust niskim szeptem, gdy jego dłonie zsunęły się w dół kręgosłupa, po nagiej skórze moich pleców, zanim delikatnie objęły moje pośladki.
Pochyliłam się, aby przygryźć delikatną skórę jego klatki piersiowej, dokładnie pomiędzy dwiema jaskółkami, a każdy bezkształtny jęk, który opuszczał moje gardło informował go o tym, że jestem gotowa. Wsunął palce za czarną tasiemkę i zsunął bieliznę po moich udach, dorzucając ją na bok.
- Masz prezerwatywę? - szepnęłam siedząc na nim, równocześnie łapiąc za oblamówkę jego bokserek.
Zmarszczył brwi. - Nie. Ja nie-- nie. Rano wymyślimy plan B.
- Jesteś pewien?
- Potrzebuję cię. - oznajmił niskim głosem. - Potrzebuję tego.
W przypływie czystej miłości, pochyliłam się i bez żadnego zawahania złączyłam nasze usta w pocałunku, lekkomyślnym i zupełnie niechlujnym; chłopak mruknął nisko, wywołując dreszcze, które przemknęły wzdłuż mojego kręgosłupa. Szybko zsunęłam czarne bokserki w dół mlecznych ud, pozostawiając go całkowicie nagiego.
- Kurwa. - syknął, umieszczając mnie w odpowiednim miejscu.
Gdy nasze usta pozostawały złączone, przesuwałam dłońmi w górę i w dół po gładkiej skórze jego torsu, jednocześnie opadając na jego ciało, powoli i ostrożnie, czując jego rosnącą we mnie erekcję. Przez moment rozkoszowałam się tą chwilą, zanim z wolna dźwignęłam swoje ciało, opierając dłonie w dole jego brzucha.
Kiedy ponownie się na niego opuściłam, oddech Harry'ego uwiązł w jego gardle, a ja po raz kolejny połączyłam nasze usta do chwili, kiedy moje biodra napotkały na jego. Za każdym razem kiedy unosiłam się w górę i osuwałam w dół, Harry trafiał dokładnie tam, gdzie chciałam.
Moje palce zaczęły mocniej ściskać jego ramiona, kiedy chłopak wbił się we mnie, co spowodowało to, że wykrzyczałam jego imię, które echem rozniosło się po pustym pokoju.
Harry nie odrywał ode mnie wzroku; jego oczy były zaszklone i pełne pożądania, poiły go każdym calem mojego ciała, poczynając od koronki otulającej moje piersi, kończąc na małych rozstępach w górnych partiach moich ud. Odchylił głowę, uwidaczniając pulsujące z przyjemności żyły na jego szyi.
Słowo, w tamtym momencie nie liczyło się nic innego. Ponieważ Harry leżał pode mną, wyglądając przecudownie, a ja byłam szaleńczo w nim zakochana. Jedna osoba nie może jednocześnie wyglądać tak jak Harry Styles, całować jak Harry Styles i gotować jak Harry Styles. To po prostu nie sprawiedliwe.
- Tak dobrze, skarbie.- szepnął ochryple, tonem pełnym pożądania, gdy jego dłonie delikatnie ciągnęły za moje włosy, a usta po raz kolejny napotkały na moje. - Moja.
- Twoja. - przyrzekłam w odpowiedzi; mój głos zamilkł, a palce zaczęły się podkurczać z powodu Harry'ego. - Kocham cię.
Pod moimi dłońmi mięśnie jego brzucha napięły się, jednocześnie głowa opadła na bok, kiedy chłopak znalazł się na granicy przyjemności. Jego plecy wygięły się w łuk, a on sam mruczał coś, przekleństwa i pochwały i prawdopodobnie moje imię, gdy jego palce zaciskały się na gładkiej skórze moich bioder.
Był całkowicie zapierający dech w piersiach, rozbity tak jak w tamtym momencie i wiedziałam, że ten widok jest rzeczą, do której nigdy nie przywyknę; Harry, który rozpada się przede mną, ze zmierzwionymi lokami, przylegającymi do jego czoła i źrenicami tak szerokimi, że zieleń jego oczu była ledwie dostrzegalna.
