Piątek nadszedł zdecydowanie za szybko. Leżałam w moim łóżku
i bezmyślnie gapiłam się w sufit, próbując znaleźć wymówkę, aby wymigać się od
wywiadu. Jace tanecznym krokiem wszedł do mojej sypialni o 8 rano, uśmiechając
się promiennie, wymachując talerzem jajek i tostów w jednej dłoni i kubkiem
kawy w drugiej.
- Dzień dobry Słoneczko. – przywitał się radośnie. Gapiłam
się na niego pustym wzrokiem. – Przyniosłem ci pożywne śniadanie. W czasie
kiedy ty będziesz jeść, ja wybiorę ci dzisiejszy strój, a potem będziemy
musieli iść do pracy.
- Nie mogę. Jestem chora. – powiedziałam bez przekonania.
Odwrócił się od mojej szafy i spojrzał na mnie z założonymi
rękami na biodrach.
- Zacznij jeść mała nierządnico. Wkurzasz mnie takim nastawieniem.
To tylko jedna godzina. Jedna godzina. Dasz radę.
- Nie rozumiesz..
- Nie, nie obchodzi mnie to. A teraz jedz.
- Jesteś okropny. – mruknęłam, siadając i chwytając talerz.
Puścił mi oczko i ponownie zwrócił się w stronę szafy. Rozgniewana wpakowałam
jajka do ust, a następnie wzięłam łyk kawy. Jace podniósł wzorzystą czerwoną
spódnicę i bluzkę w czarno-białe paski. Skinęłam szczęśliwie głową, zadowolona
z takiego wyboru, a on położył zestaw na moim łóżku.
- Teraz prysznic. – nakazał. Niechętnie się do tego
zastosowałam, biorąc krótką kąpiel, a następnie wysuszyłam mokre włosy. Ubrałam
się szybko, a strój wyglądał nawet lepiej, kiedy założyłam go na siebie, zanim
nałożyłam makijaż. Wyszłam z mojej sypialni 30 minut później.
Jace czekał niecierpliwie pod drzwiami, mając na sobie swój
ulubiony garnitur, który zakładał, kiedy chciał zrobić na kimś wrażenie,
trzymając nasze drugie tego dnia, kubki kawy. Do pracy szliśmy szybko. Była 9,
co oznaczało, że miałam 2 godziny na przygotowanie się do przybycia Stylesa.
Śpieszyłam się, sprzątając biuro i przygotowując pytania na
wywiad. O 10:45 zaczęłam niespokojnie tupać nogami i poprawiłam makijaż, kiedy
serce jak oszalałe biło mi w piersi. Jace wszedł do środka, biorąc moją twarz w
dłonie i zostawiając mokre całusy na oby dwóch policzkach.
- Będziesz świetna. A ja będę tu z tobą. – powiedział
uspokajającym tonem. Skinęłam głową i zaczęłam bawić się dłońmi, zauważając, że
stają się one wilgotne. Ostatni raz poprawiłam wysoki kucyk na mojej głowie,
gdy Alice wparowała do mojego biura, a ja zaczęłam bać się słów, które chwilę
później opuściły jej usta.
- Pan Styles przybył tu na wywiad.
- Wpuść go. – odpowiedziałam. Słyszałam swój łamiący się
głos. Jace odnalazł moją dłoń i pocieszająco ją ścisnął. Kiedy drzwi się
otworzyły, pojawił się w nich Harry Styles.
Jego loki spoczywały rozczesane na czole. Miał ten sam
chłodny wyraz twarzy, który mogłam ujrzeć u niego podczas naszego pierwszego
spotkania. Jego garnitur był perfekcyjnie wyprasowany i idealnie dopasowany do
jego ciała. Był w odcieniu jasnego błękitu, odcieniu, o którym mogłabym
powiedzieć, że nikt nie nosił, jednak u niego jakoś sprawiał on, że wyglądał
wpływowo i seksownie.
Oboje z Jacem wyskoczyliśmy, aby go powitać. Wyciągnęłam do
niego dłoń.
- Panie Styles, dziękuję, że zgodził się pan udzielić tego
wywiadu. – powiedziałam natychmiast.
Zerknął na moją wyciągniętą rękę, zanim spojrzał mi w oczy i
schował swoją dłoń do kieszeni. Cofnęłam swoją zażenowana.
- Uhm.. Proszę zająć miejsce. To jest mój współpracownik,
Jace.
Jace spojrzał na niego z fascynacją.
- Panie Styles, to wspaniale pana poznać. Słyszałem o
pańskiej zdumiewającej pracy. – komplementował.
- Dziękuję. – odpowiedział szorstko zanim ponownie spojrzał
na mnie. – Zacznijmy już ten wywiad.
- Och, um. Dobrze. Oczywiście. – wybełkotałam. On uniósł
brew, nim zasiadł w fotelu i złożył dłonie na kolanach, gapiąc się na mnie. –
Więc zrezygnowałeś ze studiów, będąc na ostatnim roku, 4 miesiące przed ich
zakończeniem. Dlaczego podjąłeś taką
decyzję? Myślisz, że to ci pomogło czy zaszkodziło?
- Ponieważ studia nie były wystarczające. To mi pomogło. –
odpowiedział szorstko.
- Um, w jaki sposób pomogło?
- Zacząłem swój biznes 4 miesiące wcześniej, niż gdybym tam
został.- uśmiechnął się głupawo.
- Kiedy doszedłeś do wniosku, że chcesz prowadzić własną
firmę?
- Zawsze lubiłem mieć nad wszystkim kontrolę. – powiedział
niskim głosem. Mogłam usłyszeć aluzję w jego wypowiedzi. Głośno przełknęłam
ślinę, nerwowo ciągnąc za koniec mojego kucyka.
- Jak my wszyscy? – wtrącił Jace dokuczliwym tonem. Posłałam
mu wdzięczne spojrzenie. – Jak otrzymujesz respekt swoich starszych
współpracowników? Czy to nie jest trudne ciągle być najmłodszą osobą w
pomieszczeniu?
Harry rzucił Jace’owi piorunujące spojrzenie, a ten nawet
nie zadrżał pod jego wzrokiem, po czym pochylił się nad moim biurkiem i oparł
na nim swoje łokcie.
- Nie mam ‘współpracowników’. Mam pracowników. Zarabiam na
swój respekt. Nie jest trudno być najmłodszą osobą w pomieszczeniu, jeśli
jesteś najbardziej wpływowym.
W końcu odzyskałam głos.
- Sprawiasz wrażenie pewnego swojego stanowiska. Nie
obawiasz się, że możesz to wszystko stracić, szczególnie zdobywając to w tak
młodym wieku? Ostatnio zrobiłeś wiele dużych zakupów.
- Nie stracę tego. Mam pieniądze, więc dlaczego nie miałbym
robić zakupów? Jack, proszę, przynieś mi kawę. Bez mleka i cukru.
Jace wskazał na siebie.
- Ja?
- A czy jest tutaj jakiś inny Jack? – Harry zapytał
lodowato.
- Jestem Jace, ale było blisko. – odpowiedział szybko.
Spojrzałam na niego, kiedy wstał, nienawidząc go za to, że mnie porzuca.
Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć mi, że nie ma innego wyboru.
Patrzyłam na niego błagalnym spojrzeniem, kiedy wychodził, cicho zamykając za
sobą drzwi. Harry również go obserwował.
Moje serce biło jak szalone w piersi, kiedy podziwiałam
profil pana Stylesa. Jego nos był mały i uroczy, jego szczęka mogłaby przeciąć
szkło. Ponownie zwrócił się do mnie, a ja natychmiast uciekłam wzrokiem do
pytań.
- Więc, myślałeś kiedykolwiek, że będziesz pracował pod taką
presją? Wydaje się, że to strasznie duży ciężar, jak dla jednego mężczyzny. –
zapytałam, próbując utrzymać normalną rozmowę i zmuszając się do nie patrzenia
na niego.
- Potrafię podźwignąć dużo. – odpowiedział. Spojrzałam w
jego oczy i natychmiast tego pożałowałam. Te cholerne, zielone oczy, które były
zbyt błyszczące w porównaniu do reszty jego osoby, patrzyły na mnie chłodno,
ale także z odrobiną czegoś, czego nie mogłam zrozumieć.
Nagle wstał, swobodnie podchodząc do drzwi, a chwilę później
słychać było tylko kliknięcie zamka. Starałam się usiąść prosto, aby nie
pokazać jak bardzo jestem przerażona. Gdzie do cholery podziewał się Jace?
Styles zbliżył się do mojego biurka, przy którym sztywno
siedziałam na krześle, obserwując każdy jego ruch. Stanął za mną bezgłośnie. Wzbraniałam
się przed odwróceniem w jego stronę. Dłonią odsunął na bok mój kucyk,
odsłaniając szyję.
Dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy poczułam
jak pochyla się nade mną, łaskocząc włosami szyję i jego gorący oddech przy
moim uchu.
- Myślę, że pytanie, to czy ty potrafisz wytrzymać presję. –
wyszeptał cicho.
Zamrugałam powiekami, ciasno trzymając notatnik.
- Mam więcej pytań. – wybełkotałam.
Zachichotał głęboko i poczułam, jak owija sobie moje włosy
między palcami.
- Podobają mi się twoje włosy, upięte w ten sposób. –
stwierdził chrapliwie.
- Dziękuję. – odpowiedziałam słabo. Mój łamiący się głos
zdradzał strach.
- Mogę chwycić je tak łatwo. – zauważył, szarpiąc je
delikatnie, jako dowód swojej racji. To co zrobił sprawiło, że z trudem łapałam
powietrze. Wstałam szybko, odwracając się twarzą do niego. Uśmiechnął się
głupawo, widząc moją minę.
- Powinniśmy skończyć ten wywiad. I proszę trzymać ręce przy
sobie, panie Styles. – nakazałam.
Podniosłam nieco wyżej głowę, starając się wyglądać na
wyższą. Nawet w moich 10- centymetrowych obcasach, bez problemu górował nade
mną.
- Powinniśmy? – zadumał się i zbliżył o krok. Mogłam poczuć
zapach jego perfum. – I ja powinienem trzymać ręce przy sobie?
Głośno przełknęłam ślinę.
- Tak. Jestem pewna, powinieneś być teraz w innym miejscu.
Dużo ważniejszym miejscu.
- Mogę usunąć mój grafik kiedy tylko zechcę. Ludzie na mnie
poczekają.
Zacisnęłam szczękę, aby powstrzymać swoją złość, a on
wykorzystał to jako szansę i zbliżył się o krok, kładąc swoje duże dłonie na
mojej talii. Przebiegł dłonią po mojej ręce, aż do samego ramienia, znacząc je
lodowatym dotykiem.
Przejechał dłonią po moich obojczykach, drugą trzymając mnie
ciasno, uważnie obserwując mnie przez cały czas. Nie mogłam się ruszyć. Miał
nade mną całkowitą kontrolę i doskonale o tym wiedział. Jego dłoń przesunęła
się na mój kark, trzymając go stanowczo.
I wtedy klamka drzwi zaszczękała, a ja wypuściłam oddech,
który przez cały czas wstrzymywałam.
- Jace. – westchnęłam z ulgą.
Szczęka Harry’ego się zacisnęła.
- Minuta, Jack. – zawołał.
Mój spokój uleciał szybko, kiedy chwycił mój kark mocniej i
pochylił się. W ostatniej chwili odwrócił swoją głowę, zostawiając delikatny
pocałunek tuż pod moim uchem. Moje ciało przeszły iskry, na skutek dotyku jego
dłoni, wszystko co robił powodowało, że te ładunki przebiegały przez moje
ciało.
- Nie bój się. – wymruczał gardłowo.
I wtedy poczułam jak jego zęby muskają płatek mojego ucha,
zanim na dobre się niego wpiły. Jego zimny nos przyciśnięty był do mojego, a
jego loki były wszędzie. Pachniały wspaniale, niczym kokosy. Mimowolny jęk
opuścił moje usta i wówczas mnie puścił, tak nagle, jak chwycił.
Cofnęłam się kiedy otworzył drzwi, ukazując bardzo
spanikowanego Jace’a, który wpadł do pokoju, wręczając Harry’emu kawę zanim
podszedł do mnie. Widziałam troskę w jego oczach, kiedy ponownie zajęłam
miejsce, posyłając mu delikatne zaprzeczenie głową, ostrzegając go, aby nic nie
mówił.
Styles zasiadł ponownie na krześle, zakładając nogę na nogę
i spoglądał na nas oboje chłodnym wzrokiem.
- Myślę, że wywiad dobiegł końca. – poinformował nas.
Następnie wstał i wyszedł tak szybko, jak tylko się pojawił, zabawiając w moim
biurze niespełna 20 minut.
Ale podczas tych 20 minut dostaliśmy kilka odpowiedzi, moja
godność została zmieszana z błotem plus zimna kawa pozostawiona na moim biurku
przez Harry’ego Stylesa, z której nie upił nawet łyka. Jace odwrócił się do mnie
z szeroko otwartymi, niebieskimi oczami, wyglądając jakby zobaczył ducha.
- Jego garnitur..- wychrypiał. – Jego garnitur był od Yves
Saint Laurent.
» zostaw swój komentarz «
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz