czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 19

Kiedy buczący alarm postawił mnie na nogi, Harry Styles nie oplatał już mojego ciała. Moje ubrania z poprzedniego wieczoru ułożone były w schludny stos na końcu łóżka. Żadnych oznak tego, że spędził tu noc razem ze mną, a ja po części zastanawiałam się, czy to aby na pewno miało miejsce.
Niechętnie wytoczyłam się z łóżka i zaczęłam podążać po wielkim penthousie w poszukiwaniu Harry’ego, poczynając od kuchni. Nie było go tam, jednak zostałam miło zaskoczona, widząc gotującą panią Jennifer.
- Cześć! – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, wchodząc do kuchni. – Pachnie naprawdę genialnie.
Odwróciła się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Norah! Cieszę się, że ciągle tu jesteś. Robię francuskie tosty. Myślę, że pan Styles jest na górze w swoim biurze.
- Francuskie tosty są najlepsze, na serio. – jęknęłam zadowolona. Napotkałam na świeżo zaparzony dzbanek kawy, więc napełniłam kubek i usiadłam przy kuchennej wysepce. – Jace, mój współlokator, robi najlepsze francuskie tosty. One są nie do przebicia.
- Cóż, nie miałaś okazji skosztować moich!- droczyła się.
Zachichotałam, popijając gorący napój.
- To prawda. Ocenię, kiedy spróbuję twoich.
Ciągle przygotowywała francuskie tosty, które sprawiały, że moje ślinianki pracowały na najwyższych obrotach na sam ich widok, a gdy Harry wszedł do kuchni, zaczęłam ślinić się jeszcze bardziej. Miał na sobie szary garnitur, a pod nim jasnoniebieską koszulę i krawat w paski. Jego włosy ciągle były mokre od prysznica, a telefon przyciśnięty do ucha.
- Będę niedługo! – warknął. – Możesz nie robić niczego na własną rękę? – uśmiechnęłam się zadowolona, kiedy roztargniony przywitał mnie pocałunkiem w policzek i nalał sobie filiżankę herbaty. – Dokumenty są w moim gabinecie. Tak. Około 3,6 miliona. I przesuń spotkanie na 12.
Zakończył połączenie bez jakiegokolwiek słowa, zasiadając na stołku barowym obok mnie.
- Czasami zastanawiam się dlaczego w ogóle mam pracowników, skoro każdy z nich jest niekompetentny.
- Prawdopodobnie oczekujesz zbyt wiele. – wzruszyłam ramionami.
Zmrużył oczy.
- Oczekuję bezbłędności w moim biznesie, Norah. Nie ma miejsca na pomyłki.
- Jezus, tylko żartowałam. – mruknęłam, odwracając się do pani Jennifer, która akurat kładła przede mną świeżego francuskiego tosta. – Dziękuję!
- Chciałabyś zjeść dziś ze mną luch? – zapytał Harry, powoli odcinając kawałek swojego tosta. Natomiast ja pochłaniałam piąty kęs, niemal jęcząc przez to, jak pyszny był.
- Umm, jasne. – wydukałam między kolejnymi kęsami. – Gdzie?
- James przyjedzie po ciebie i przywiezie do mojego biura. Będę musiał coś załatwić.
- Okej.
Kontynuowaliśmy posiłek w ciszy, a pytanie, na które nie otrzymałam wczoraj odpowiedzi, było ciągle żywe. Próbowałam rozkoszować się każdym kęsem mojego posiłku, poprzez powolne jedzenie, jednak z marnym skutkiem, ponieważ opróżniłam swój talerz dużo szybciej niż Harry. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Smakowało ci, prawda?
