Zapach świeżo przygotowanego śniadania rozniósł się po moim pokoju około godziny siódmej rano, budząc mnie zanim Jace miał w ogóle szansę to zrobić. Włożyłam na siebie parę spodni do jogi i powłóczyłam się do kuchni, znajdując Louisa i Jace piekących ciasteczka.
- O mój Boże, ona naprawdę wstała na czas. – teatralnie się zdziwił.
- To cud! – zachichotał Louis. Zauważając moje poważne spojrzenie, przestali się śmiać, a Louis z uśmieszkiem wręczył mi szklankę świeżego soku pomarańczowego. – Dla ciebie, księżniczko.
Przewróciłam oczami i wskoczyłam na ladę, sącząc mój sok pomarańczowy i czekając aż ciasteczka się upieką. Louis był czuły wobec Jace przez cały. Przeczesywał jego włosy, dolewał mu kawy i ściągał nitki, które przyczepiły się do jego swetra. Poczułam ukłucie zazdrości na myśl, że Harry nigdy taki nie będzie.
Zjedliśmy szybko śniadanie i ubraliśmy się zanim skierowaliśmy się w stronę drzwi jak zwykle z drugimi kubkami kawy. Louis szedł z nami połowę drogi do pracy, zanim odłączył się od nas, by skręcić do swojego mieszkania, przesyłając buziaki i obiecując, że zobaczy się z nami później.
- Kocha cię. – zauważyłam kiedy Louis był za daleko by nas usłyszeć. Jace uśmiechnął się czule na oddalającą się postać Louisa i przytaknął.
- Ta.
- Widzisz się z nim dzisiaj wieczorem?
- Najprawdopodobniej. Widzisz się dzisiaj z Harrym?
Delikatnie się zaśmiałam kiedy weszliśmy do budynku. – Kto wie?
-Norah. – powiedział cicho Jace. Mogłam usłyszeć w jego głosie niepewność. Spojrzałam na niego. – Wszystko w porządku?
- Tak?
- Po prostu… Wyglądasz na w jakimś sensie… zmęczoną. Nie wiem. Wyglądasz na bardzo zestresowaną.
- Jest dobrze. – mruknęłam.
Wybrałam ignorowanie jego niepewnego wzroku, kiedy wybraliśmy guzik trzeciego piętra, gdzie znajdował się nasze nowe i ulepszone biuro, oboje trzęsąc się z podniecenia przed naszym pierwszym dniem już jako pracownicy, a nie stażyści. Kiedy weszliśmy do jasnego pomieszczenia, Sophia już segregowała rzeczy.
Odwróciła się z uśmiechem i uniosła dokument. – Victoria chce, żebyście to przeczytali, poprawili i sprawili, żeby było bardziej kreatywne. Znajdźcie jakieś dobre obrazki tego do artykułu. Poza tym, ten straszny koleś z wczoraj dzwonił.
- Harry? – zapytałam słabo.
- Ta, powiedział, że oddzwoni za kilka minut.
- Świetnie. – powiedziałam zrzędliwym tonem, opadając na jedno z naszych krzeseł i odebrałam papierową teczkę z jej bladych rąk. To było coś, co napisała Alice i prawdopodobnie już prawie było idealne. Jace usiadł obok mnie z jego kopią i zaczęliśmy czytać w czasie, kiedy Sophia krzątała się wokół nas, robiąc różne rzeczy.
Pomysły na wstęp artykuł już się tworzyły, kiedy czytałam dobrze napisane strony z kawą w jednej i długopisem w drugiej ręce, pisząc notatki na marginesach i zakreślając rzeczy, które nie brzmiały zbyt dobrze. Nasze puste kubki kawy były zastąpione następnymi przez zawsze pomocną Sophię.
Wtedy zadzwonił telefon. Moja szczęka opadła, kiedy obserwowałam jak stażystka zaczyna się kierować w jego stronę. Jej niebieskie oczy skupiały się na moich przez cały czas, kiedy podniosła słuchawkę do ucha i wzięła głęboki oddech zanim odpowiedziała.
- Biuro Jace i Norah. Tak, jest tutaj. Proszę poczekać, panie Styles. – powiedziała słodko, przyciskając przycisk oczekiwania i spojrzała na mnie – Chcesz z nim rozmawiać?
Wlepiłam wzrok w ścianę i rozważałam opcje. Mogłabym kontynuować ignorowanie go i prawdopodobnie mieć go u siebie w biurze nieproszonego i bardziej wkurzonego, albo porozmawiać z nim teraz i mieć to za sobą.
- Kurwa. – westchnęłam. – Porozmawiam z nim.
Wytarłam moje spocone dłonie w spódnicę, zanim odebrałam od niej telefon i podniosłam go do ucha. – Tu Norah.
Delikatnie westchnął. – Norah.
- Hej.
- Jesteś nadal zła? – wymamrotał, a frustracja w jego głosie od razu była wyczuwalna. Wyobraziłam sobie go ściskającego czubek nosa ze wzrokiem utkwionym w ścianie, kiedy mówił.
- Nie przeprosiłeś.
- Jeśli przeproszę, spędzisz ze mną dzisiejszą noc?
Wiedząc, że nie może mnie zobaczyć i patrzeć na mnie ze złością, przewróciłam oczami. – Inaczej nawet byś nie pomyślał o przeprosinach, więc jest to bezcelowe.
- Masz rację. Będę koło piątej, żeby cię zabrać. Do zobaczenia, kochanie.
- Harry, co to kurwa-
Moja głos został ucięty przez to, że zakończył połączenie, nie pozwalając mi dokończyć zdania. Moją pierwszą reakcją było rzucenie telefonem przez dobrze urządzone biuro, gdzie uderzył w ścianę z delikatnym łomotem. Następną reakcją było schowanie twarzy w dłoniach i powiedzenie cichego „kurwa”, a ostatnią czynnością było wybuchnięcie śmiechem.
Kiedy uniosłam głowę, Jace i Sophia gapili się na mnie, jakbym zupełnie oszalała. Wymienili się zmieszanymi spojrzeniami, niebieskie oczy naprzeciw niebieskich oczu, zanim mój współlokator ostrożnie do mnie podszedł, a stażystka próbowała ukryć swój chichot.
Jace rzucił jej spojrzenie znad jego ramienia. – Sophia! Nie widzisz, że ona wyraźnie jest na granicy załamania nerwowego, albo innego gówna?!
- Nie jestem! – oburzyłam się.
- Więc, co to kurwa było? To było psychiczne.
Wytknęłam mu język, kiedy zepchnęłam jego małą dłoń z mojego ramienia. – Po prostu Harry jest tak okropnie irytujący i tak okropnie seksowny, a ja jestem tak okropnie zadurzona w jego irytującej osobie. Więc zasadniczo wszystko jest okropne.
W pomieszczeniu nastała cisza. Oboje wgapiali się we mnie rozbawieni, kiedy ja spojrzałam na nich, zachęcając do powiedzenia czegoś. Po chwili Sophia wróciła do jakiś papierów, nad którymi pracowała z małym uśmieszkiem, a Jace usiadł na krześle obok mnie.
-Więc… - westchnął – Zgaduję, że to odpowiedź na moje pytanie. Ale także sądzę, że powinniście się z Harrym rozejrzeć się za szpitalem psychiatrycznym dla was obojga.
- Słyszałam, że w Brooklynie jest jeden bardzo ładny. Moglibyśmy was tam często odwiedzać. – wcięła się Sophia z uśmieszkiem. – Bardzo elegancki.
- Pieprzcie się oboje.
Wtedy oby dwoje wybuchnęli śmiechem, kompletnie rozbawieni tym bałaganem, który nazywam swoim życiem miłosnym. Cofnęliśmy się do przeglądania papierów, sącząc kawę, ukrywając przed Victorią i zachwycając się ubraniami, na które nie mogliśmy sobie pozwolić.
Praca przebiegała w ten sposób, że punktualnie o 4:45, wcześniej niż zwykle, Harry wszedł spokojnie do mojego biura nawet nie pukając, ubrany w dopasowany szary garnitur i czarną muszkę, wyglądając jak model Burberry prosto z wybiegu. Natychmiast skierował wzrok na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Norah. I Jace, jak się masz? I urocza młoda stażystka. Sophie, prawda?
