ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB PEŁNOLETNICH.
Piątek przyszedł zdecydowanie za szybko, rozpoczynając się
wparowaniem Jace do mojej sypialni o 6:30, który zdarł kołdrę z mojego ciała w
czasie gdy ja pogrążona byłam we śnie i krzyczał jakieś brednie w stylu ‘obudź
się do kurwy nędzy albo Harry zostawi twoją chudą dupę na koloniach!’.
- Czy to się dzieje naprawdę? – krzyczę w furii siadając na
łóżku. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach, posyłając mi pełny samozadowolenia
uśmieszek, który spowodował, że naszła mnie ochota, aby wyrzucić przez okno go
i jego poranne zadowolenie.
- Wyglądasz jak troll.
Zerknęłam w lustro, co tylko upewniło mnie w tym, że moje
nieokiełznane włosy sterczą w różnych kierunkach, a makijaż, który zapomniałam
zmyć ubiegłej nocy, rozmazał się pod moimi oczami. Chłopak próbował stłumić
śmiech kiedy ja starałam się, z marnym skutkiem, rozczesać włosy palcami. Następnie
z żywym ogniem w oczach odwróciłam się w jego stronę.
- Dlaczego mnie obudziłeś i o co do chuja chodzi z tymi
koloniami? – zawrzałam.
- Jedziesz do ojczyzny Harry’ego za 2 godziny. – ucieszył się.
Widząc moje zmieszane spojrzenie, założył dłonie na biodro i kontynuował. – No wiesz,
ojczyzna jako Anglia… ponieważ my mieszkamy na koloniach. Jesteś chociaż
spakowana?
- Tak.
- Kłamca.
- Okej, może i nie. Ale mam w głowie listę rzeczy, które
muszę wziąć.
- Jesteś beznadziejna. Wystarczy ci czasu na pakowanie i prysznic?
– zadumał. Ja jedynie zmrużyłam oczy.
- Tak, jest dopiero 6. Jasna cholera, Jace! Nie ma mowy,
żebym była gotowa na czas! – pisnęłam, wyskakując z łóżka i dzikim pędem
pomknęłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic, kiedy tylko pierwsze krople
wypłynęły z słuchawki, przez co woda, w której przyszło mi się kąpać była
lodowata przez pierwsze 5 minut. Kiedy skończyłam, zarzuciłam ręcznik na włosy
i wróciłam do sypialni.
Mój współlokator pakował moją walizkę, układając dwa stosy
ubrań, zakładam, że po jednym na każdy dzień. Odwrócił się do mnie z niewinnym
uśmieszkiem, trzymając ładną, kasztanową sukienkę.
- Myślisz, że ta będzie odpowiednia na wesele?
Mało co nie rzuciłam się na niego w tamtej chwili, ale
powstrzymałam się z uwagi na fakt, że mój ręcznik prawdopodobnie opadłby na
ziemię, a Jace nie jest szczególnie zainteresowany damskimi ciałami. Zamiast tego
zdecydowałam się wycałować go po twarzy, krzycząc ‘dziękuję!’ niezliczoną ilość
razy, kiedy się ubierałam.
Po tym, jak założyłam wygodne jeansy i sweter, wysuszyłam
moje włosy i szybko nałożyłam makijaż i ponownie weszłam do mojego pokoju moja
walizka była starannie zapakowana, a ubrania ułożone w kupki na każdy dzień. Tym
razem zamknęłam Jace w pełnym wdzięczności uścisku, na który szybko zareagował
tym samym, zanim się odsunął.
- Jesteś najlepszym współlokatorem jakiego mogłabym mieć. Wiesz
to, prawda? – zapytałam szczerze. Ponownie przyciągnął mnie w uścisku.
- Tak. – mruknął tuż przy skórze mojej szyi. – Ale, szczerze
mówiąc, śpieszę się, aby jak najszybciej się ciebie stąd pozbyć, aby wszyscy
moi chłopacy mogli tu przyjść.
- Och, zamknij się.
Odsunął się z uśmieszkiem.
- Płatki na śniadanie?
- Tak, a ja zrobię kawę.
O 7:45 byłam spakowana i gotowa, mój żołądek był pełen
płatków Lucky Charms, a w dłoni
trzymałam kubek kawy. James może być tu w każdej chwili, prawdopodobnie nawet
wcześniej, jeśli Harry będzie miał z tym cokolwiek wspólnego. Siedziałam cierpliwie
przy kuchennej wysepce, sięgając po ostatni numer jeden z plotkarskich gazet,
kiedy czekałam aż moja kawa ostygnie.
Tak jak się spodziewałam James przybył o 7:50 oznajmiając to
wyraźnym pukaniem do drzwi.
- Hej James. – powitałam go, wynosząc z mieszkania walizkę.
- Pani Wilson. – odpowiedział, odbierając ode mnie bagaż. –
Pozwolę sobie to zabrać.
Podziękowałam mu cicho, kiedy kierowaliśmy się w dół schodów
do czekającego Range Rovera. Włożył moją walizkę do bagażnika, a ja wspięłam
się na tylne siedzenia. Jechaliśmy w niewygodnej ciszy, a moja jedyna próba
konwersacji skończyła się na pytaniu ‘W Anglii jest zimno, prawda?’ na co James
odpowiedział skinieniem głowy. Po tym zaprzestałam kolejnych podejść.
Po kilku minutach jazdy dotarliśmy na lotnisko, gdzie
skręciliśmy w bramę boczną. James otworzył dla mnie drzwi i szedł ze mną niosąc
moją walizkę, zanim przepuścił mnie w drzwiach. Harry siedział do mnie plecami
z telefonem przyciśniętym do ucha.
- Mam tego dość. Nie zniosę tego dłużej, Clarie.. Nie
kontaktuj się ze mną podczas mojego pobytu w Anglii, zrozumiano? Tak. Zawsze. –
mruknął. Kiedy się zbliżyłam jego wzrok podniósł się na moją osobę. – Zadzwonię
do ciebie później, Clarie… Do widzenia.
Rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni, gdy wstał, aby
się ze mną przywitać, jego sylwetka górowała nade mną, kiedy przyciągnął mnie
do siebie. Moje dłonie powędrowały do jego torsu, gdy pochylił się, składając
delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cieszę się, że jesteś. – mruknął, a jego kciuki kreśliły
leniwe wzory w dole moich pleców. – I cieszę się, że znowu masz te okulary.
- Ja też. Tak myślę. – odpowiedziałam. Zmarszczył brwi i
odsunął się ode mnie, oferując mi swoją dłoń.
- Chodź. Odrzutowiec już czeka. I nie mów nic o Clarie.
Prychnęłam przez to, że tak łatwo potrafił odgadnąć moje
myśl, a następnie razem skierowaliśmy się do drzwi, przez które tu weszłam. Przywitało
nas chłodne powietrze, a czarny odrzutowiec oraz schody pasażerskie stały
nieopodal. Styles Enterprise zapisane
pogrubionym pismem znaczyło jego bok.
Ostrożnie wchodziłam po schodach, bowiem jedynie duża dłoń
Harry’ego na moich plecach zabezpieczała mnie przed upadkiem. Blondynka w stroju
dla stewardess czekała na pokładzie, a jej uśmiech szybko zniknął, kiedy
zobaczyła mnie przy boku Harry’ego.
- Panie Styles, nie poinformowano mnie, że będzie miał pan
gościa.
Praktycznie na nią nie patrzył, kiedy weszliśmy do
luksusowej kabiny, w której mieściły się skórzane sofy, telewizor, mini lodówka
i bar oraz drzwi, które jak mniemam prowadziły do toalety.
- Cóż, powinnaś to wiedzieć. Dostarcz mi natychmiast
dokumenty, o które prosiłem, a także to, co chciałaby Norah.
Odwróciła się do mnie ze sztucznym uśmiechem.
- Co podać?
- Um, poproszę wodę. – mruknęłam. Kobieta wyszła, a ja
usiadłam na skraju sofy obok Harry’ego, którego twarz schowana była w dłoniach,
a jego palce szarpały za końce włosów. Niepewnie wyciągnęłam rękę, kładąc dłoń
na jego ramieniu. Spiął się i spojrzał na mnie. – Wszystko w porządku?
