sobota, 6 września 2014

Rozdział 35

Telefon zadzwonił wyrywając mnie z mojego snu. Bez powodzenia badałam dłonią powierzchnię do momentu, aż moje palce odnalazły chłodny przedmiot i z niemałą trudnością nacisnęły przycisk akceptujący połączenie. Rażący blask zmusił mnie do zmrużenia oczu, kiedy przyłożyłam go do ucha.
- Halo? - mruknęłam sennym głosem
- Norah.
Oziębły głos Harry'ego spowodował, że wypuściłam telefon. Nagle zostałam wyrwana z mojego sennego i skacowanego stanu, przeszukując poły pościeli w celu odnalezienia telefonu, kiedy w końcu ponownie ujęłam go w dłoń z triumfalnym uśmiechem.
- H-Harry?
- Nie napisałaś no mnie, kiedy wróciłaś do domu. - oznajmił chłodno. - I nie odpowiadałaś na telefony. Nie wiedziałem czy jesteś bezpieczna, dopóki w końcu nie poinformował mnie o tym Jace.
- Cóż, widzisz, możliwe dlatego, że mogłam zasnąć w samochodzie, a Louis może musiał wnieść mnie po schodach. Byłam trochę zmęczona.
Pełne irytacji parsknięcie spowodowało, że się wzdrygnęłam.
- A ja potwornie się martwiłem, że coś ci się stało na meczu.
- Cóż, nic mi nie jest. Gdybyś został z pewnością byś to wiedział. - splunęłam.
- Musiałem pracować, Norah. Myślałem, że to zrozumiesz.
- Tak, tak. - jęknęłam. - Wybacz, mam po prostu kaca i jestem poirytowana.
- Nie zamierzasz iść do pracy?
- Skorzystam z dnia urlopu. - mruknęłam. - Dziś nie czuję się na siłach, by pracować. No wiesz, kac i te sprawy.
- Świetnie. Będę za dwadzieścia minut. Do zobaczenia, Norah.
Jak zwykle, rozłączył się zanim zdołałałabym odpowiedzieć, powodując, że zirytowana rzuciłam telefonem przez pokój, po czym wyczołgałam się z łóżka i skierowałam pod prysznic. Weszłam pod strumień wody zanim ta zdążyła podwyższyć swoją temperaturę, mając na uwadze fakt, że Harry mógł być na miejscu w każdej chwili, a ja z całą pewnością wolałabym, aby nie zastał mnie w kąpieli.
Zimna woda spowodowała, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka w sposób podobny w jaki przyczyniały się do tego palce Harry'ego. Zarówno jedne, jak i drugie były szokujące i nieoczekiwane, ale jednocześnie odświeżające i zdecydowanie z kręgu tych rzeczy, których potrzebowałam. W międzyczasie, gdy woda stała się cieplejsza, byłam już w pełni rozbudzona i czułam się znacznie lepiej.
Kiedy skończyłam, szybko narzuciłam na siebie za duży sweter, chwyciłam w dłoń misia i pomknęłam do kuchni, mając nadzieję, że Jace zostawił w mikrofalówce resztki śniadania. Moje oczekiwania zostały spełnione, znajdując swe potwierdzenie w krótkim liściku.

Moja Droga, Skacowana, Najlepsza Przyjaciółko,
naleśniki w mikrofalówce. Kawa gotowa do zaparzenia. Advil* w prawej górnej szafce. Louis nadal śpi w moim łóżku (ma do pracy na 11, nie daj się oszukać). xoxo

Pozdrowienia, 
Twój rozbudzony i uderzająco przystojny najlepszy przyjaciel.

Notka była uzupełniona przez kilka niechlujnych serc tuż obok podpisu. Włączyłam mikrofalówkę i ekspres do kawy, zażyłam kilka tabletek Advilu, a następnie skierowałam się do sypialni Jace, aby obudzić jego chłopaka, który w tym momencie równie dobrze mógłby się do nas wprowadzić.
Wskoczyłam na łóżko i wsunęłam pod kołdrę. Louis mruknął coś sennym głosem na temat pracy i otoczył mnie ramieniem, przyciągając do swojego torsu. Ochoczo akceptując pieszczoty, wtuliłam się w jego ciało i westchnęłam.
- Louis. - zagruchałam. - Jest koło 10. Nie musisz już wstawać?
- Nie mam ochoty. - jęknął.
- Jace zrobił naleśniki.
Jęknął raz jeszcze i przyciągnął mnie bliżej.
- Chcesz mi je przynieść?
- Nie specjalnie. - westchnęłam. - Ale przyniosę, zważywszy na fakt, że kochasz mojego przyjaciela i w ogóle.
- Wygodnie, no nie?
Po tym, wyszłam z łóżka i wróciłam do kuchni. Harry mógł pojawić się w każdej chwili, a ja nadal byłam w swoich okularach i piżamie. Wzięłam jedzenie dla Louisa i byłam w drodze, aby się przebrać, kiedy rozległo się pukanie do drzwi, którego naprawdę wolałabym nie słyszeć.
Niepewnie spojrzałam w tamtym kierunku, a potem na drzwi mojej sypialni i z powrotem na drzwi, za którymi stał Harry. Miałam zamiar rozpocząć szaleńczy wyścig do mojego pokoju, aby przebrać piżamę, ale gdy kolejne niespokojne pukanie dotarło do moich uszu, zamiast zmiany ubrania udałam się tam, aby je otworzyć.
Kiedy tego dokonałam, moim oczom ukazał się Harry Styles, ubrany w jasno niebieską koszulę zapinaną na guziki, która sprawiła, że jego oczy wyglądały jaśniej niż kiedykolwiek wcześniej, ciemne spodnie od garnituru i typowe czarne, wizytowe buty. Jego policzki były zaróżowione od zimowego powietrza.
Zanim zdołałabym przetrawić co właściwie się działo, chłopak zamknął mnie w miażdżącym kości uścisku, który z pewnością byłby bolesny, jeśli nie byłby najlepszym sposobem, o jakim myślałabym na powitanie.
- Zamierzasz wpuścić mnie do środka? - mruknął tuż przy moich włosach.
- Tak. - szepnęłam. - Myślę, że możesz wejść.
Harry odsunął się z wielkim uśmiechem na ustach i ujął moją rękę, kiedy prowadziłam go do małego, ukochanego apartamentu, który nazywałam swoim domem. Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie moja kawa była niemal gotowa. Zapach perfum Harry'ego zmieszany z zapachem kawy, był moim osobistym rajem.
- Więc dlaczego tu jesteś? - zapytałam, napełniając kubek kawy dla siebie.
- A czy moja obecność stanowi jakiś problem?
Spojrzałam na niego zirytowana i zbliżyłam do ust kubek, delikatnie dmuchając, aby nieco schłodzić gorący napój.
- Nie, Harry. Ale czy ty nie musisz pracować?
- Byłem w pracy do 7 rano, naprawiając to, co schrzanili moi pracownicy. Więc nie, nie muszę. Przyszedłem tu, żebyśmy mogli dopełnić zakładu.
Zeskanowałam jego ciało od stóp do głów i mimowolnie prychnęłam. Warunkami postawionymi przeze mnie był leniwy dzień, wypełniony pieszczotami i nie robieniem absolutnie niczego, a tu Harry, stał w moim korytarzu, ubrany w pełni wyjściowo, wyglądając jakby miał wygłosić przemówienie dla prezydenta.
- Harry, ja chciałam, żebyśmy spędzili dzień pełen odpoczynku. A ty wyglądasz jakbyś szedł na pogrzeb.
- Przyszedłem prosto z pracy. Jeśli nie chcesz dopełnić zakładu, wcale nie musimy.
Upiłam kolejny łyk kawy i rozmyślając, wzruszyłam ramionami.
- Dobra. Ale musisz założyć coś innego. Jedną z koszulek Jace czy coś.
Rzucił mi gniewne spojrzenie, ale skwapliwi podążył za mną do sypialni Jace, którą zdążył już opuścić Louis. Przebrnęliśmy przez ogromną stertę swetrów i muszek, zanim w końcu natknęliśmy się na kilka samotnych t-shirtów, którymi rzuciłam w Harry'ego.
Zafascynowana oglądałam jak powoli odpina guziki swojej koszuli, ze spojrzeniem przez cały czas utkwionym w moich oczach, powodując, że moje serce zaczęło bić w nienaturalnym tempie. Przy trzecim guziku, musiałam odwrócić wzrok, bo inaczej zemdlałabym na widok jego nagiego, wytatuowanego torsu, który najprawdopodobniej został wyrzeźbiony przez bogów.