Zarumieniła się i opuściła wzrok na jej Jimmy Choo’sy- efekt, który wywoływał u kobiet za każdym razem kiedy się pokazywał.– Sophia.
- Tak, oczywiście. – odpowiedział, pocierając dłonią szczękę i odwrócił się do mnie. – Norah, chodź. James czeka w aucie.
- Wezmę tylko torebkę. – wymamrotałam, kiedy wstawałam. Zabrałam skórzaną torbę z oparcia krzesła, sprawdzając czy wszystko czego potrzebuję jest w środku, pocałowałam Jace na pożegnanie i chwyciłam rękę, którą zaoferował mi Harry. Jego silny chwyt natychmiast zapewnił mu nade mną kontrolę, kiedy praktycznie wywlekł mnie z mojego biura do znajomego korytarza i do windy.
Napięcie w powietrzu było prawie namacalne, kiedy staliśmy w ciasnej przestrzeni z jakąś biedną osobą, którą rozpoznałam jako pracownika zespołu redakcyjnego. Mężczyzna zerknął niepewnie na Harry’ego, który mierzył go spojrzeniem, dopóki ten nie odwrócił wzroku. Musiałam przygryźć wargę, aby stłumić śmiech, który czaił się w moim gardle.
Tak szybko, jak wyszliśmy, Harry przyciągnął mnie do swego boku i pozwolił jego palcom spocząć na moich plecach.– Co cię tak śmieszy, Norah?
- Ten biedny koleś… Wyglądał jakby miał się zesrać.
- On się gapił. – wymamrotał Harry, kiedy otworzył dla mnie drzwi samochodu. – To było niegrzeczne.
Przewróciłam oczami i wsunęłam się na tylne siedzenie, a on usiadł obok mnie. James posłał mi mały uśmiech, a ja uśmiechnęłam się i pomachałam mu zanim skupiłam uwagę na pięknym mężczyźnie siedzącym obok mnie, którego długie palce były umiejscowione dokładnie nad moim kolanem.
- To ty ja zwykle byłeś tym, który był niegrzeczny. – wymamrotałam, a on na te słowa w irytacji wzmocnił uścisk na moim kolanie. – Taka prawda.
- Rozumiem, że jesteś nadal zła. – powiedział nisko, a jego głęboki głos przesiąknął złością. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w stronę okna, próbując uniknąć jego przeszywających zielonych oczu. – Norah, spójrz na mnie.
- Wolałabym nie.
Odetchnął powoli, kiedy jego dłoń odnalazła znowu moje kolano. Jego chłodne dłonie powodowały gęsią skórkę na moich bladych udach. Za każdym razem, kiedy mnie dotykał, moje ciało zawsze reagowało mimowolnie. – Przepraszam, Norah. Jest mi przykro, jeśli cię zdenerwowałem.
Odwróciłam gwałtownie głowę w szoku, by znaleźć go wpatrującego się we mnie z przygryzioną dolną wargą, a jego zielone oczy szukały moich. Prędkość z jaką zmieniał się jego nastrój była wystarczająca, żeby sprawić, że chciałam wyrywać sobie włosy z głowy ze złości, kiedy w rzeczywistości odpowiedziałam mu niezręcznym spojrzeniem i próbowałam przetworzyć to, co powiedział.
- Żartujesz sobie? – w końcu zdołałam to zrobić.
Zmarszczył brwi. – Nie.
- Naprawdę jest ci przykro?
- Tak, Norah. – rzucił. – Teraz odpuść.
Skrzywiłam się na niego, a on potrząsnął głową w ostrzeżeniu w reakcji na co zamknęłam usta, kiedy miałam mu już powiedzieć, żeby przestał być taki drażniący. Reszta jazdy odbyła się w ciszy, a jedynym naszym kontaktem były ciasno złączone dłonie z połyskiem potu między nimi, co było prawdopodobnie skutkiem mojego zdenerwowania.
Kiedykolwiek jestem obok niego, tępo mojego serca wydaje się być stale powyżej normy, tylko przez jego przytłaczającą obecność. A kiedy mnie dotyka, albo mówi do mnie, albo się do mnie uśmiecha, moje serce wydaje się bić tak szybko, że może wyskoczyć z mojej piersi.
Jasne światła wjazdu na parking oślepiły mnie, kiedy wjechaliśmy do ogromnego kompleksu budynków Harry’ego. Wyszedł z wdziękiem, oferując mi jego rękę, kiedy usiłowałam spokojnie wyjść za nim, mimo wszelkich starań, lekko się potknęłam.
Harry zachichotał i owinął jego ramię wokół mojej talii. – Chodź. Kolacja powinna być już gotowa.
Rozpływałam się z zachwytu się przy jego boku, kiedy szliśmy do góry do jego penthouse. U góry, pani Jennifer pracowała w kuchni, a zapach kurczaka w sosie alfredo unosił się po ogromnych pomieszczeniach. Stolik był już pięknie zastawiony na kolację dla dwojga z butelką mojego ulubionego wina postawioną na środku.
Jedzenie zostało położone przed nami tak szybko, jak tylko zajęliśmy miejsca i jak zwykle Harry obserwował mnie uważnie, kiedy wzięłam pierwszy kęs.
- Jest dobre?
- Jest świetne. – zapewniłam go.
- Dobrze.
Pani Jennifer myła naczynia w innym pomieszczeniu w czasie kiedy my jedliśmy rozmawiając o naszych dniach. Dzień Harry’ego był wypełniony spotkaniami i zgadzających się z nim „niekompetentnych pracowników, którzy muszą być wylani”, kiedy mój był pełen zwykłych poprawek artykułów i kubków kawy.
Wkrótce po tym, jak skończyliśmy posiłek, podyskutowaliśmy o planach na ten weekend odnośnie meczu Packersów, a Harry zaprowadził mnie na skórzaną sofę, sadzając na swoich kolana. Oparłam plecy o jego pierś i westchnęłam, kiedy poczułam jego usta napierające na moja łopatkę.
- Przestań się wiercić. – syknął.
Natychmiastowo zamarłam. – Przepraszam.
Uśmiechnął się przy mojej skórze i owinął mocniej ręką moją talię. – Co chciałabyś robić?
- Nie wiem. A ty?
- Pieprzyć się. - prosto odpowiedział. Te słowa wylały się z jego ust i posłały dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa na samą myśl o jego nagim, wytatuowanym ciele górującym nade mną. – Ale nie będziemy tego robić.
- Och. – to było jedyne słowo, które byłam w stanie wypowiedzieć, przez jego wędrujące dłonie, gorący oddech na mojej szyi i wyobrażenie sobie nas razem.
- Chodź. Obejrzymy film.
Bez problemu ściągnął mnie z siebie, zanim wstał z kanapy i zaprowadził mnie na górę, do jego ogromnej i zmodernizowanej sypialni. Patrzyłam przerażona jak ściąga buty oraz marynarkę i gestem ręki wskazał, abym podeszła.
- Ściągnij mój krawat. – rozkazał. Od razu zareagowałam i zaczęłam odwiązywać ciasny krawat z jego szyi najlepiej jak potrafiłam to zrobić moimi drżącymi palcami. Z tej odległości mogłam zobaczyć małe włoski na jego szyi i mały pieprzyk przy jego uchu. Zapach jego kokosowego szamponu rozluźnił mnie, kiedy w końcu ściągnęłam jego krawat.
Harry uśmiechnął się i pochylił się do przodu, a jego miękkie usta rozdzieliły się w oczekiwaniu. Niecierpliwie stanęłam na czubkach palców, by spotkać się z wargami tego onieśmielającego mężczyzny. Tak szybko jak nasze usta się spotkały, byłam zatraciłam się w uczuciu, które było Harrym Stylesem. Jego język łagodnie przejechał po mojej dolnej wardze, a jego ręka spoczywała w dole moich pleców.
Odsunął się za szybko, zostawiając mnie błagającą o więcej. Ta potrzeba została zaspokojona, kiedy zaciągnął mnie na łóżko i opadł obok mnie. Sięgnął po pilot, który wydawał się mieć więcej przycisków niż było to konieczne.
