środa, 26 lutego 2014

Rozdział 11

- Norah, jesteś pewna, że to wygląda okej? – jęknął Jace. Jego ciemne jeansy idealnie przylegały do nóg, a niebieska koszulka, którą miał na sobie, podkreślała kolor jego zdumiewających tęczówek. Wywróciłam oczami i potargałam dłonią jego włosy, plącząc je delikatnie.
- To wygląda zniewalająco. – prychnęłam. – Mówię to po raz setny.
Wytknął na mnie język i ostatni raz spojrzał na siebie w lustrze, kiedy wyszedł ze swojego pokoju. Podążyłam za nim do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Zajęłam miejsce obok niego, kładąc stopy na jego uda.
- Ta sukienka jest zabójcza. – skomplementował mimochodem. – Wiesz o której będą tu Aaron i Alice?
- Mówiłam im żeby przyszli o szóstej, jedzenie powinno również być koło tej godziny. – odpowiedziałam. Zrobiłam krótką pauzę, zanim znowu zaczęłam mówić. –Iharryprzychodziosiódmej.
Głowa Jace’a poderwała się z oparcia kanapy, a on zmrużył na mnie oczy. – Coś ty powiedziała?
- Um, powinni być tutaj o szóstej.
- Później.
- Jedzenie też powinno być koło tej godziny?
- Norah! – skarcił mnie. Jęknęłam, umieszczając głowę w dłoniach.
- I Harry będzie tu o siódmej. – mruknęłam. Czułam na sobie jego wzrok, więc powoli spojrzałam na niego przez przestrzenie między moimi palcami. Jace wyglądał na wpół zadowolonego i wpół wkurwionego, a jego chude ręce skrzyżowane spoczywały przed nim. – Wprosił się!
- To miała być noc pełna zabawy tylko naszej czwórki!
- Harry nie będzie taki zły! – broniłam go. – On nawet nie wie, że my zamierzamy iść do klubu. Prawdopodobnie zrezygnuje, kiedy się o tym dowie. – kontynuowałam, marszcząc nos. – Mam na myśli.. czy ty naprawdę widzisz go jako faceta, który jest typem imprezowicza?
- Nie. – westchnął. – Nieważne, Norah. Ale jeśli usłyszę waszą dwójkę pieprz..
- Jace! – pisnęłam, rzucając w niego poduszką. Wykonał szybki unik, wytykając mi język zanim, wybiegł z pokoju. Usłyszałam brzdęki dobiegające z kuchni w chwili, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. – Otworzę!
Otworzyłam drzwi i zgarnęłam w uścisku Alice i Aarona, przytulając ich mocno. Aaron miał na sobie czarne spodnie i białą, rozpiętą koszulę z podwiniętymi rękawami. Alice z kolei była ubrana w krótką, jedwabną, fioletową sukienkę.
- Wyglądacie wspaniale.
- Ty także nie wyglądasz źle, laska! – droczyła się ze mną Alice, przytulając mnie raz jeszcze. – Jestem bardzo podekscytowana dzisiejszym wieczorem. Ostatnio praca była zbyt stresująca.
- Wiem. – zgodziłam się i poprowadziłam ich do kuchni. Jace wręczył każdemu z nas kieliszek wina. – Victoria była bardziej upierdliwa niż zwykle. Teraz, kiedy mamy ten pokaz za sobą, może wszystko wróci do normy.
- Mam taką nadzieję. – mruknął Aaron.
Usiedliśmy przy stole, rozmawiając się, śmiejąc i żartując z Victorii, podczas oczekiwania na zamówioną chińszczyznę. Dzwonek zadzwonił, a Jace zerwał się, biegnąc do drzwi i piszcząc z ekscytacji.
Powrócił do nas, wymachując dwoma brązowymi torbami z papieru, pełnymi jedzenia. Zapach smażonego ryżu i kurczaka w sezamie wypełniły mieszkanie. Wszyscy wstaliśmy i dopadliśmy jedzenie, walcząc o sajgonki. Wsunęłam swoją rękę do torby i udało mi się zdobyć wszystko, co chciałam, zanim z powrotem pomknęłam do stolika.
- W porządku Aaron? – droczyłam się z nim, biorąc kęs mojego sajgonka, aby wzbudzić w nim zazdrość.
Odwrócił się do Alice i jęknął.
- Byłoby lepiej gdyby ktoś nie ukradł mojego sajgonka.
- Nie byłeś wystarczająco szybki. – wzruszyła ramionami. Jace uśmiechnął się, kiedy zajadał swój ryż, wyglądając na zupełnie zadowolonego ze swojego wyboru jedzenia. Rozmawialiśmy i popijaliśmy wino podczas naszego posiłku. Wychodziliśmy do klubu koło 7, również wtedy miał pojawić się Harry.
Rozejrzałam się po moich przyjaciołach zdenerwowana na samą myśl o Harrym. Miałam nadzieję, że nie pójdzie z nami do klubu, ale były to raczej nierealne oczekiwania. Rozzłoszczona odcięłam kawałek mojego kurczaka, niemal pragnąc aby była to jego piękna, głupia buźka.