- Tak.
- Czy mogę wiedzieć dlaczego nosisz garnitur podczas lotu
samolotem?
- Miałem spotkanie dziś rano, Norah. – warknął. Zabrałam dłoń
z jego ramienia. – Mam trochę pracy, na której muszę się skupić podczas naszej
podróży. Powinnaś spać. Strefy czasowe mogą cię zmylić.
- Właśnie wypiłam kawę, nie będę mogła zasnąć. – wzruszyłam ramionami.
- Powinnaś.
- Cóż, ale nie mogę, okej?
Zanim zdążyłby udzielić mi jakiejkolwiek odpowiedzi, której
się spodziewałam, stewardessa wróciła z butelką ekstrawagancko wyglądającej
wody, której nazwy nie słyszałam nigdy wcześniej i ogromnym pudłem pełnym
dokumentów. Postawiła je na stoliku obok Harry’ego i wręczyła mi butelkę, po
czym pośpiesznie wyszła.
Wzięłam łyk wody i obserwowałam go uważnie kątem oka, kiedy
podnosił dokumenty i przeglądał je, czyniąc rozmaite oznaczenia długopisem,
który trzymał między wargami. Po kilku minutach, samolot zaczął jechać wzdłuż
pasa startowego i wystartowaliśmy, a ja zaczęłam żałować tego, że zgodziłam się
na ten wyjazd.
Spojrzał na mnie, kiedy westchnęłam.
- O co chodzi?
- O nic.
- Norah. – ostrzegł mnie. Wywróciłam oczami, zanim usiadłam
na stopach, usiłując przybrać wygodną pozycję. – Nie wywracaj na mnie oczami.
Rozmawiaj ze mną.
- Zamierzasz zachowywać się w ten sposób przez cały czas?
- Niby jak?
Cichy jęk opuścił moje usta.
- Taki zimny i poważny. Myślałam, że zaprosiłeś mnie,
ponieważ chciałeś, żebym tu była, a nie po to, byś mógł ignorować mnie przez
cały czas.
- Mam trochę pracy. Ale chcę żebyś tu była.
- Nieważne. – warknęłam, odwracając się i wyciągnęłam
ostatni numer People z mojej dużej
torebki. Udawałam, że nie widzę jak mu się przygląda w czasie gdy ja
przewijałam kolejne strony, pozorując zainteresowaną odwykiem Zaca Efrona.
Po pięciu minutach jego gapienia się na mnie rzuciłam gazetę
i sfrustrowana odwróciłam się do niego.
- Dlaczego się na mnie gapisz?
- Chodź tutaj. – nakazał, wyciągając swoją dłoń. Spojrzałam na
niego zaskoczona, a on posłał mi mały, uspokajający uśmiech, który spowodował,
że ciągnęło mnie do niego jeszcze bardziej. Gdy tylko byłam w jego zasięgu,
wyciągnął ręce i posadził mnie na swoich udach. – Cześć.
- Cześć. – mruknęłam w odpowiedzi.
- Jesteś na mnie zła?
- Zła? Nie. Sfrustrowana? Tak. Po prostu chcę, żebyś choć
raz się zrelaksował. Rano wydawałeś się taki zestresowany, a teraz, kiedy
jesteś w drodze na wakacje, czytasz jakieś głupie dokumenty i zupełnie nie
zwracasz na mnie uwagi.
- Te dokumenty są kluczem do fuzji wartej wiele milionów
dolarów.
Zmarszczyłam nos i nieco się odsunęłam, aby na niego
spojrzeć.
- To jest naprawdę bardzo fajne i wszystko, ale czy to nie
może zaczekać? Twoja matka wychodzi za mąż. To powinien być zabawny weekend.
- Ja nie miewam zabawnych weekendów. – odpowiedział żywo.
- No dalej Styles. Zwolnij troszeczkę. – drażniłam się. Harry
wyglądał na zmartwionego, marszcząc ciemne brwi, kiedy przechylił głowę na bok.