- Co chciałabyś oglądać? – zapytał, kiedy przycisnął guzik. Czarny mebel w dole łóżka rozsunął się i odsłonił ogromny płaski ekran telewizora. Musiałam ukryć mój grymas na myśl o ilości pieniędzy jaką ma ten człowiek. – Norah.
- Och, um, wszystko mi jedno.
- Który jest twoim ulubionym?
- "Wredne dziewczyny". – uśmiechnęłam się. – Jace i ja oglądamy to tak jakby… codziennie.
- Nigdy go nie widziałem. Obejrzymy go. – Wymamrotał, łatwo wsuwając jedną rękę pod moje ramiona. – I będziemy się przytulać.
Moja szczęka opadła w szoku i nie byłam pewna czy to było spowodowane faktem, że nigdy nie widział najwspanialszego filmu jaki kiedykolwiek powstał, czy tym, że słowo „przytulać” właśnie wyszło z jego ust. Wydawał się ignorować brak mojej odpowiedzi przyciągając mnie bliżej siebie, kiedy zaczął się film.
Ostrożnie pozwoliłam jednej ręce spocząć na jego talii i prawie umarłam, kiedy posłał mi mały uśmiech, a nawet przysunął mnie bliżej swojego boku, więc moja głowa spoczęła na jego muskularnej piersi. Wielka dłoń Harry’ego wślizgnęła się pod moją koszulę i zaczęła kreślić powolne kółka na mojej odsłoniętej skórze.
- Jaki jest twój ulubiony film? – zapytałam wsuwając rękę pod moją szczękę, aby na niego popatrzeć. – I nie możesz odpowiedzieć, że jakiś biznesowy film dokumentalny lub podobne gówno.
Zastanawiając się złączył brwi, w czasie kiedy w tle grały reklamy przed filmem. – Prawdopodobnie „Forrest Gump”.
- Dobry wybór.
- Jaki jest twój ulubiony kolor? – zapytał cicho.
- Czarny. – wzruszyłam ramionami. – Pasuje do wszystkiego. A twój?
- Czerwony.
Ukryłam głowę w zagłębieniu jego szyi i uśmiechnęłam się na wyobrażając sobie Harry’ego w za dużym, czerwonym swetrze. – Jesteś słodki. To znaczy… nie słodki, nie bardzo… Harry. To jest naprawdę słodkie.
- Więc, nie jestem słodki? – zadumał. Klepnęłam jego klatkę piersiową i zerknęłam na niego w górę po raz kolejny, aby znaleźć go patrzącego na mnie z chłopięcym uśmieszkiem, a jego dołeczki pokazały się w sposób, który absolutnie kocham. Mogłabym oddać prawie wszystko za to, żeby te dołeczki pokazywały się za każdym razem, kiedy się uśmiecha, ponieważ to znaczy, że uśmiech ten jest prawdziwy.
- Nie, jesteś całkowicie słodki. – zaprotestowałam, gwałtownie się rumieniąc. – Chyba, że nie lubisz być nazywany słodkim, w tym przypadku jesteś przystojny.. Co może być też dziwne. Nie wiem.
- Oddychaj, Norah. Nie ma potrzeby, by się stresować.
- Przepraszam. To po prostu się dzieje, kiedy jestem zdenerwowana.
- Dlaczego jesteś zdenerwowana? – zapytał. Zamarłam, kiedy jego dłonie odnalazły moją talię i delikatnie zepchnął mnie z jego piersi, a następnie przewrócił się na bok, więc nasze twarze, były oddalone o cale. Wgapiałam się w niego obojętnie, kiedy próbowałam przetworzyć obraz perfekcji przede mną. – Norah, odpowiedz na pytanie.
Zaczęłam zbierać białe poduszki, żeby uniknąć jego wzroku. – Nie wiem. Zacząłeś być dziwny.
- To znaczy?
- Przytulasz mnie. – zaśmiałam się. – Co więcej, nawet zapoczątkowałeś to przytulanie.
Na moje słowa, jego oczy pociemniały. – Jesteś moja, Norah. Dlaczego miałbym nie chcieć cię przytulać?
- Ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiłeś. – przełknęłam głośno ślinę.
- Nie robiłem jeszcze wielu rzeczy, które chcę z tobą zrobić. Na przykład, chce cię teraz pieprzyć, ale dopóki jesteś dziewicą, nie zrobię tego.
Zmarszczyłam brwi w zakłopotaniu, obserwując, jak przewraca się z powrotem i przyciąga mnie do swojej piersi. – Co masz na myśli mówiąc, że jestem dziewicą.
- Powiedziałaś, że jesteś.
- Nie, nic takiego nie powiedziałam. – wymamrotałam. – Niby kiedy?
Jego brzuch napiął się pod moimi wątłymi rękami kiedy usiadł na łóżku, z wyrazem twarzy pełnym zmieszania. Harry przygryzł swoją dolną wargę i spojrzał w dół na mnie. – Nie jesteś?
- Czy to ważne?
- Tak, ponieważ jeśli nie jesteś, mógłbym cię teraz pieprzyć.
- Nie, nie mógłbyś. – rzuciłam, odsuwając się od niego. – I dla sprostowania, nie jestem dziewicą i nie zamierzam się jak na razie z tobą przespać.
Wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, Harry opadł plecami na podgłówek. Obserwowałam go ostrożnie, kiedy przebiegł swoimi palcami przez jego loki, zanim kiwnął, abym do niego podeszła. Łatwo wsunęłam się do jego otwartych ramion, wzdychając w zadowoleniu, kiedy złożył pocałunek na moim czole.
- Norah. – westchnął. – Nie chciałem cię zezłościć. Staram się dzisiaj, naprawdę. Oglądajmy dalej film.
Moje serce powiększyło się na myśl, że faktycznie wkładał wiele wysiłku w swoją poprawę. Dzisiaj wieczorem był prawie jak normalna osoba, a nie jak dobrze opłacany robot. To było to, czego od niego oczekiwałam każdego dnia. – Okey. Będzie ci przeszkadzało, jeśli będę cytować każde zdanie?
- Naprawdę to potrafisz?
- Tak. – zachichotałam. – To talent.
- To mogłoby być irytujące. Więc, nie, nie możesz. Teraz chodź się przytulić, żebyśmy mogli dalej oglądać.
Nie musiał powtarzać dwa razy. Wylądowaliśmy w plątaninie ciał. Moje nogi wsunięte między jego nogami i jego ręce wokół mojej talii. Przez cały czas, cytowałam film, a Harry jęczał w irytacji.
Ale nie przeszkadzało mi jego zirytowanie, bo po każdym razie kiedy mówił mi, żebym przestała, następował jego pocałunek na czubku mojej głowy i głęboki, rozbawiony chichot, po czym mówi mi, że naprawdę mógłby się mniej przejmować, gdybym mówiła równo z filmem.
W momencie, kiedy zaczęli spiskować przeciwko Reginie, zapadałam w sen, przepełniony marzeniami o Harrym Stylesie. Tylko wtedy, kiedy poczułam, jak wyciąga rękę z pode mnie, obudziłam się z niskim pomrukiem.
- Skarbie, moja ręka drętwieje. – wymamrotał. Zachichotałam sennie i obróciłam się w drugą stronę, tylko po to aby zmusić go do wtulenia się w moje plecy i zmienienia pozycji w łyżeczkę. – Regina to suka.
- Lubisz ten film? – zakpiłam.
- Tak. Jest zaskakująco zabawny. – przyznał. Uśmiechnęłam się, kiedy poczułam jego długie palce spoczęły leniwie na mojej talii, a jego loki zaczęły łaskotać tył mojej szyi, gdzie była jego głowa. – Chociaż, mógłbym spuścić Reginie łomot.
- Oczywiście. – zachichotałam. Jego głęboki śmiech odbił się echem w pokoju. Piękny dźwięk, który nie często można usłyszeć. – Prawdopodobnie powinieneś ją podać do sądu, czy coś.
- Prawdopodobnie. - odrzekł. - A teraz śpij. Jest późno, a ja nie chcę, żebyś była zmęczona.