Kiedy ponownie się odwróciłam, w konsternacji spoglądał w dół na swój strój. Miał na sobie koszulkę Rolling Stonesów, spodnie od garnituru i wizytowe buty. Dostałam napadu śmiechu na ten niefortunny widok, co tylko zwiększyło grymas na jego twarzy.
- Norah, wyglądam jak klaun.
- Jest w porządku. - zachichotałam, z powrotem odwracając się do szafy. - Znajdę ci jakieś spodnie.
Pięć minut później, tarzałam się po podłodze z trudem łapiąc powietrze. Dźwięki rozbawienia, które ulatywały z moich ust, były potwornie nieatrakcyjne i prawdopodobnie nieludzkie, ale w tamtym momencie byłam daleka od przejmowania się tym faktem.
Harry Styles stał przede mną z drżącą wargą, starając się zachować spokój, mając na sobie spodnie Jace, które były co najmniej 2 rozmiary za małe i kończyły się tuż nad jego wytatuowanymi kostkami. Był najbardziej zakłopotany, jakim go kiedykolwiek widziałam i było to absolutnie urocze.
Za każdym razem, kiedy starałam się odzyskać spokój, spoglądałam w górę i ponownie kładłam się ze śmiechu. Ten widok był nie do zniesienia. Więc kiedy zaczął ściągać spodnie, nadal nie mogłam się opanować i zmusić do spojrzenia na jego szczupłe uda, które wyglądały rozkosznie.
- Skończyłaś? - prychnął w końcu.
- Ja tylko- nie mogę- wyglądasz..- i ponownie wybuchnęłam śmiechem. W tamtym momencie najwidoczniej miał mnie już dość, ponieważ podniósł mnie z podłogi, przerzucił sobie przez ramię i ponownie prychnął poirytowany.
- Harry! - pisnęłam, uderzając dłońmi w jego plecy. - Postaw mnie na ziemię!
Zrobił dokładnie to, rzucając mnie na kanapę i opadł na mnie z bezczelnym uśmieszkiem, jakby nie miał zamiaru nabawić mnie ataku serca, będąc półnagim tak blisko mnie. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
- A teraz Norah...- zagruchał. - Spędzimy leniwy dzień czy co?
Z wolna pokiwałam głową i wypełzłam spod jego ciała.
- Tak. Daj mi swój telefon. I wszystko inne, przez co mógłbyś skontaktować się ze swoją firmą. I nie wolno ci tego tknąć.
Harry wyglądał na nieco zaniepokojonego, kiedy wręczał mi swoje rzeczy, a następnie przez cały czas obserwował mnie, kiedy zerwałam się na równe nogi i odłożyłam je na bok. Kiedy były już bezpiecznie schowane, z powrotem skoczyłam na kanapę i natychmiast zostałam posadzona na jego udach.
- Więc co będziemy teraz robić? - zapytał powoli.
- Absolutnie nic. Włączymy jakiś gówniany film, a ja zamówię chińskie jedzenie, a potem będziemy po prostu siedzieć tutaj. To jest właśnie amerykańskie marzenie.
Ku mojemu zaskoczeniu, Harry uśmiechnął się na ten pomysł i nie odezwał się nawet słowem kiedy wybrałam "Ona to on" na nasz seans, czy nawet kiedy zamawiałam ogrom jedzenia z gównianej chińskiej restauracji lub wtedy, gdy zwinęłam się w kłębek na jego kolanach.
Zamiast tego, przeczesał palcami moje krnąbrne loki i powoli oznajmił.
- Powinniśmy zagrać w grę planszową.
- W grę planszową?
- Tak. Równie dobrze możemy pogadać.
Nagle podniosłam głowę na tę propozycję.
- Zaczekaj... Wyjaśnijmy to sobie. Chcesz pogadać? Z własnej woli chcesz rozmawiać?
- Tak, Norah. - rzucił mi gniewne spojrzenie. - Nie bądź taka niemiła. Jakie gry planszowe macie?
Ponownie zerwałam się z miejsca i podążyłam do stolika pod telewizor, gdzie ja i Jace trzymaliśmy gry na wypadek braku prądu. Harry udał się za mną i przykucnął, aby zobaczyć możliwe opcje.
- Lubisz Monopoly?
Z radością energicznie pokiwałam głową i chwyciwszy grę, skierowałam się ponownie na kanapę. Harry ułożył poduszki na podłodze, aby zapewnić nam miejsce do siedzenia, w czasie gdy ja rozkładałam planszę. Harry wybrał samochód, a ja psa i wkrótce potem zaczęliśmy grę.
- To jest trochę nie fair, bo ty na serio jesteś biznesmenem. - zaznaczyłam. - Prawdopodobnie będziesz starał się wynegocjować jakieś fuzje, czy coś.
- Prawdopodobnie. - uśmiechnął się głupawo. - I myślę, że zgarniam 200 dolarów, tak?
Gra szybko nabrała pełnych obrotów. Tak jak się spodziewałam, Harry skoncentrowany był na każdym ruchu, mrucząc do siebie coś o inwestycjach i innych rzeczach, posyłając mi mordercze spojrzenia za każdym razem, kiedy przypomniałam mu, że to jest 'tylko gra'.