Wzięłam głęboki oddech i zebrałam w sobie całą pewność siebie na jaką było mnie
stać, po czym pochyliłam się i zaczęłam całować jego mocno zarysowaną linię
szczęki.
Jego uścisk na mojej talii przybrał na sile, kiedy
skierowałam pocałunki w stronę jego ucha.
- Proszę? Dla mnie? – wyszeptałam.
Ciało Harry’ego pozostało niewzruszone, kiedy odchylił się z
szeroko otwartymi oczami i przebiegł dłonią przez podburzone loki raz jeszcze. Bawiłam
się guzikiem jego koszuli, zanim wsunęłam dłonie pod marynarkę i zsunęłam ją z
jego ramion.
- Norah.
Marynarka opadła na siedzenie za nim, a ja rozpoczęłam walkę
z jego krawatem; moje kościste palce zmagały się z mistrzowskim węzłem. Obserwował
mnie uważnie, zielone oczy wpatrzone były we mnie, kiedy odwiązałam krawat i on
także opadł. Próbowałam zachować powagę, kiedy bawiłam się guzikami jego
koszuli, odpinając dwa górne.
Jego oddech powoli stawał się coraz głębszy, kiedy mnie
obserwował, a jego oczy z każdą chwilą były ciemniejsze. Ostatecznie przebiegłam
dłonią przez jego podburzone loki, tarmosząc je z figlarnym uśmieszkiem.
- Gotowe. – powiedziałam dumnie. – Teraz wyglądasz jak gość,
który właśnie wyszedł z pracy, a nie jak zestresowany prezes.
- Chciałaś mnie po prostu rozebrać. – odrzekł chłodno.
- Wcale nie!
- Tak, chciałaś. Teraz zamierzam cię pocałować i nie
zamierzam przestać dopóki samolot nie wyląduje. – wyszeptał ochrypłym głosem,
zanim zsadził mnie ze swoich ud i wstał. Obserwowałam z grozą, jak zmierza w
kierunku drzwi kabiny i zamyka je, odwracając się do mnie z uśmieszkiem.
Harry szedł spokojnie z powrotem do sofy i usiadł obok mnie,
nie spuszczając ze mnie wzroku. Moje dłonie zaczęły się pocić, gdy pochylił się
i pocałował mnie, zaplatając ręce dookoła mojej talii i przeniósł mnie ponownie
na swoje ciało.
- Ręce do góry, kochanie. – nakazał łagodnie. Podniosłam ręce,
a on przeciągnął mój sweter przez głowę i rzucił je na miejsce obok, łącząc
nasze usta ponownie. Jego wargi podążyły do mojej szyi, powoli zostawiając nowe
malinki na skórze nad obojczykami.
- Harry. – mruknęłam. Podniósł głowę będąc tuż przy mojej
klatce piersiowej; jego oczy były pełne troski, a włosy zmierzwione na skutek
moich przebiegających przez nie palców.
- Coś nie tak? – zapytał. Poczułam jak rumieniec oblewa moje
policzki, kiedy powoli pokręciłam głową, sygnalizując, że wszystko jest w
porządku. – Więc o co chodzi, Norah?
Przygryzłam wargę i wlepiłam wzrok w sufit, próbując wybrać
najlepszy sposób, aby nie wprawić się w zakłopotanie.
- Ja.. Ja uh, ja chcę.. no wiesz. Ciebie.
- Mnie?
Nawet wypowiadając tę jedną małą sylabę, jego głos był pełen
zadowolenia. Ponownie skupiłam wzrok na jego pięknej twarzy i ujrzałam jak jego
usta wykrzywiają się w uśmiechu, uwydatniając dołeczki, a zielone, błyszczące
oczy są we mnie wpatrzone.
- Wiesz co mam na myśli. – prychnęłam, krzyżując ręce na
piersiach. Podniósł brew, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej, o ile było to
w ogóle możliwe.
- Obawiam się, że nie, Norah. Proszę, poinformuj mnie.
- Przestań. – jęknęłam dziecinnie.
Głęboki chichot opuścił jego usta, kiedy po raz kolejny
schował twarz z zagłębieniu mojej szyi. Z trudem złapałam powietrze na ten
nagły kontakt i wplotłam palce w loki na jego karku. Obrócił nas na małej sofie
tak, że speszona siedziałam okrakiem na jego talii.
- No wiesz… - zadumał. – Będzie łatwiej, jeśli to ty
będziesz na górze.
Figlarnie pacnęłam jego tors i pochyliłam się, a moje włosy
okryły jego twarz. Jego oddech stał się płytszy, kiedy pochyliłam się i musnęłam
jego wargi. Fakt, że spowodowałam, iż oddech Harry’ego Stylesa był postrzępiony
wystarczył, abym zamknęła dystans między nami na stałe łącząc nasze usta.
Jego palce wbiły się w moje biodra, podczas pocałunku; nasze
języki zgodnie współpracowały, a w międzyczasie cicho ulatywały oddechy. Niechętnie
odsunęłam od niego swoje nabrzmiałe wargi i umieściłam je na jego szyi. Moje palce
błądziły w dół jego brzucha, wodząc po jego wyczuwalnych mięśniach i widocznych
tatuażach i niżej, po ścieżce włosków poniżej pępka, a zaraz za palcami
podążały usta.
Mięśnie Harry’ego napięły się na skutek dotyku moich warg,
kiedy walczyłam z jego paskiem, powoli odpinając go, zanim rozpięłam guzik
czarnych spodni. Spojrzałam na niego spod rzęs, napotykając na jego ciemne
oczy, zanim zwolna zsunęłam je z jego nóg, odkrywając opięte bokserki, na które
napierała jego męskość.
Kiedy zaczęłam wodzić wzdłuż oblamówki bokserek od Calvina
Kleina, on usiadł i chwycił moje dłonie.
- Jesteś pewna? – zapytał ochrypłym głosem, niskim i pełnym
pasji.
- Tak. – szepnęłam w odpowiedzi. Z westchnieniem ponownie
opadł na sofę, a jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Moje palce
wsunęły się pod oblamówkę i delikatnie chwyciły jego erekcję. Z jego ust
uleciał niski syk zadowolenia.
Zaczęłam poruszać dłonią w górę i w dół, a mój wzrok przez
cały czas utkwiony był w jego oczach. Po raz pierwszy w naszym związku, to ja
miałam całkowitą kontrolę. Pewność siebie, o której nie miałam pojęcia,
przelała się przeze mnie, gdy powoli pochyliłam głowę w dół i oplotłam ustami
jego męskość.
- Norah. – powiedział cicho. Jego dłonie powędrowały do
moich włosów, zaplatając się wokół loków, zanim wypuścił je i zostawił mnie w
spokoju. Spojrzałam na niego i powoli zaczęłam poruszać się w górę i w dół, muskając
językiem jego końcówkę, powodując, że z trudem łapał powietrze.
Złapałam go tuż u podstawy, poruszając dłonią w górę i w
dół, podziwiając kontrolę, jaką sprawowałam nad tym niezwykle atrakcyjnym
mężczyzną. Spojrzałam w górę i ujrzałam jego wpół przymknięte oczy, skołtunione
włosy rozproszone po poduszce, rozchylone usta i kropelki połyskującego potu,
które pokrywały jego czoło.
- Kurwa. – syknął. W odpowiedzi zassałam moje policzki i
przesunęłam językiem od podstawy aż do samej główki jego erekcji. – Norah.
Kilka sekund później jego dłonie po raz kolejny znalazły się
w moich włosach, ciągnąc za nie delikatnie, kiedy walczyłam, aby dokończyć to,
co zaczęłam. Jego klatka piersiowa gwałtownie się podnosiła i opadała w
odpowiedzi na moje delikatnie zasysające go wargi. Jego palce wbiły się w skórę
na moim ramieniu, a on sam doszedł sygnalizując to głębokim jękiem, uwalniając
swoje spełnienie w moich ustach.
Jego oczy powoli się otworzyły, kiedy próbował unormować
oddech i przygryzł wargę. Kiedy wystarczająco doszedł do siebie, westchnął
cicho i wypowiedział jedno słowo, niezwykle niskim i ochrypłym głosem, pełnym
zarówno niedowierzania, jak i grozy.
- Norah.
Wybuchnęłam śmiechem i stoczyłam się z niego, obserwując jak
zakłada spodnie i zapina pasek. Jego koszula, która została niedbale odrzucona
na bok podczas naszej chwili uniesienia, była teraz ponownie zakładania na jego
szerokie ramiona, zakrywając V-linie, które sprawiały mi problemy z panowaniem
nad sobą.
Spojrzał na mnie z zadowoleniem, wyglądając dużo inaczej niż
zestresowany facet, który wsiadał ze mną do samolotu niespełna pół godziny
wcześniej. Widoczny wcześniej na jego twarzy stres zdawał się ulecieć w
niepamięć.
Usiadłam na podłodze opierając się plecami o kanapę z rękami
przyciśniętymi do ust, kiedy starałam się stłumić chichot wyrażający zdenerwowanie.
- Dlaczego się śmiejesz? – zapytał.
- Nie wiem, co powinnam zrobić po takim gównie. –
wychrypiałam, popadając w kolejny atak śmiechu. On zajął miejsce obok, sadzając
mnie na swoich udach i całując moje włosy.
- Jesteś potwornie zakłopotana. – mruknął. Jego głos
wystarczył, abym mogła poznać, że się uśmiecha.
- Nieważne.
- Swoją drogą, teraz jestem zrelaksowany.
- O mój Boże.
Uśmiechnął się i usiadł na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie
i uśmiechając się, gdy niechętnie opadłam na sofę. Usadził mnie między swoimi
nogami tak, że moje plecy spoczywały tuż przy jego torsie, a on sam oparł
podbródek na czubku mojej głowy.
- Powinnaś robić to częściej i może wtedy nie byłbym taki
złośliwy. – droczył się.
- Och, zamknij się. – jęknęłam. – Jestem zmęczona.
- Tak jak ja. Idź spać.
- Ty idź spać.
- Nie zaczynaj. – ostrzegł mnie, wsuwając dłonie pod mój
sweter i zaplótł dłonie dookoła mojej talii. Wywróciłam oczami i wtuliłam się w
niego. – Wiesz, jeśli reszta lotu będzie tak ekscytująca, moglibyśmy nigdy nie
wysiadać z tego samolotu.
- Nawet żartujesz? Czy już nigdy nie będziesz Harrym
Stylesem? – udałam, że z trudem łapię powietrze. Zachichotał i mocniej oplótł
mnie rękami. Po kilku minutach jego oddech stał się równomierny, a ja niedługo
później zasnęłam i jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu był dźwięk pracujących
silników.
» zostaw swój komentarz «
-------------------------------------
dziś bez moich wywodów, bo pewnie już macie mnie dosyć xD
oksy, łapcie bonus. :3
O MÓJ BOŻE.
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ BYŁ ŚWIETNY. CUDOWNY. NIESAMOWITY.
to jest po prostu wspaniałe! dotąd myślałam, że after jest moim ulubionym fanficiem, ale zmieniłam zdanie, te opowiadanie jest niesamowite! dziękuję za to, że tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńAwww... <3 Kochanie uwielbiam jak to tłumaczysz i jesteś wspaniała, że się tego podjęłaś :*
OdpowiedzUsuńJa-My nigdy nie mamy ciebie dość
OdpowiedzUsuńmatko, cudowne😍😘
OdpowiedzUsuńUhuhuhu Norah jaka seksiara!! Cudo!
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się wesela ...
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńWeź wgl skasowało mi komentarz, który napisałam :<
OdpowiedzUsuńMam banana na twarzy po tym rozdziale haha :D
Taki pocieszny ^^
Jace jak zawsze zajebisty. Harry chociaż na chwilę oddał kontrolę Norah woooah. Już się nie mogę doczekać wesela, na pewno będą tańczyć i wgl... wtf dlaczego pomyślałam akurat o tańcu o.O xD
Nadal miękną mi kolana jak Harry mówi do Norah 'kochanie' awww *.*
Bonusowy Narry jest taki ahjskfwe *.*
Buziaki x
@moncziss
p.s. nie wiem w sumie po co się podpisuje lolz xD #ok