- Dobrze, panie Styles.
Wypuścił powietrze zirytowany. – Idź spać. I nazwij mnie jeszcze raz Panem Stylesem, a pożałujesz.
- Nie będę ryzykować. – wyśmiałam go.
Przyciągnął mnie jeszcze bardziej do swojej klatki piersiowej. Bliżej niż wcześniej (jakkolwiek to mu się udało) i zaczął składać leniwe pocałunki na moim karku. Moje oczy powoli się zamykały na ten delikatny dotyk. Harry będący żartobliwy i miły, był czymś, czego chciałam częściej niż tylko od święta.
Uczucie szczęście uleciało nagle, gdy powoi zamykającymi się oczami dojrzałam mały obiekt na czarnej szafce nocnej. To były kolczyki.
To nie były jedne z moich, bo moje były wszystkie z innej marki, albo pożyczone z szafy zapasowej Vogue’a. To były wielkie diamenty oszlifowane na kształt kół, nawleczone na srebro, a ich wartość była prawdopodobnie większa niż saldo mojego konta bankowego, co sprawiło, że chciałam krzyczeć z zazdrości, a potem z wściekłości, a potem z powodu złamanego serca.
Ponieważ Harry Styles kłamał, kiedy mówił, że nie spotyka się z nikim innym.
-----------------------------
Ostatnimi rozdziałami, to nas Callie nie oszczędziła.. : (
rozdzial super czekam na nn
OdpowiedzUsuń;_;
OdpowiedzUsuńA mogło być tak pięknie....
Świetny.... Harry no kurde... a może to dla niej? OMFG czekam na następny ツ @LoveHoranekEver
OdpowiedzUsuńWow Harry wow to takie do ciebie nie podobne xd a mogłabyś tak pięknie jebane kolczyki
OdpowiedzUsuń@Only_1Dreams
Ummm słodki biznesmen ;*
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity, zresztą jak zawsze :). Dziękuję za to że tłumaczysz to opowiadanie ;).Pozdrawiam Kamila ♡
OdpowiedzUsuńCudonwny ♥ głupu Harry :// czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę świetny, a końcówka tym bardziej. Jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczy się ta cała, cholerna sytuacja.
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym momentem zdecydowanie jest rozmowa Harry'ego i Norah na kanapie, kiedy chłopak pyta ją o to co chcą robić, po czym on bez ogródek stwierdza, że chciałby się pieprzyć, ale nie będą tego robić. Mimowolnie uśmiechnęłam się w tym momencie.
Teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko czekać na rozdział 31 i podziękować za tłumaczenie tego wspaniałego opowiadania ;)
Pozdrawiam cieplutko xx
jeju, jak ona tego Stylesa nie zapierdoli to ja to zrobię /@sheo_sheo
OdpowiedzUsuńNext . To jest cudowne //Wiktoria 🔜❤💕
OdpowiedzUsuńBoze kocham to!
OdpowiedzUsuńWkurzylo.troche mnie to ze zauwazyla te kolczyki... A moglo byc tak pieknie *-*
Czekam z niecierpliwosci na nn <3
P.S masz nowa czytelniczke i powiem Ci ze od pierwszego rozdzialu sie w tym zakochama *-*
Pozdrawiam xx
boze boze boze kocham to!!!!! kiedy nastepny rozdzial? kochaaaaaam toooo
OdpowiedzUsuńkiedy natsepny rozdzial?
OdpowiedzUsuńCudowny, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńkocham to!
OdpowiedzUsuńCzemu znowu taka długa przerwa? :( Rozumiem, wakacje te sprawy, ale no błagam ! Jeśli nadal bedziesz robić takie długie przerwy, to chyba się ostro wezmę za angielski! Ale i tak cię kocham i tego bloga !! <3 Poczekam :* Mam nadzieję, że krótko...Taaak... wiem lubię grozić xD
OdpowiedzUsuńTrzymaj się , kochana :*
Pati.
Ja chcę nowy!!♥
OdpowiedzUsuńDziękuje za tłumaczenie! ♥♪♠♣♦