Z zaróżowioną skórą opadłam na jego tors z zamkniętymi oczami głośno oddychając, kiedy biała, gorąca przyjemność rozlewała się po moim wnętrzu, powodując, że drżałam. Na skórze chłopaka pozostały małe półksiężyce – ślady po moich wbitych w jego tors paznokciach.
Harry czekał cierpliwie aż dojdę do siebie, mocno obejmując mnie ramionami, przez co nasze nagie ciała pozostawały w ciągłym kontakcie. Każde z nas starało się ujarzmić swój nierówny oddech. Po chwili obrócił nas tak, że po raz kolejny to on był na górze i złączył nasze usta w długim pocałunku.
- Idealna. - zaczął chrapliwie. - Jesteś idealna.
Mój mózg zdawał się nie pracować nadal na pełnych obrotach. Czułam się wykończona i bezużyteczna, ale jakimś sposobem, między pocałunkami, udało mi się odpowiedzieć. - Kocham cię, kocham cię.
Jego usta były rozpalone, kiedy sunęły wzdłuż mojego czoła. - Nienawidzę, jak uroczo wyglądasz, gdy jesteś śpiąca. I nienawidzę również twojej skłonności do powstawania siniaków.
- Nienawidzę kiedy nie przestajesz gadać, gdy jestem zmęczona.
Harry z na wpół przymkniętymi powiekami uśmiechnął się do mnie, a w jego policzkach pokazały się dołeczki. Przesunęłam kciukiem po zmarszczce między jego brwiami, dokładnie tam, skąd zniknęła cała frustracja, która towarzyszyła mu wcześniej. - Śpij, Norah.
- Nie bądź taki władczy.- ziewnęłam. - Właściwie to mamy kilka rzeczy do omówienia, czy coś.
I tak właśnie było. Było tak wiele rzeczy, które powinny zostać powiedziane między nami w tamtej chwili. Ale jednocześnie niezwykle trudno było być rozsądnym, gdy Harry przyciskał usta do skóry mojej szyi, tuż pod płatkiem mojego ucha, co skutkowało tym, że mój mózg wariował, a ja sama zapominałam języka w gębie.
Byłam pewna, że następnego dnia na moim ciele widocznych będzie masa siniaków, ale sądząc po fakcie, że jego usta zmierzały w stronę mojej klatki piersiowej, zupełnie się tym nie przejmował. - Nienawidzę tego, że wcześniej powiedziałaś, że nie mamy o czym rozmawiać, a teraz sama tego chcesz.
- Hm, jestem niezdecydowana. - szepnęłam, umieszczając dłonie w mokrych od potu lokach na jego czole, delikatnie drapiąc go po skroniach.
- Nienawidzę tego. - odpowiedział. Jego słowa zostały zdementowane przez to, jak uśmiechnął się z twarzą skrytą w zagłębieniu mojej szyi. - Nienawidzę tego, że przez ciebie prawdopodobnie spóźnię się jutro do pracy.
- Nienawidzę tego, że w tej chwili martwisz się o pracę.
Harry prychnął poirytowany. - Też tego nienawidzę. To nie jest-- Nie chcę przedkładać nic nad ciebie. Chcę żeby wszystko było w porządku. Przepraszam.
- Jest okej.- mruknęłam nieśmiało. - Nie musisz przepraszać mnie za to, że masz pracę. Wiem, że się starasz. I to się liczy.
Z cichym westchnieniem podniosłam się, aby go pocałować. Jego przeprosiny były wyczuwalne nawet w pocałunku; delikatne muśnięcia jego języka i nieznaczny nacisk na moją dolną wargę mówiły same za siebie. Ale to nie było istotne, ponieważ powiedziałam to, co miałam na myśli. Wszystko to, co stało się od tej chwili miało znaczenie.
* footsie- flirtowanie stopami pod stołem
Jejuu jaki uroczy *__* Są tacy delikatni i słodcy :) cudowny
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga i ahxbyxsks:) najlepszy blog.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Xxx
Omg.
OdpowiedzUsuńTo jest takie sdfghjk ♥
Już nie mogę doczekać się nn ♥