Po upływie godziny, byłam niemal bankrutem, a on miał monopole na większości z nieruchomości.
- Jebane gówno. - mruknęłam, rzucając kostką.
- To biznes, Norah.
- Który jest gównem. Super skomplikowanym. Jak ty to robisz w prawdziwym życiu?
Wzruszył ramionami i obserwował, jak poruszam się o kilka pól, a następnie starał się ukryć uśmiech, kiedy wylądowałam na jednej z jego nieruchomości.
- To nawet zabawne, kiedy nie jestem wkurzony. Lubię mieć władzę.
- Taa, wiem. Lubisz się wydzierać i mówić ludziom co mają robić. - zgodziłam się.
- A ty oczywiście nigdy mnie nie słuchasz. - uśmiechnął się. - To raczej denerwujące.
- Przykro mi.
- Nie powinno. To poniekąd odświeżające.
Zanim zdążyłabym odpowiedzieć na jego szokujący komentarz, zadzwonił dzwonek. Pomknęłam  w kierunku drzwi prawdopodobnie szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, napędzana przez myśl o ryżu smażonym z kurczakiem i sajgonkach, które były całkowicie niezdrowe, ale wybornie pyszne.
Po małej walce z zamkiem, otworzyłam drzwi, za którymi stał młody mężczyzna z tłustymi włosami, trzymający w rękach mnóstwo małych, białych kartoników. Posłał mi nikły uśmiech, kiedy łapczywie odbierałam od niego pudełka.
- Zaraz wrócę z pieniędzmi! - zawołałam, niosąc jedzenie w stronę kuchni, napotykając na Harry'ego, który szedł w moją stronę z plikiem pieniędzy w dłoni.
- Ja zapłacę i ani słowa. - ostrzegł mnie, wręczając mi gotówkę. - Wyszedłbym tam, ale zważywszy na fakt, że nie mam na sobie spodni...
Na samą myśl cicho się zaśmiałam.
- Tak, myślę, że to ma sens.
Kiedy szłam w stronę drzwi, dostawca bezczelnie zeskanował wzrokiem moje ciało, powodując, że wręczając mu pieniądze, mój wzrok utkwiony był w ziemi. Jego dłoń dotykała mojej zbyt długo, do momentu aż jej nie wyszarpnęłam.
- Dzięki. - powiedziałam zakłopotana.
- Żaden problem, kochanie. Całe to jedzenie jest dla ciebie? - zapytał. Jego długie włosy były mocno przetłuszczone, a sposób w jaki jego brązowe oczy wpatrywały się w moje był dziwny. To nie był sposób w jaki patrzył na mnie Harry, przenikliwy i nieco straszny. Ten był bardziej kłopotliwy i powodował, że zaczynałam się rumienić.
Niezwykle zainteresowana swoimi odzianymi w skarpetki stopami, anemicznie zaprzeczyłam głową.
- Ktoś, uh, jest tu ze mną.
- Czy ten ktoś jest równie gorący jak ty? - zadumał.
- Właściwie. - Harry syknął gdzieś z końca korytarza, gdzie najwyraźniej przysłuchiwał się całej konwersacji. - Nie jest. A teraz wypierdalaj stąd.
Dostawca zamarł, kiedy ręka Harry'ego opiekuńczo oplotła moją talię, przeciągając mnie nieco za jego postawną sylwetkę. Nic na to nie mogłam poradzić, ale zauważyłam, że nadal nie ma na sobie nic, za wyjątkiem koszulki i tych obcisłych bokserek od Calvina Kleina.
- S-sory, gościu, nie wiedziałem. Po prostu pomyślałem, że jest gorąca.
Uścisk Harry'ego na mojej talii zacieśnił się , do tego stopnia, że byłam pewna zobaczyć w tym miejscu siniaki następnego dnia.
- Nie pomagasz tym sobie. W tej chwili się wynoś.
- Stary, wyluzuj. - mruknął chłopak. - To nic wielkiego. Nie wiedziałem.
- Norah. - powiedział powoli Harry, a jego szybko ciemniejące oczy nawet na moment nie odwróciły się od małego mężczyzny na przeciwko niego. - Wracaj do kuchni.
- Harry, daj spokój, on nie-
- Norah!- warknął. Kiedy się do mnie odwrócił, jego źrenice były rozszerzone do tego stopnia, że stanowiły czarne baseny gniewu, a usta zaciśnięte były w cienką linię. Bez chwili namysłu popędziłam do salonu, wskakując na sofę z pluszowym misiem przyciśniętym do klatki piersiowej, uważnie się przysłuchując.
- Jeśli kiedykolwiek jeszcze tu wrócisz...- warknął Harry. - Przysięgam, że osobiście ci wpierdolę, a potem upewnię się, że zostaniesz bezrobotnym przez resztę swojego życia. Czy się rozumiemy?
Przerażający ton jego głosu wysyłał ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa, do tego stopnia, że nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić jak musi czuć się w tej chwili ten biedny chłopak. Nastąpiła przerwa w ich konwersacji, więc wychyliłam się w kierunku drzwi, żeby cokolwiek usłyszeć.
- Czy. Się. Rozumiemy? - powtórzył Harry. Każde słowo było mocno zaakcentowane i wypełnione groźbą.
- T-tak.
- Tak co?
- Tak proszę pana.
Drzwi zostały zatrzaśnięte z taką siłą, jakiej nie spodziewałabym się po tych zawiasach, a Harry wparował do salonu z wyrazem twarzy, jakim nie widziałam u niego nigdy wcześniej.
Bez słowa wyciągnął w moją stronę dłoń. Błysk w jego ciemnych oczach mówił mi, że lepiej żebym nic nie mówiąc ją przyjęła, co dokładnie zrobiłam. Niemal potykałam się podążając za nim, kiedy wlókł mnie w kierunku mojej sypialni i po tym jak wciągnął mnie do środka, po raz kolejny ze zbyt dużym impetem zatrzasnął drzwi.
Wycofałam się nieco, obserwując go z obawą. Jedna z rąk Harry'ego spoczywała na ścianie, druga natomiast podtrzymywała jego głowę. Jego klatka piersiowa szybko opadała się i podnosiła ze złości, a szczęka rytmicznie zaciskała, naśladując rytm jego oddechu.
- Norah. - mruknął w dłoń. - Proszę.
Uderzyło we mnie poczucie winy.
- Co?
Kiedy podniósł głowę, dostrzegłam, że jego oczy powróciły do normalnego stanu. Jednak pod nimi zauważyłam ciemne sińce, które jakimś sposobem przegapiłam wcześniej, a pokazywały od jak dawna nie spał i jak zestresowany naprawdę był.
- Czy możesz po prostu... możesz po prostu tu podejść? - mruknął, wyciągając w moim kierunku pokrytą tatuażami rękę, nieustannie marszcząc brwi.
Nie musiał mówić dwa razy. Od razu znalazłam się w jego ramionach, a moja głowa wygodnie spoczywała na jego torsie, podczas gdy jego ręce objęły mnie w talii, podnosząc mnie z ziemi.
- To był tylko jakiś głupi chłopak. -zagruchałam, przeczesując palcami jego brązowe włosy. - Dlaczego jesteś taki zdenerwowany?
- Rzeczy...- Harry splunął tym słowem jakby trucizną. - które mówił do ciebie.
- Nie wiedział, Harry. Nie bądź taki zazdrosny.
Powoli opuszczał mnie na ziemię, dopóki moje palce u stóp nie dotknęły podłogi, opierając ręce na ścianie po obu stronach mojej głowy. Jego szeroko otwarte oczy wpatrywały się w moje, nie wzdrygnąwszy się nawet, kiedy sunęłam dłońmi po jego koszulce i objęłam go w talii, czy nawet wtedy, gdy z uspokajającym uśmiechem pochyliłam się, aby go pocałować.
- Ale mogłabyś z nim być. - mruknął tuż przy moich ustach. -Zresztą, mogłabyś być z każdym innym gościem. Oni nie powinni nawet na ciebie spojrzeć w ten sposób, ponieważ jesteś moja. Jesteś moja.
- Twoja. - szepnęłam, ciągnąc za jego koszulkę, dopóki całkowicie nie zamknął przestrzeni między nami. Kąciki moich ust drgnęły w uśmiechu na znajomy zapach kokosowego szamponu, który tak bardzo kochałam, kiedy on wpatrywał się we mnie z tajemniczym błyskiem w oczach.
- Nie chciałabyś być z nikim innym?
Na samą myśl o tym, moje usta opuścił gorzki śmiech. Myśl, że ktoś nie będący Harrym, mógłby mnie dotykać. Myśl, że mogłabym zostać posadzona na czyichś kolanach, a ta osoba nie wrzeszczałaby na mnie, żebym przestała się ruszać. Myśl o kimkolwiek, absolutnie kimkolwiek, poza Harrym, była niemal komiczna.
- Nie, Harry. Rozmawialiśmy o tym wcześniej.
- Norah? - zapytał ponownie, tym razem ciszej.
- Hm?
Ujął palcami mój podbródek, unosząc moją twarz do swojej przepięknej i ponownie mnie pocałował. Kiedy się odsunął, pozostawił mnie z drżącymi kolanami, pragnącą więcej, co niestety nie było mi dane.
Zamiast tego, przebiegł językiem po wargach i powiedział. - Chcę się z tobą pieprzyć. Teraz. Tutaj.
Zmarszczyłam brwi, starając się przetrawić to, co właśnie powiedział i pierwsze, co udało mi się wydusić, to prosta poprawka. - Kochać.
- Tak. - przytaknął. - Chcę się z tobą kochać. Chcę, aby każdy jeden centymetr twojego ciała, Norah, każda część ciebie była moja. Potrzebuję tego. Potrzebuję zrobić to z tobą.
- Potrzebujesz tego?
- Nie. - poprawił. - Potrzebuję ciebie.
- Mnie?
- Ciebie. - szepnął, a słowo to zostało wypowiedziane tak pewnie, tak szczerze, że gęsia skórka, którą często powodował, pokryła każdy centymetr mojej skóry, a żołądek podszedł mi do gardła i pocałowałam go raz jeszcze, nie zawracając sobie głowy jego reakcją.
Następnie, lekko muskając jego wargi, zrobiłam coś wbrew mojej woli i mruknęłam cicho. - Okej.

*Advil- lek przeciwbólowy.

29 komentarzy:

  1. oooo fuck tak bede sie pieprzyc w koncu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. o boze...
    rozdział genialny sdoufnush ♥
    w nastepnym +18 w kooooncu *-*
    na nastepny rozdział bede czekała z wieeeelką niecierpliwością *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz ze masz przetlumaczony kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. W jakim terminie najblizszy?? Musze pamperaki uszykować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoł to sie porobiło :-) czekam na nn i mam nadzieje ze pojawi sie bardzo szybko zreszta odnosze wrazenie że nie tylko ja czakam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No wreszczie długo na to czekałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. omg dawaj szybko nastepny

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku nie wytrzymam genialny.
    mamy sie spodziewac nastepnego za tydzien?

    OdpowiedzUsuń
  9. następny w sobotę?

    OdpowiedzUsuń
  10. o boze ddniudkj genialny *-*
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. halooo kiedy nastepny no? :O

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeden z najlepszych ff czytan go na wattpadzie i jestem zakochana. Powiedz kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy kolejny...prosze bo ja tu umieram....

    OdpowiedzUsuń
  17. Haloo kiedy kolejny??:-) czekam czekam i czekam ... i nie moge sie doczekać:(((

    OdpowiedzUsuń
  18. mam nadzieję że rozdział pojawi się jak najszybciej bo czekam i czekam i nie moge już :d świetne!

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wszystkie rozdziały w jakieś 2 dni... zarwałam dwie nocki i ciągle mi mało! To jest po prostu genialne, potrafiłam nie robić nic innego jak czytanie.Mogłabym to robić cały czas... Dziękuje i do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Pojawi sie moze jeszcze jakis rozdzial czy raczej skonczylas juz tlumaczyć? :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Nic nie pisałaś, że wróciłaś na wattpad :-(:'( . Napiszesz coś jeszcze???

    OdpowiedzUsuń
  22. Uzależniłam się od tego ff i mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zakochalam soe w tym ff i jest mi troszke przykro ze juz tak dlugo nie ma rozdzialu. Czy bedziesz moze kontynulowala tlumaczenie? Rozumiem ze masz swoje sprawy i zycie, ale zawsze moglabys poprosic kogos o pomoc. Mam nadzieje ze nie odbierzesz tego komentarza zle

    OdpowiedzUsuń
  24. Tlumaczycie jeszcze? Bo zaczęła czytać na wattpadzie a tam nic nie dodajecie ani tu. Prosze!!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń