niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 2

Niezgrabnie pociągnęłam w dół brzeg mojej ciemnoczerwonej sukienki, kiedy wysiadałam z taksówki i wręczyłam kierowcy kilka banknotów. Chwyciłam mocniej moją kawę, wpatrując się w wielki budynek przede mną. Był to wielki drapacz chmur w centrum Manhattanu, Styles Enterprises widniało na górze, zapisane eleganckim pismem.
Nieśmiało weszłam do środka. Miałam na sobie czerwoną sukienkę od Valentino i czarne Louboutiny. Jace i ja przeszukaliśmy w biurze całą garderobę na sesje zdjęciowe w poszukiwaniu idealnego stroju. Sukienka była z zeszłego sezonu i prawdopodobnie nie mogła pozostać niezauważona, buty były w rozmiarze 6, nigdy nie noszone. Oddam je tak szybko, jak tylko to skończę.
Wszystko, co miałam na sobie, było czymś więcej niż mogłabym sobie pozwolić. I czułam się wspaniale. Zbliżyłam się do recepcji, gdzie przepiękna, młoda blondynka pisała coś na komputerze.
- W czym mogę pomóc? – zapytała nawet na mnie nie patrząc.
- Jestem tu, aby zobaczyć się z panem Stylesem.
Zaśmiała się cicho.- Masz umówiony termin spotkania?
- Cóż, nie, ale ja tylko..
- Więc możesz spotkać się z nim za… - przewinęła w dół ekran, w skupieniu przygryzając wargę. – 7 miesięcy.
- Mówisz poważnie? – jęknęłam. – Posłuchaj, to jest naprawdę ważne.
- Domyślam się. – zaśmiała się. – Chyba, że chcesz złożyć wniosek o bycie recepcjonistką, w co szczerze wątpię. – zadrwiła, gapiąc się na mnie.- lub jesteś multi-milionerem i chcesz dokonać fuzji. Nie ma innego sposobu, który sprawi, że dziś mogłabyś zobaczyć się z panem Stylesem.
- Dziękuję bardzo za twoją pomoc. – powiedziałam sarkastycznie, po czym odwróciłam się na pięcie i udałam się, głośno uderzając obcasami o podłogę w stronę drzwi. Stanęłam przy krawężniku, niecierpliwie wypatrując na ulicy taksówki i dzwoniąc do Jace’a. Odebrał po pierwszym sygnale.
Zachichotał do telefonu. – Naprawdę poddasz się tak łatwo?
- No a co mam zrobić?
- Oczywiście iść tam i udawać, że jesteś milionerem albo gorącą laską, składającą podanie o pracę. Zażądaj, aby się z nim zobaczyć. Chcę zobaczyć twarz Victorii, kiedy naprawdę uda ci się dostać ten wywiad.
- Poważnie? Iść tam i kłamać dopóki go nie zobaczę? Nie ma mowy. Złapią mnie w mgnieniu oka. – mruknęłam.
- Zrób to. Nie bądź dzieckiem! Spraw, aby pan Styles się zgodził. Udawaj pewność siebie, którą wiem, że daje ci ta sukienka od Valentino. Chciałbym dalej rozmawiać, ale mam spotkanie, a ty wywiad do zdobycia. – nakazał. Westchnęłam i zakończyłam połączenie. Odwróciłam się i ponownie udałam do biura. Przeszłam obok recepcjonistki i poszłam w stronę windy. Było tam ponad 30 pięter.
Zmarszczyłam brwi i nacisnęłam na najwyższe, zakładając, że tam znajdują się najważniejsze biura. Kiedy weszłam do windy, ludzie wchodzili i wychodzili, a były to młode, niezwykle piękne, blond lalunie i jeden starszy, ważnie wyglądający mężczyzna.
Powoli wyszłam z windy, gdy ta zatrzymała się na najwyższym piętrze. Zostałam powitana przez jeszcze jedno biurko z kolejną, urodziwą blondynką. Podeszłam tam, próbując wyglądać na pewną siebie, kiedy na mnie spojrzała.
- W czym mogę pomóc? – zapytała, unosząc brew.
- Mam spotkanie z panem Stylesem. – natychmiast odpowiedziałam.
- Nazwisko?
- Norah Wilson. – odpowiedziałam. Wyszło to bardziej jak pytanie.  Wystukała je w swoim komputerze i ponownie na mnie spojrzała.
- Przykro mi, nie ma żadnego umówionego na dziś terminu dla Pani Wilson.  – odpowiedziała monotonnym głosem.
- To musi być jakaś pomyłka. Jestem tutaj w sprawie pracy.
- Och. Dlaczego nie mówiłaś tak od razu? Powinnaś wiedzieć, że te spotkania odbywają się bez rejestracji. – Farbowana blondynka odpowiedziała, a następnie wstała. – Chodź za mną.
Bez rejestracji? Dziwne, pomyślałam, idąc za nią. Nasze obcasy stukały o podłogę, gdy szłyśmy długim korytarzem. Wytarłam spocone dłonie o sukienkę w chwili gdy dotarłyśmy do wielkich, mahoniowych drzwi na końcu korytarza.
Zapukała cicho zanim weszła do środka.
- Panie Styles? – zapytała, kiedy wychyliła głowę przez otwarte drzwi. – Kolejna młoda pani, jest tutaj w sprawie pracy i przybyła, aby się z Panem spotkać.
- Wpuść ją. – zabrzmiał niski głos. Rozbolał mnie brzuch, gdy gapiłam się na drzwi. Wzięłam głęboki oddech, odrzuciłam ramiona do tyłu i przerzuciłam przez nie włosy zanim weszłam do środka.
Siedział rozłożony w swoim fotelu, trzymając nogi na biurku, a ręce założone miał za głową. Jego gęste włosy zaczesane były do tyłu. Miał na sobie ciemną marynarkę i wzorzystą koszulę, zapiętą po samą szyję. Moje fachowe oko natychmiast rozpoznało, że garnitur był wykonany na miarę przez Gucciego.
Pewność siebie, którą jakoś udało mi się zbudować od momentu, w którym zaczęłam ten plan, uleciało gdzieś w chwili, gdy jego oczy na mnie spoczęły. Zadrżałam pod wpływem jego intensywnego spojrzenia i zbliżyłam do wielkiego biurka.
- Usiądź.- rozkazał, wskazując na krzesło. Jego głos był lekko zachrypnięty. Przełknęłam głośno ślinę i zajęłam miejsce, nerwowo zakładając nogę na nogę i zaplatając dłonie. Próbowałam unikać jego spojrzenia, ale ciągnęło mnie do jego oczu, które wydawały się być zbyt jasne w przeciwieństwie do jego ponurej osobowości.
- Jestem Norah. – pisnęłam. Mój głos zamarł, a ja spuściłam wzrok na ziemię. Kosmyk moich włosów zsunął mi się na oczy, więc zaczesałam go za ucho, przygryzając wargę ze zdenerwowania. Podniosłam wzrok, aby zobaczyć rozbawiony uśmiech, majaczący na jego ustach.
Zdjął nogi z biurka i podparł się na łokciu, obierając podbródek na zaciśniętej dłoni. Zauważyłam, że na swoich smukłych palcach ma mnóstwo pierścionków.
- To byłaś ty? – zapytał żwawo. Lekko skinęłam głową.- Nie ma mowy, żebyś aplikowała na posadę recepcjonistki, więc masz minutę na wyjaśnienia, zanim ochrona cię stąd wyrzuci.
Opadła mi szczęka. – S-skąd wiedziałeś?
- Żartujesz sobie? – zaśmiał się lekko, jednak nie widziałam rozbawienia w jego oczach. – Po pierwsze, jesteś brunetką. Wyraźnie powiedziałem żadnych brunetek. Moi pracownicy nie popełniają błędów. Po drugie, jesteś cholernie zakłopotana. W końcu, przypuszczałem, że jesteś Norah Wilson z Vougue, którą uprzejmie poprosiłem o ponowne nie kontaktowanie się ze mną.
- Zagroziłeś mi zakazem zbliżania się, więc nie sądzę, aby był to uprzejmy sposób.- skomentowałam bezceremonialnie. Jego spojrzenie pociemniało i natychmiast się zamknęłam.
- Twój czas dobiegł właśnie końca, wynoś się. – syknął. Wzdrygnęłam się pod jego spojrzeniem, ale jakoś udało mi się zdobyć na rozmowę.
-  Proszę, panie Styles. Wszystko o co proszę to jeden krótki wywiad. To znaczyłoby dla mnie bardzo wiele, naprawdę ja..
- Powiedziałem wynoś się.
Gapiłam się na nim, będąc w szoku, zanim wstałam i pochyliłam się nad biurkiem, spotykając jego błyszczące oczy. A to kutas.
- Brak ci manier. Jesteś nieuprzejmy. I dzięki kurwa Bogu, że mi odmówiłeś, bo nie ma mowy, żebym chciała napisać jakikolwiek artykuł o tobie.
Zadowolony uśmiech zabawił na jego ustach, kiedy odwróciłam się, podążając w stronę wyjścia. Pchnęłam ciężkie drzwi, ale one ani drgnęły. Jęknęłam sfrustrowana i zakłopotana, kiedy spróbowałam znowu. Poczułam gorący oddech na moim karku, na co wzdrygnęłam. Jego dłonie brutalnie chwyciły moją talię i odwróciły mnie twarzą do niego.
Jego ciało  przyciskało moje do drewnianej powłoki, gdy pochylił się zatrzymując twarz cale od mojej. Mój oddech był urywany, kiedy dłonie Harry’ego spoczęły po obu stronach mojej twarzy. Styles przekrzywił głowę na bok.
- Przestraszyłem cię? – wyszeptał. Potrząsnęłam przecząco głową, a on zachichotał. Mogłam poczuć wibracje jego klatki piersiowej tuż przy mojej, kiedy głęboki dźwięk wypełnił pokój. – Myślę, że kłamiesz.
- Jesteś dupkiem. – syknęłam, próbując wydostać się spod jego ciała. On jedynie przycisnął mnie ponownie, mocniej do drzwi, moje próby ucieczki zdawały się go w ogóle nie niepokoić.
- Nie mów do mnie w ten sposób. – ostrzegł mnie.
Zacmokał i potrząsnął głową. Luźne loki opadły na jego czoło, a ja instynktownie, podniosłam dłoń, aby je odgarnąć. Jego duża dłoń chwyciła mój nadgarstek, przyciskając go do drzwi.
Mimowolny jęk opuścił moje usta.
- Nie dotykaj mnie, dopóki nie dam ci na to wyraźnej zgody. – zawrzał, przyciskając brutalnie swoje czoło do mojego. – I zmieniłem zdanie. Nie sądzę, żebym cię przestraszył. Myślę, że cię podniecam. Myślę też, że chcesz mnie przelecieć.
- Chciałbyś. – zadrwiłam, nawet nie wierząc, że te słowa opuściły moje usta. Niech go szlag, za to, że jest tak absurdalnie przystojny. A jego włosy pachną jak kokosy. Równie dobrze mógłby być modelem.
Uśmiechnął się.
- Kłamiesz. A teraz wynoś się z mojego biura.
Cofnął się o krok, a ja odwróciłam się, nie musząc już dłużej na niego patrzeć. Mogłam poczuć jego obecność tuż za mną, powodującą dreszcze w dole mojego kręgosłupa. Albo prawdopodobnie był to jego gorący oddech na moim karku. Pchnęłam drzwi ponownie i tym razem od razu ustąpiły.
Wybiegłam z biura i pędziłam korytarzem tak szybko jak tylko było to możliwe w moich Louboutinach, gorączkowo wciskając przyciski windy, kołysząc się na stopach. Recepcjonistka posłała mi mały  uśmiech i skinęła głową.
Winda wydała cichy odgłos, a chwilę potem drzwi się rozsunęły. Weszłam szybko do środka, opierając się plecami o ścianę i odetchnęłam z ulgą, obserwując jak powoli się zamykają. Ale zanim zdążyły zamknąć się całkowicie, duża ręka wsunęła się do środka, zatrzymując je.
Otworzyłam usta, kiedy moim oczom ukazał się Harry Styles w idealnie dopasowanym garniturze, przylegającym do jego wysokiej sylwetki. Zacisnął swoje pełne wargi w cienką linię, obdarzając mnie chłodnym spojrzeniem.
- Będę w twoim biurze w piątkowy poranek o 11. Jeśli każesz mi czekać, wyjdę. – oświadczył pozbawionym jakichkolwiek emocji głosem. Zanim zdążyłam zareagować, odwrócił się i żwawo ruszył do swojego biura. Obserwowałam jego oddalającą się sylwetkę, gdy drzwi windy powoli się zamykały.
Kiedy powłoka całkowicie się zasunęła, zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam oddech. Moje trzęsące się kolana odmówiły posłuszeństwa, więc oparłam się o ścianę, podtrzymując za metalowe barierki, rozpaczliwie łapiąc w płuca powietrze. Co do cholery właśnie się stało?

» zostaw swój komentarz «

8 komentarzy:

  1. zapowiada się naprawdę dobre tłumaczenie, które ty świetnie tłumaczysz :) dodaje do zakładek i na pewno jeszcze tu zajrzę x:)
    ps. jeśli mas ochotę i lubisz czytać ff to zapraszam na ocenienie mojego http://teensdirtbag.blogspot.com/
    dopiero pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję! Takie słowa wiele dla mnie znaczą :) Zajrzę na pewno x
      Sam.

      Usuń
  2. Matko boskie dodaje do ulubionych :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! :) Jednak ja tylko tłumaczę. Słowa uznania należą się autorce. x
      Sam.

      Usuń
  3. O mój boże, ale świetnie się zapowiada. Kocham takiego władczego Harry'ego i lecę czytać dalej! / @moncziss

    OdpowiedzUsuń
  4. Robi sid coraz ciekawiej @itsmeakame

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto jest prawdziwym autorem? To jest genialne. Przypomina trochę "50 faces of Grey" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do zakładki 'kontakt' lub pierwszego posta pt. 'WSTĘP'

      Usuń