- Norah! – westchnął Jace, spuszczając dramatycznie głowę. –
On prawdopodobnie zabierze nas do jednej z tych luksusowych restauracji, a ja
nawet nie będę wiedział, którego widelca użyć!
- Ale on chce, żebyś go polubił! Proszę, zrobisz to dla mnie?
On naprawdę się stara. – wydęłam wagi w nadziei, że choć w pewnym stopniu
wygląda to uroczo.
Jace rzucił mi gniewne spojrzenie.
- Musisz popracować nad swoją błagalną minką. Mniej ustami,
więcej oczami.
- Dziękuję za te rady, naprawdę. Ale nie zmieniaj tematu.
- Nieważne. – mruknął. – Pójdę z wami na tę kolację i będę
się czuł jak piąte koło u wozu. Ale pod jednym warunkiem.
- Zależy od tego, co wymyślisz. – odpowiedziałam oschle.
- Zjemy kolację w naszym mieszkaniu, coś jak domowy posiłek.
Wtedy Styles nie zaciągnie nas na to biznesowe gówno, choć jest w tym naprawdę
dobry.
Podniosłam brew w zamyśleniu.
- W porządku. Zadzwonię do niego.
Obserwował mnie z rozbawieniem, kiedy zakręciłam się siedząc
na jego obrotowym krześle, które bardzo lubiłam. Wielokrotnie usłyszałam sygnał
połączenia, pełna nadziei, że mój rozmówca go nie odbierze, dzięki czemu
mogłabym uniknąć niezręcznej telefonicznej rozmowy. Poczułam ucisk w żołądku,
kiedy po drugiej stronie zabrzmiał jego niski głos.
- Styles! – warknął. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Jace,
zanim zaczęłam mówić.
- Uh, hej. To ja. – oznajmiłam. Tu nastała chwilowa pauza. –
Norah.
- Norah. – powtórzył cicho. – O co chodzi? Wszystko w
porządku?
- Tak, tak. Jest okej. Jest jedna maluuuutka rzecz odnośnie
kolacji, o której chciałabym ci powiedzieć. Chyba że jesteś zajęty, czy coś.
- Jeśli próbujesz ją odwołać, już teraz możesz się
rozłączyć. To nie przejdzie.
Zachichotałam cicho do telefonu, co spowodowane było jego
groźbą. Oczywiście od razu założył najgorsze.
- Nie, nie ośmieliłabym się tego odwoływać spotkania z taką
grubą rybą. Po prostu zastanawiałam się, czy moglibyśmy zjeść kolację w naszym
apartamencie. Jace i ja coś przygotujemy. To będzie odprężające.
- Jasne kochanie. – moje serce zabiło szybciej na to czułe
słówko. – Nie mam nic przeciwko. Ciągle siódma?
- Tak.
- Zobaczymy się później.. Nie słyszałaś o pukaniu?! Kto do
chuja cię tu zatrudnił. Po prostu połóż to na moim biurku i zejdź mi z oczu..
Nawet kurwa nie przepraszaj, wynocha! – krzyknął nagle. Po tych słowach rozległ
się niski pomruk, a ja wyobraziłam sobie go, jak ściska czubek swojego nosa w
wyrazie frustracji. – Norah?
- Niezmiernie współczuję temu, ktokolwiek to był. Muszą
mierzyć się twarzą w twarz z gniewem Harry’ego Stylesa.
- Zasłużyli na to. Do zobaczenia wieczorem. – połączenie
zostało zakończona, a Jace patrzył na mnie oczekując potwierdzenia. Pokazałam
mu kciuki skierowane w górę, a następnie skończyliśmy naszą krótką przerwę
obiadową, wracając ponownie do tworzenia naszych artykułów związanych z
nadchodzącym awansem.
***
Jace stanął przy kuchence, zwinnie uwijając się przy niej w
swoim typowym różowym fartuchu, okazjonalnie popijając wino, kiedy ja
siedziałam przy wysepce kuchennej, usiłując posiekać trochę warzyw. Byłam
beznadziejnym kucharzem i jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od życia na
zupkach chińskich, była rozkoszna kuchnia mojego współlokatora.
- Wiesz..- zagruchałam, niemal przecinając sobie palec
nożem. – Właściwie to Harry też całkiem nieźle gotuje.
- Oczywiście, że ten perfekcyjny skurwysyn to potrafi. –
prychnął Jace.
- Na serio. Pokroiłam to wystarczająco drobno?
Jego wzrok oderwał się od kuchenki, na której właśnie
gotował się makaron na lazanię.
- Są w porządku. Wymieszasz to z czerwonym sosem? Wtedy
będziesz mogła iść się przygotowywać.
- Jasne, szefie!
Po tym jak wymieszałam makaron z czerwonym sosem, chwyciłam
swoją lampkę wina, zmykając do swojego pokoju, aby wybrać strój na wieczór.
Ostatecznie zdecydowałam się na czarne, obcisłe jeansy, koturny i zieloną,
szyfonową koszulę, która sprawiła, że moja karnacja wydawała się nieco
ciemniejsza niż zwykle.
Skończyłam makijaż i fryzurę w mniej niż 30 minut i wróciłam
do kuchni, gdzie nie zastałam już Jace. Sałatka była gotowa do podania, a danie
główne w piekarniku, a pachniało nieziemsko.
Zrezygnowałam ze skubania paznokci, które i tak były
poobgryzane już do granic możliwości i wzięłam łyk wina, czekając aż Jace
będzie gotowy. Wrócił kilka minut później w typowym dla siebie stroju:
jaskrawych spodniach i dzianinowym swetrze narzuconym na koszulę; oraz muszce.
- Wyglądasz fantazyjnie, skarbie. – zagruchałam, zostawiając
niedbałe pocałunki na jego policzkach. Figlarnie mnie odepchnął.
- Te buty są zabójcze. – skomentował z aprobatą. Zanim
zdążyłabym mu podziękować, rozległ się dzwonek do drzwi. Mój instynkt
podpowiadał mi, aby udać chorobę i odwołać kolację, ale ze srogim spojrzeniem
Jace zostałam odesłana do drzwi z szalenie bijącym sercem.
Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Harry Styles, prezes,
po raz drugi w tak nieformalnym stroju. Miał na sobie ciemne, obcisłe jeansy,
które ciasno opinały jego nogi oraz prosty, biały t-shirt. Całości dopełniała,
wyglądająca na drogą, kurtka z futrzanym kołnierzem postawionym na sztorc,
zapewniającym ciepło. Miał na sobie również znoszone, brązowe buty.
Jego policzki były rumiane z powodu nowojorskiej pogody, co
było widoczne również po jego nosie. Posłał mi diabelski uśmieszek i zaczesał
dłonią swoje włosy na bok, a następnie uniósł butelkę wina, które uwielbiam.
- Wyglądam zbyt zwyczajnie na kolację, Norah?
- Ta cała sprawa z twoim nieformalnym stylem jest trochę
zagmatwana. – przyznałam nieśmiało. On się pochylił i szybko ucałował mój
policzek; jego zapach natychmiast spowodował, że zmiękły mi kolana. Wzięłam
głęboki oddech i uśmiechnęłam się, usiłując wyglądać pewnie.
- Można się do tego przyzwyczaić. A teraz, czy zaprosisz
mnie do środka?
Głęboki rumieniec oblał moją twarz, kiedy usuwałam się na
bok, zapraszając go do mojego małego apartamentu. Ostatnim razem kiedy tu był,
musiał położyć mnie do łóżka, zaraz po tym jak przegonił mnie po całym
mieszkaniu, kiedy byłam pijana. Nie wspominając o naszych pieszczotach. To
również było zabawne.
- Jace, znasz Harry’ego. – powiedziałam skrępowana, kiedy
weszliśmy do kuchni. Jedna z jego rąk obejmowała opiekuńczo moją talię.
Wyciągnął dłoń w kierunku Jace, witając się z nim, a każdy z nich próbował
onieśmielić tego drugiego. To była jedna z najzabawniejszych rzeczy, jakie
kiedykolwiek widziałam: mały Jace próbuje wystraszyć mistrza onieśmielania we
własnej osobie.
- Harry, jak się masz? – pozdrowił go.
- W porządku, dziękuję. A ty? – odrzekł formalnie.
- Dobrze.
- Pachnie tu rozkosznie. Co przyrządzasz?
- Lazanię, sałatkę i chleb czosnkowy. – Jace wzruszył
ramionami.
- Ja posiekałam warzywa. – dodałam dumnie, podnosząc do góry
dłoń, aby dodatkowo to zaznaczyć.
Jace wywrócił oczami i lekceważąco machnął na mnie ręką. To
jest jedna z rzeczy, która łączy tych dwóch mężczyzn: lekceważenie mojej osoby
i nadopiekuńczość. I denerwowanie mnie.
- Jej gotowanie jest gówno warte. Nigdy nie wpuszczaj jej do
swojej kuchni.
- Umiem gotować! – prychnęłam.
Harry spojrzał na mnie nie kryjąc rozbawienia i delikatnie
ścisnął moją talię.
- Ona jest też okropną kłamczuchą. Swoją drogą, kupiłem jej
ulubione wino. Myślałem, że moglibyśmy wypić je do kolacji.
- Idealnie. – Jace się uśmiechnął. – Lazania powinna być
gotowa za około 3 minuty. Norah nakryje do stołu.
Posłałam mu karcące spojrzenie i podeszłam do szafki, w
której znajdowały się talerze.
- Nie pisałam się na to gówno. – mruknęłam. Oboje
obserwowali mnie rozbawieni, kiedy nakrywałam do stołu, układając talerze i
sztućce, a następnie szklanki do wody i kieliszki do wina.
Kiedy tylko skończyłam, piekarnik się wyłączył a Jace wyjął
z niego parujące naczynie pełne lazanii. Chwyciłam sałatkę i chleb, kiedy Harry
wziął w dłoń wino, a następnie szybko położyliśmy jedzenie na stole i
zaczęliśmy jeść.
- Więc, Harry, opowiedz mi o swoim biznesie. – zaczął Jace,
kiedy nalewał sobie wina. Nałożyłam na swój talerz trochę jedzenia, kiedy Harry
zaczął mówić.
- Porzuciłem studia kiedy miałem 21 lat i zacząłem własną
działalność. Przeważnie skupiamy się na inwestowaniu. Jestem właścicielem
licznych akcji w Nowym Jorku i na Północnym Wschodzie.
- Jak na przykład?
- Akcje dużych sieci hotelowych, jak Hilton. Ale mam również
kilka własnych hoteli i własne przedsiębiorstwa. Obecnie negocjujemy fuzję z
Wilson & Co. To podwoi rozmiary mojej działalności i jej wartość zarówno w
świecie biznesu jak i hotelarstwa.
Jace skinął głową, będąc pod wielkim wrażeniem.
- Dobre…
Harry posłał mu dumny uśmieszek i skupił wzrok na mnie.
- Dziękuję. Jak minął ci dzień w pracy, Norah?
- W porządku. Każdy pytał jakim cudem trafiłam na takiego
gorącego gościa, jak ty. Nie wolno ci już nigdy więcej mnie odprowadzać.
- Spróbuj mnie powstrzymać. – zadrwił. To mogło wyglądać
zabawnie dla Jace, ale ciemność, jaką skrywały oczy mojego rozmówcy upewniła
mnie, że to było wyzwanie. Spuściłam wzrok na talerz i kontynuowałam jedzenie
lazanii, wyłączając się na chwilę.
Zostałam wyrwana z zamyślenia przez Harry’ego, który
zaoferował mi więcej wina, na co ochoczo przytaknęłam. Fakt, że kupił moje
ulubione, nie mówiąc już o tym, że zapamiętał taki drobiazg, wystarczył, abym
była w siódmym niebie przez resztę tygodnia. Delikatna strona Harry’ego była
tą, którą miałam dopiero poznać, a jednak stało się to tu, kiedy siedział przy
moim stole kuchennym.
- Dziękuję. – mruknęłam, kiedy trunek wypełniał mój
kieliszek. Skinął jedynie głową i odwrócił się ponownie do Jace, opierając
łokcie na stole podczas rozmowy.
- Więc, jesteś fanem futbolu?
- Och, ale amerykańskiego czy nędznego europejskiego?
- Obydwu.
- Amerykański. – Jace wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Fan *Packersów, ściśle mówiąc.
Na twarzy Harry’ego pojawił się szeroki uśmiech, a piękne
dołeczki obrazowały ekscytację.
- Ja też. Mam cztery bilety z miejscami w loży na
nadchodzący mecz w przyszłym tygodniu. Byłbym zachwycony, jeśli ty o Norah dołączylibyście
do nas.
- Mówisz poważnie? – wcięłam się z piskiem. Spojrzał na mnie
zmieszany. – Nie patrz tak na mnie, Harry. Jace i ja będziemy fanami Packersów
aż do śmierci.
Jeśli to w ogóle było możliwe, jego uśmiech powiększył się
nawet bardziej na moje słowa.
- Oczywiście, że mówię poważnie, Norah. Nie myślałem, że
jesteś fanką futbolu.
- Zapomniałam, ze jesteś panem Poważnym. I ja również nie uważałam
cię za wielkiego fana futbolu. – prychnęłam. Wywrócił oczami, a potem
omówiliśmy szczegóły meczu, który miał odbyć się za 2 tygodnie. Do czasu, kiedy
skończyliśmy jeść, plany były ustalone, a ja w myślach wybierałam strój na
mecz. Mam miejsca w loży. Z Harrym.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową, kiedy sprzątaliśmy po kolacji,
każdy z nas odłożył swój talerz do zlewu, zanim poszliśmy do salonu. Harry
posadził mnie na swoich kolanach, stanowczo obejmując moją talię i oparł
podbródek na moim ramieniu, kiedy znowu zaczęliśmy rozmawiać.
- Przestań się ruszać. – mruknął do mojego ucha. Zamarłam na
jego udach, kiedy cisnął moje udo dodając mi otuchy, zanim zaczął leniwie sunąć
palcem ponad moim kolanem, znacząc różne wzory, a jego niewinny dotyk wysyłał
ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Gościu, powinieneś przyjść i zobaczyć razem z nami mecz w
ten weekend! – Jace pisnął w ekscytacji.
- Chciałbym, ale Norah i ja lecimy wtedy do Anglii na wesele
mojej matki. – odpowiedział spokojnie, nie zważając na słowa, jakby nie
chodziło o to, że wylatuję z kraju za 3 dni żeby poznać jego rodzinę.
Odwróciłam się oszołomiona.
- Co do chuja?
- Wylatujemy w piątek. – odrzekł płynnie.
Zmrużył oczy, a ja obserwowałam jak dostrzegalnie ciemnieją.
Odwróciłam się tak, że siedziałam bokiem na jego udach, patrząc mu prosto w
oczy. Jego głos zmienił się w niski szept.
- Norah, odpuść. Porozmawiamy o tym później.
- Porozmawiamy o czym? – syknęłam poirytowana. – Nawet mnie
nie zapytałeś!
Jace odchrząknął i wstał, strzepując niewidoczny pył ze
spodni, unikając patrzenia na nas.
- Cóż, idę się położyć. Do zobaczenia późnej. Dziękuję za
wino, Harry.
Z ulgą opuścił pokój, przykład jego perfekcyjnych umiejętności
społecznych, a ja ponownie odwróciłam się do frustrującego mężczyzny, na
którego udach ciągle siedziałam. Harry omiótł mnie chłodnym spojrzeniem,
odchylając się na oparcie sofy i założył ręce na piersi. Patrzyłam na niego
bezmyślnie, przykład moich okropnych umiejętności społecznych.
- To nie podlega dyskusji, Norah.
- Jak cholera!
- Więc nie chcesz jechać? – zadumał, podnosząc brew w wyrazie
wyzwania. Jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach, próbując oprzeć się pokusie
wyrwania sobie włosów. Jego dłonie spoczęły na moich plecach, uspokajająco
pocierając je w górę i w dół, a następnie nosem trącił moją szczękę.
- Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że nawet nie zapytałeś czy
chcę jechać. Po prostu założyłeś, że pojadę.
- Odwróć się i spójrz na mnie. – jego dłonie dotarły do
mojej talii i z łatwością mnie podniosły, układając mnie tak, że siedziałam
okrakiem na jego talii, dzięki czemu sama nie musiałam niezgrabnie wiercić się,
aby zająć taką pozycję. Obdarzył mnie wyzywającym spojrzeniem, a czerwone wargi
wykrzywiły się w uśmiechu.
- Jedziesz ze mną. – oznajmił niskim głosem.
- Do cholery, zapytaj mnie o to!
Jego usta chciwie dopadły do moich w odpowiedzi, kiedy jego
zimne dłonie wsunęły się pod moją koszulę, delikatnie wodząc po nagiej skórze
brzucha, zanim skierowały się do mojej klatki piersiowej. Masował moje piersi
dłonią, nie zatapiając dłoni w miseczkach stanika, sprawiając, że cicho
jęknęłam w jego usta.
Harry brutalnie przygryzł moją wargę, zanim ostatecznie
wypuścił ją spomiędzy zębów. Jego perfekcyjne usta majaczyły tuż przy moich, drwiąc
ze mnie w ten sposób, a następnie jego dłonie ponownie spoczęły na mojej talii,
znacząc wzory na mojej skórze, tak jak robił to wcześniej. Poczułam wibracje jego
niskiego głosu w klatce piersiowej, kiedy mówił.
- Norah, bycie z tobą przez 48 godzin prawdopodobnie mnie
zabije, ale czy zechciałabyś udać się w tę jebaną podróż razem ze mną? Powiedz
tak. – nakazał.
Nadal próbowałam złapać oddech po naszym pocałunku, a moje
dłonie drżały delikatnie, kiedy sunęły po jego obojczykach.
- To był raczej rozkaz. – stwierdziłam cicho, unikając jego
wzroku.
- Po prostu odpowiedz na to cholerne pytanie. – jęknął,
pozostawiając delikatny pocałunek w kąciku moich ust. Zamiar był taki, aby mnie
uspokoić, jednak to tylko spowodowało, że serce zaczęło walić mi jak szalone.
- Dobra.
- Polecisz?
- Tak. – westchnęłam, kładąc głowę na jego klatce
piersiowej. Zamierzam udać się z mężczyzną, którego ledwo znam i który ma na
mnie ogromny wpływ, w podróż do innego kraju na wesele jego matki.
Prawdopodobnie będę też zawstydzona przez cały czas, ale może będzie warto,
jeśli tylko Harry będzie miły.
- Wylatujemy w piątek o 8 rano. James cię odbierze.
-----------------------------------
* Green Bay Packers – zawodowy zespół futbolu amerykańskiego
z siedzibą w Green Bay
Następne rozdziały zapowiadają się ciekawie, czyż nie?
OFICJALNIE MAM 9 DNI WOLNEGO <3 HAJAJAJAJAJA!
Dziś bonus, który osobiście mnie rozczula :' )
WWA TOUR JUŻ 25 KWIETNIA! <3
» zostaw swój komentarz «
sikałąm ze szczęścia jak to czytałam !
OdpowiedzUsuńCIESZĘ SIE TWOIM SZCZĘŚCIEM KOCHANIUTKA ! :)
już nie mogę się doczekac tych rozdziałów ... *wyobraża*
Rozdział jest genialny! ;) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńczytam to ff od pewnego czasu i wprost je uwielbiam, to co robisz jest genialne i dzięki ci za to co:) jakbym mogła to zrobiła bym taka reklamę tego by każdy wiedział jak boskie jest xd już nie mogę się doczekać nn i mam nadzieję, że będziesz to kontynuować do samego końca :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHarry mnie rozjebał z tym ślubem matki xD A Norah zdecydowanie za szybko się zgodziła. Aczkolwiek jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie xD
OdpowiedzUsuńKolacja była taka pocieszna :') I jeszcze to 'kochanie' Harry'ego. Jace jak zwykle niezawodny haha xD 'On prawdopodobnie zabierze nas do jednej z tych luksusowych restauracji, a ja nawet nie będę wiedział, którego widelca użyć!' pomyślałabym dokładnie tak samo hahaa xD
Bonus wzruszający :') aww <3
Buziaki x
@moncziss
Świetny :p
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie pięknie, ale Harry potrafi to zjebać. Jace i Norah się postarali o miłą atmosferę a on jak zwykle musi wtrącić swoją arogancję. Jego gest z zaproszeniem na mecz był okey, ale ten rozkaz 'Jedziesz na ślub mojej matki' był nie do zniesienia. Faktycznie Norah zbyt szybko mu uległa, ale kto by nie uległ? No błagam. To Harry Bóg Seksu Styles. Nie mogę sobie wyobrazić ich wizyty w rodzinnym domu pana prezesa, więc czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńCałuję <3
[marked-ff]
[gotta-be-you-darling]
@Gattino_1D
Już nie mogę się doczekać kolejnego <33 Świetny rozdział :))))
OdpowiedzUsuń