Głośne śmiechy sprowadziły mnie z powrotem do rzeczywistości, z dala od myśli o jego podburzonych lokach, które zaprzeczały jego osobowości. 
- Norah, jesteś tu? – uśmiechnął się Aaron.
Wywróciłam na niego oczami.
- Wolałabym nie.
- Kłamca!
- Wiem. – zaśmiałam się. – Oczywiście, że chcę tu być.
W tej samej chwili rozległ się dzwonek. Poczułam skurcz żołądka, kiedy bezradnie spojrzałam na Jace’a. Wzruszył ramionami, a ja wstałam poirytowana. Była dopiero 6.30, ale oczywiście Harry przyszedł wcześniej. Poprawiłam w lustrze włosy pociągnęłam nieco w dół moją obcisłą, fioletową sukienkę, po czym otworzyłam drzwi.
Harry stał oparty o futrynę w ciemnoniebieskim garniturze i białej koszuli. Jego oczy otwarły się szerzej, kiedy zlustrowały moje ciało. Następnie zmrużył je, a one zasnuły się ciemnym odcieniem. Wzdrygnęłam się i zaczęłam bawić rękami za plecami.
- Cześć.- mruknęłam nieśmiało.
- Idź się przebrać. – zażądał natychmiast, ton jego głosu był niezwykle chłodny. – W tej chwili.
- Lubię tę sukienkę. – jęknęłam. – Jace powiedział, że wygląda dobrze.
- Kurwa, to wygląda dobrze, jeśli chcesz żeby każdy facet, którego zobaczymy cię macał. – jęknął. – Nie możesz wyjść tak ubrana. Idź. Przebierz się.
- A kim ty jesteś, moim ojcem? – zadrwiłam ze spojrzeniem wbitym w ziemię, stawiając na swoim. – Nie przebiorę się.
Jego dłoń podążyła do mojego podbródka, podnosząc go wyżej, zmuszając mnie bym na niego spojrzała. Górował nade mną wzrostem, podchodząc jeszcze bliżej.
- Norah, przysięgam na Boga, jeśli się nie przebierzesz, przelecę cię tutaj, na tej ścianie. Nie chcę, aby inni mężczyźni się na ciebie gapili.
Przełknęłam głośno ślinę i skinęłam potakująco głową. Zabrał opuszki palców z mojego podbródka i oplótł ramieniem moją talię, przyciskając mnie do swojego wyrzeźbionego torsu. Zarzuciłam ręce na jego ramiona i stanęłam na palcach, aby go przytulić. Jego ramiona były tak opiekuńcze i ciepłe. To zdecydowanie moja ulubiona strona Harry’ego.
Odsunął się, utrzymując mnie na długość swej ręki i wpatrywał się we mnie błyszczącymi oczyma.
- Masz upięte włosy. – zauważył, sunąc palcami po odkrytej skórze mojej szyi. – I kiedy się przebierzesz, nie zakrywaj malinki.
- Powiedziałeś, że lubisz, kiedy noszę je w ten sposób. – szepnęłam. Uśmiechnął się i wyminął mnie, wchodząc do mieszkania, jednocześnie ignorując to, kiedy krzyczałam ‘czekaj’. Jęknęłam i podążyłam za nim, nie będąc gotową, aby przedstawić go moim znajomym. Wcale.
Wyszłam zza rogu, napotykając na cztery zmieszane spojrzenia. Harry szybko się ocknął i wskazał jedną ze swoich przyozdobioną pierścionkami dłonią w kierunku moich przyjaciół.
- Myślałem, że będziesz tylko ty i Jace. – rozmyślał. Ze sposobu w jaki zacisnął swoją szczękę, mogłam wyczytać, że był nieźle wkurwiony.
Aaron i Alice patrzyli tam i z powrotem, to na mnie to na Harry’ego zmieszanym wzrokiem.
- Um, Harry, to jest Alice i Aaron. Alice, Aaron to jest Harry.
- Tak, wiemy. – odcięła się Alice, natychmiast się rumieniąc. – To znaczy, miło pana poznać, panie Styles.
Jego błyszczące oczy ponownie skierowały się na moich gości.
- Również miło jest mi was poznać. Norah musi się przebrać. Wybaczcie nam.
Chwycił moją dłoń, przechodząc obok mnie i ciągnąc za sobą. Musiałam prawie biec, by nadążyć za jego długimi krokami, ignorując ciekawskie spojrzenia moich znajomych.
- Harry! – skarciłam go, kiedy zatrzasnął z hukiem drzwi mojej sypialni. – Byłeś niemiły.
Zirytowany odwrócił się do mnie, wyrzucając ramiona w powietrze.
- Nie spodziewałem się tego. Gdzie wychodzimy wieczorem? I wybierz jakiś nowy strój, teraz.
Wywróciłam oczami, kiedy odwróciłam się w stronę mojej szafy i zaczęłam przeszukiwać kosmiczną ilość ubrań.
- Idziemy do klubu. Aczkolwiek nie wiem jak ty. – mruknęłam.
Dotarł do mnie odgłos jego kroków, zbliżających się żwawo do mojej osoby i zamarłam, sięgając po czarną spódniczkę. Jego klatka piersiowa przylegała do moich pleców, a on wyciągnął rękę, aby wyrwać mi ją z dłoni.
- Żadnych spódniczek. Ktoś może cię dotknąć, kiedy będziesz tańczyła.
Odeszłam od niego i wyciągnęłam parę czarno-złotych spodenek z wysokim stanem i czarną bluzkę, kończącą się powyżej pępka. Uniosłam je, aby mu pokazać.
- To jest w porządku? – zapytałam sarkastycznie.
Uśmiechnął się łobuzersko i pochylił się, składając całusa na moim policzku. Uchyliłam się nieco, zaskoczona.
- Jest piękne. Zaczekam za drzwiami.
Harry szybko wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi, gdy ja się przebierałam. Włożyłam czarne sandały i dołączyłam do niego. Stał oparty o ścianę naprzeciwko drzwi z chłodnym wyrazem twarzy.
- Chodź. – zażądał, chwytając mnie za rękę. Westchnęłam i podążyłam za nim z powrotem do kuchni, zastanawiając się dlaczego on oprowadza mnie po moim własnym domu.
Jace, Alice i Aaron naraz przestali rozmawiać, gdy tylko weszliśmy. Harry próbował ukryć swoje niezadowolenie, gdy usiedliśmy przy stole. Jego ramię opiekuńczo spoczywało z tyłu na oparciu mojego krzesła.
- Więc do jakiego klubu idziemy? – zapytał ozięble.
- Um, Element. – odpowiedział Aaron. Jego głos był niższy niż zazwyczaj i wiedziałam, że robi to tylko dlatego, żeby pozostać silnym mimo przytłaczającej obecności Harry’ego. Posłałam mu przepraszające spojrzenie, a on odpowiedział mi słabym skinieniem głowy.
- Dlaczego się przebrałaś? – zapytała dociekliwie Alice.
Ręka Harry’ego odczuwalnie napięła się na moim ramieniu, na co posłałam mu zmieszane spojrzenie, które zignorował. Myślę, że właściwie nie podoba mi się fakt, że posłuchałam jego irytujących poleceń.
- Czy każdy jest gotowy do wyjścia? – zapytał nagle Jace.
Odpowiedział mu chór składający się z samych potwierdzeń, więc wszyscy podążyliśmy w kierunku drzwi. Upewniłam się, że mam w torebce telefon i kilka dodatkowych wsuwek, a następnie wyszłam.
- Jace, zadzwonisz po taksówkę? – zapytałam, zamykając na klucz drzwi naszego mieszkania.
- Zadzwonię po mojego kierowcę. – odpowiedział za niego Harry. Odwróciłam się do niego wywracając oczami.
- Nie, Harry, wezwiemy taksówkę. Nie martw się o to.
- Zadzwonię po mojego kierowcę. – powtórzył, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie. Każdy wyglądał na skrępowanego z powodu tej wymiany zdań. Przygryzłam swoją wargę.
- Okej, w porządku. – odrzekłam, wypuszczając powietrze. – Zadzwoń do Jamesa.
Uśmiechnął się łobuzersko i wydobył telefon ze swoich jeansów, szybko wybierając numer.
- James? Wracaj. Potrzebujemy transportu. – warknął. Zakończył połączenie i posłał nam łagodny uśmiech. – Będzie tu za 5 minut.
Skinęłam głową i wszyscy zeszliśmy po schodach, czekając w lobby budynku. Harry trzymał rękę opiekuńczo w dole moich pleców. Zaczął luźną, nieformalną rozmowę z moimi przyjaciółmi, a ja uśmiechnęłam się na fakt, że właściwie był miły.
Próbowałam słuchać i włączyć się do pogawędki, ale skutecznie rozpraszała mnie jego mocno zarysowana szczęka i sposób, w jaki jego usta poruszały się, gdy mówił oraz to, że jego dłoń zaciskała się na moim biodrze za każdym razem, kiedy na mnie spojrzał. Jego głos przepełniony brytyjskim akcentem, sprawiał wrażenie o wiele ważniejszego niż kogokolwiek w lobby.
- James już tu jest. – oznajmił nagle. Podążyliśmy za nim na zewnątrz do czarnego Range Rovera. Harry wspiął się na przednie siedzenie, kiedy my usiedliśmy z tyłu.
- Cześć James. – przywitałam się radośnie.
James posłał mi zdawkowe skinienie głową.
- Witam, pani Wilson. Miło znów panią widzieć.
Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem i napotkałam na intensywny wzrok Harry’ego we wstecznym lusterku. Zarumieniłam się i przygryzłam wargę. Uśmiechnął się, budząc u mnie zaskoczenie, kiedy uwidoczniły się jego dołeczki.
- Widziałem to. – wyszeptał Jace do mojego ucha.
Odepchnęłam od siebie jego głowę.
- Skończ. – szepnęłam.
Zachichotał cicho i trącił swoją głową moją.
- Harry i Norah siedzą na drzewie…
- Jesteś taki dziecinny. – szepnęłam raczej za głośno. Aaron i Alice posłali mi ciekawskie spojrzenia, a ja pochyliłam się nad udami Jace’a, aby udzielić im wyjaśnień. – Taa, zeszłego wieczoru byliśmy na randce.
Alice zatknęła dłonią usta, usiłując powstrzymać swój pisk. –Nie gadaj!
Skinęłam głową i próbowałam ukryć uśmiech, spoglądając przez ramię w celu upewnienia się, że Harry nas nie słyszy. Dziewczyna wyciągnęła dłoń i szturchnęła moje  ramię.
- Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałaś!
Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się z powrotem siadając na swoim miejscu. Reszta drogi przebiegła w ciszy, nie licząc muzyki rozbrzmiewającej w tle. Harry nieustannie patrzył na mnie w lusterku, a ja wierciłam się niezręcznie pod wpływem jego spojrzenia, rozpraszając swoją uwagę przez zabawę dłońmi Jace’a.
Wysiedliśmy pod jasno oświetlonym klubem.
- Dzięki, James! – zawołałam, zanim wydostałam się z samochodu.  Dłoń Harry’ego natychmiast powędrowała w dół moich pleców, prowadząc mnie do wejścia. Mogłam usłyszeć głośną muzykę i dostrzec błyski świateł.
Oczy ochroniarza podwoiły swoje rozmiary i natychmiast odpiął aksamitną linę, kiedy dostrzegł Harry’ego.
- Panie Styles, nie wiedziałem, że będzie pan tu dziś wieczorem. – wydukał nerwowo.
- Ja też. – odpowiedział biznesowym tonem. – Proszę oczyścić mój sektor i przygotować dla nas.
- Życzy pan sobie to samo co zwykle? – odrzekł mężczyzna.
Harry spojrzał na mnie.
- Lubisz szampana? – mruknął. Skinęłam głową, a on odwrócił się ponownie w stronę ochroniarza, który w tamtej chwili zaciekawiony mi si[SP1] [SP2] ę przyglądał. Kiedy tylko Harry złapał go na tym, że się na mnie gapi, jego cała sylwetka się napięła.
Podniósł głowę i zmrużył oczy na mężczyznę, przyciągając mnie bliżej swojego boku. Atmosfera dookoła niego uległa zmianie.
- Weźmiemy to, co zazwyczaj. A ty jeśli jeszcze raz na nią spojrzysz, zostaniesz zwolniony. – syknął.
Po tych słowach splótł nasze dłonie i wprowadził mnie do klubu. Moi przyjaciele podążali za nami. Niski bas wysyłał wibracje wewnątrz mojego ciała. Nie mogłam doczekać się, aby iść i zacząć tańczyć, ciesząc się z wieczoru spędzonego w towarzystwie moich znajomych. I może nawet cieszyć się z przytłaczającej obecności Harry’ego Stylesa, do której powoli zaczynałam się przyzwyczajać.
Przedarliśmy się przez tłum i usiedliśmy przy okrągłym stoliku, usytuowanym z tyłu w odosobnieniu. Butelka szampana i kieliszki dla każdego z nas spoczywały przed nami. Harry napełnił je, a następnie wspólnie wznieśliśmy toast.
Wyzerowałam swój nerwowo, wprawiając Harry’ego w rozbawienie.
- Norah zdenerwowana po raz kolejny. Myślałem, że już przez to przebrnęliśmy. – zaczął mi dokuczać.
Moje usta otwarły się w szoku.
- Czy ty się ze mną droczysz?
- Możliwe. – odciął się, przezornie cały czas mnie obserwując.
Zachichotałam i szturchnęłam go.
- Nie mogę uwierzyć, że przerażający prezes tak właściwie ma dowcipną stronę. Kto by pomyślał?
- Nie mów o tym nikomu, to zniszczy moją reputację. – uśmiechnął się. Odwróciłam się ponownie do moich przyjaciół i poczułam, że Harry zostawia całusa na czubku mojej głowy. Wtuliłam się bardziej w jego bok, zatracając w znanym zapachu kokosów i perfum. Chłopak ścisnął moje ramię w odpowiedzi.
Aaron i Alice ciągle wyglądali na nieco zmieszanych faktem, że jesteśmy w klubie z mężczyzną, z którym przeprowadzaliśmy wywiad kilka tygodni temu, ale wydawali się czuć troszkę swobodniej.
- Ktoś chce shooty? – uśmiechnęłam się.
Oboje chętnie skinęli głowami, na znak aprobaty. Jednak Jace oparł swoje łokcie na stoliku i pochylił się nad nim z poważnym wyrazem twarzy.
- Co do shootów, oczywiście tak. Ale mam inną, ważniejszą uwagę: Harry, czy ten garnitur jest od Gucciego?



-------------------------------------
Sorry za poślizg, ale mama robi pączki bo jutro tłusty czwartek, no i wiecie... : D
Dziś nie mam bonusu, może jutro coś wstawię. I jeszcze raz przepraszam za akcję z komentarzami. Teraz już wszystko działa jak należy. Na potrzeby tłumaczenia założyłam aska, gdzie możecie zadawać mi pytania i co tam wam się podoba. KLIK
Link również w zakładce kontakt. 
Zapraszam też do zakładki informowani, jeśli chcecie na bieżąco dostawać informacje o nowych rozdziałach! 
Lots of love,
Sam. x

EDIT: Macie bonus na dobry sen. KLIK
Kolejny rozdział pojawi się na pewno w piątek, ale jeszcze nie wiem o której, bo wszystko zależy od tego, czy idę na imprezę, czy nie xD Jeśli pójdę, to będzie wcześniej, koło 19, a jeśli nie, no to pewnie tak jak dzisiaj :)

» zostaw swój komentarz «

12 komentarzy:

  1. Jejuuuu!
    Harry to taki zimny chuj a zarazem jest taki vakdbwocbwjdjwkdbz *-*
    Coś przeczuwam (a nawet wiem hahaha), że następny rozdział bedzie ciekawy ^^
    Jace to taki typowy gej xD chciałabym z takim mieszka! :D
    Kocham x
    @kludiqowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To momentami bywa takie słodkie, jak on się o nią martwi. Jednak należy się zastanowić na czym zależy mu bardziej: na niej, czy na swoich korzyściach..?
      Oj zgadza się, baaaardzo ciekawy! ;>
      Jace to taki pocieszny chłopak, hahaha :D
      Buziaki,
      Sam. x

      Usuń
  2. Asdkjhf kocham i uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde to jest takie ekscytujące, że AOPAVJWPEF *.*
    Czytałam początek i normalnie siedziałam jak na szpilkach, czekając, aż pojawi się Harry haha xD 'Przelecę cię na tej ścianie' - niewyżyty pan prezes xD Jego zachowanie było takie awww *.* Trochę uroczy, trochę wredny, bardzo władczy i ŻARTOWAŁ :O xD
    Co do bonusu - Harry przystojniejszy już chyba nie możesz być?
    A tak poza tym to trochę kolejność rozdziałów Ci się pomieszała :D
    Buziaki <3
    @moncziss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znowu kolejność.......? nbvfftyujbvdthn :/// Harry coś namieszał, to jego wina.. </3

      Usuń
  4. dał jej całusa w głowę to słodkie! rozdział jest świetny! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo swietny rozdzial czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest 23:48
    A kto musi wstac jutro o 6?
    A ja hah jednak to jest za bardzo wciagajace zeby isc spac x. @itsmeakame

    OdpowiedzUsuń