- Oczywiście. – odrzekłam. Powoli pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Zawstydzasz mnie, Norah.
Niemal zachłysnęłam się kawą na tę ironię. Skończył niezdarnie klepiąc mnie po plecach, kiedy próbowałam złapać oddech. Kiedy w końcu ustał natarczywy kaszel, chłopak podniósł brwi z pytającym wyrazem twarzy.
- Ja cię zawstydzam? – prychnęłam.
- Tak. – uśmiechnął się, dając mi nieoczekiwanego buziaka, który wystarczył, abym w końcu się zamknęła. Z pewnego siebie uśmieszku, który posłał mi chwilę później, taki prawdopodobnie był jego plan przez cały ten czas, jednak wcale mnie to nie obchodziło. Pocałunki Harry’ego Stylesa były warte milczenia.
Dokończyłam posiłek i odniosłam talerz do zlewu, zyskując wdzięczny uśmiech od pani Jennifer i piorunujące spojrzenie od Harry’ego. Zmrużył oczy, kiedy wytknęłam mu język i udałam się dalej, zamierzając wrócić na górę.
- Co ty robisz? – zawołał przez ramię.
- Idę po moje ubrania. Muszę dostać się do domu i przygotować do pracy.
- James i ja cię podrzucimy.
Wbiegłam po schodach, chwytając schludnie złożoną kupkę ubrań z łóżka i związałam włosy w kucyk, zanim ponownie zeszłam na dół.
- Kierowca jest gotowy, wtedy kiedy my.
Po tych słowach skinęłam głową, dając mu znać, że nadszedł już czas, aby się zbierać, po czym chwyciłam zaoferowaną przez niego dłoń. Opuściliśmy apartament i zajęliśmy miejsca w czekającym na nas czarnym samochodzie typu Town Car. Harry przywitał Jamesa krótkim skinieniem głowy, a ja posłałam mu szeroki uśmiech.
Harry bawił się moimi palcami całą drogę powrotną do mojego domu, rozbudzając tym gestem motylki w moim brzuchu. Powoli przekręcił jeden z moich srebrnych pierścionków zanim zdjął go z mojego palca, wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- Ten mi się podoba. – mruknął, podnosząc go w górę w ramach dogłębnych oględzin. Obserwowałam go rozbawiona, kiedy próbował wcisnąć go na jeden z palców swoich ogromnych dłoni, zanim ostatecznie się poddał i z zawiedzionym wyrazem twarzy wręczył mi go z powrotem.
- Szkoda, że nie pasuje.- powiedziałam wylewnie. – Ten różowy kwiatek naprawdę wyglądałby na tobie dobrze.
- Na mnie wszystko wygląda dobrze. – rzucił z pewnym siebie uśmieszkiem. Szybko temu zaprzeczyłam, mimo że wiedziałam, iż to całkowita prawda. On mógłby nosić cokolwiek, a i tak prawdopodobnie wyglądałby jak model prosto z wybiegu. Odzyskałam świadomość, kiedy Harry przyciągnął mnie bliżej. – Zobaczymy się na lunchu?
Spojrzałam w górę zdezorientowana uświadamiając sobie, że jesteśmy pod moim domem.
- Uh, tak.
- Nie planuj nic na weekend.
- Przepraszam, co to miało być?
Wypuścił moje dłonie, rzucając mi piorunujące spojrzenie i sięgnął nade mną, pchnięciem otwierając ciężkie, czarne drzwi. Wysiadłam niezgrabnie i od razu zostałam zatrzymana przez jego dłonie, zaplecione na mojej talii. Jego oczy były pełne troski, kiedy na niego spojrzałam.
- Proszę, nie planuj nic na weekend, Norah. – wyszeptał, ściskając mój nadgarstek dla lepszego efektu. Z bezradnym uśmiechem schyliłam się do auta, aby pozostawić na jego ustach szybkiego całusa. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie od pozostania z nim była myśl o Victorii, która ochrzani mnie, jeśli się spóźnię.
- Pa! – krzyknęłam przez ramię, kiedy wbiegałam po schodach. W niezwykle chłopięcy, bardzo nietypowy dla niego, jednak cudowny sposób pomachał mi, zanim zatrzasnął drzwi auta. SUV odjechał szybko, a ja weszłam do środka, uprzednio dwukrotnie wkładając klucz w zamek do góry nogami.
- To cud! – zawiwatowałam, kiedy weszłam do apartamentu. Ciekawska głowa Jace’a wychyliła się z kuchni.
- Co takiego?
- Trafiłam kluczem w dziurkę po dwóch próbach!
Zirytowany wywrócił oczami.
- Myślałem, że chcesz powiedzieć, że walnęłaś Harry’ego. To dopiero byłby największy cholerny cud, jaki kiedykolwiek widziałem. A teraz wynocha, właśnie wybrałem twój dzisiejszy strój.
Pokazałam mu środkowy palec zanim skierowałam się do pokoju, upewniając się, czy rzeczywiście wybrał dla mnie oszałamiający zestaw. Neonowo-czarna wzorzysta spódnica, którą kupiłam w ubiegły weekend i mój ulubiony czarny top z długim rękawem w połączeniu z paskowanymi sandałami. Jace to geniusz.
Wyszliśmy z mieszkania mniej niż 10 minut po moim powrocie, w jednej dłoni trzymając kubek kawy, a w drugim komórkę. Powiedziałam mu o tym, że Harry zgodził się nie umawiać się z innymi kobietami, z czego był oczywiście zadowolony, jednak oboje wiedzieliśmy, że to nie było wystarczająco dobre.
- Dobra! – obruszył się. - Następnym razem musisz mu powiedzieć, że nie jesteś jego.
- Ale trochę jakby jestem... – odpowiedziałam potulnie. – Chcę być jego. I to jest strasznie frustrujące, Jace.
- Norah! Musisz się ogarnąć! – skarcił mnie. Skinęłam w ramach zgody, kiedy kilka minut później weszliśmy do szklanego budynku, którym było biuro Vogue, oboje ciągle paplając o mojej nocy z Harrym. Zyskując groźne spojrzenie od Victorii, przypominające nam o możliwym awansie, znaleźliśmy się w biurze Jace’a.
Na środku pomieszczenia stało biurko z krzesłami po obu stronach. Dokumenty, zdjęcia i różne inne inspiracje zdominowały całą jego powierzchnię, razem z naszymi laptopami rozłożonymi przed fotelami. Jace usiadł naprzeciwko mnie z rezolutną miną, po czym zaczęliśmy pracę.
Dwie godziny i trzy kubki kawy później, udało nam się wymyślić 3 pomysły, włączając w to wskazówki dotyczące niedrogiej mody jesiennej, jak nosić biel dniu pracy. Każdy z nas miał własny stos list z możliwościami, próbek materiałów i zdjęć, które nas zainspirowały.
- Cholera, jesteśmy dobrzy. – Jace zagwizdał figlarnie. Podniósł w górę swój pusty już kubek. – Więcej kawy?
- Tak, poproszę. – westchnęłam. – I może jakieś jabłko? Myślę, że możemy dokończyć główny temat artykuł podczas lunchu.
- Masz rację.
Wolnym krokiem opuścił biuro, a pozwoliłam sobie na chwilę relaksu po dwóch godzinach piekielnej burzy mózgów. Wyciągnęłam telefon, widząc wiadomość od Harry’ego, co sprawiło, że poczułam gorąco oblewające moje policzki i zaczęłam chichotać jak nastolatka. To robiło się żenujące.

Od: Harry Styles
10:47
Lunch nadal aktualny?

- Kurwa. – syknęłam do siebie, szybko wystukując odpowiedź.

Do: Harry Styles
10:53
Możemy to przełożyć? Mam dużo pracy. x

Od: Harry Styles
10:54
Ja również mam pracę. Cóż za zbieg okoliczności. Jeśli tylko uda mi się znaleźć dla ciebie czas.

Do: Harry Styles
10:55
Nie przesadzaj. To irytujące. x

Od: Harry Styles
10:56
Nie lubię odwoływania planów, Norah. Wolę, kiedy wszystko idzie według ustalonego porządku. Moje mieszkanie, dziś wieczór. Weź swoje ubrania po to, żebyśmy nie musieli zatrzymywać się rano u ciebie. x


Do: Harry Styles
10:58
Zapytaj mnie w miły sposób, panie Styles. x

Od: Harry Styles
11:00
Próbujesz mnie wkurwić? Mów mi Harry. x

Do: Harry Styles
11:01
To nie było specjalnie miłe.

Zachichotałam, odkładając telefon, gdy niecierpliwie czekałam na wiadomość od Harry’ego. Tak łatwo było mu docinać przez smsy, bez tego ciągłego chłodnego spojrzenia, które teraz nie powodowało u mnie ataku serca. Jace wrócił trzymając w rękach dwa kubki kawy, a w tym samym czasie mój telefon zaczął dzwonić.
- Kurwa, kurwa, kurwa. – mruknęłam, kiedy przeczytałam imię na wyświetlaczu, zyskując rozbawione spojrzenie od mojego najlepszego przyjaciela. Harry był najwidoczniej bardziej wściekły niż mogłabym się spodziewać. Mocno zacisnęłam powieki, jednocześnie odbierając telefon. – Tak?
- Norah. – zaczął niskim głosem. Jego głos wysyłał ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Harry. – mruknęłam. Jace uniósł brwi w ekscytacji, obiegając biurko, aby znaleźć się tuż obok mnie i ścisnął moją rękę.
- Zostaniesz na noc w moim mieszkaniu? – jęknął. Po tym nastąpiła pauza, kiedy brał głęboki, sfrustrowany oddech. – Proszę?
- Będę zaszczycona, panie Styles.
- Naprawdę Norah, jeśli nie zaprzestaniesz celowych prób, żeby mnie wkurwić, przestanę nad sobą panować.
Zachichotałam do telefonu.
- A co jeśli nie chcę, żebyś nad sobą panował?
- Norah. – ostrzegł ochrypłym głosem. Wziął kolejny głęboki oddech.
- Widzimy się wieczorem.
- Do zobaczenia, panie Styles.
- Nazwij mnie panem Stylesem jeszcze raz, a przyjdę do ciebie i przelecę cię na twoim biurku. – warknął. Moje oczy podwoiły swoje rozmiary, kiedy spojrzałam na Jace’a, sprawdzając czy zdołał to usłyszeć. Niewinne spojrzenie jego błękitnych oczu utwierdziło mnie w tym, że nie usłyszał głosu Harry’ego.
- Przepraszam panie Sty.. Cholera! Tym razem mi się wymsknęło, przysięgam! – mamrotałam bezradnie. – Dobry Boże, nie przychodź! Błagam cię..
Po drugiej stronie słyszalny był jego niski chichot.
- Oddychaj Norah. Widzimy się wieczorem.
- Do wieczora. – wychrypiałam do słuchawki. Po tych słowach połączenie zostało zakończone, a Jace wyrwał mi telefon z dłoni i schował go w swojej kieszeni, ostrzegając mnie, że jeszcze raz się rozproszę, a zepsuje automat do kawy i zwali winę na mnie.
- Wiem, że chcesz pikantnych szczegółów. – uśmiechnęłam się, kiedy ponownie zasiedliśmy do pracy.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Nie!
- Bierz się do roboty, Jace. – przedrzeźniałam go. Mruknął cichą obelgę i powróciliśmy do naszych laptopów, oboje poszukując materiałów do innej sekcji. 20 minut później, nadal szukaliśmy jakiejkolwiek inspiracji. Przed końcem dnia pomysły musiały być ustalone i dopracowane, więc moglibyśmy w końcu zacząć poszukiwania naprawdę istotnych rzeczy.
Pukanie wyrwało nas z zamyślenia, kiedy młoda, kędzierzawa stażystka wystawiła głowę przez drzwi. Jace jęknął sfrustrowany i zaczął walić głową o biurko. Dziewczyna wyglądała, jakby miała zacząć płakać.
- Zignoruj go. – zaczęłam. – O co chodzi?
- Masz gościa. – mruknęła cicho. – Wpuszczę go.
Drzwi cicho się za nią zamknęły, a ja nawet nie zdążyłam zapytać kto to jest, jednak wcale nie musiałam. Strach widoczny w jej oczach i ostrzeżenie, które on dał mi kilka minut temu wystarczyły, żebym domyśliła się, iż wbrew mojej woli, Harry Styles się tu pojawił.
Drzwi się otworzyły, a szok spowodował, że żołądek podszedł mi do gardła.
------------------------------------
Prawie 6,5 tys. wyświetleń. WOW. To wszystko dzieje się tak szybko...

» zostaw swój komentarz «

13 komentarzy:

  1. FDJXFIXFOOVKFJOSDIFODVPLPSDPFSPVKSOFVSOFVSJOKSOFKSOGJSDOFGJDO mam nadzieję, że coś w końcu pomiędzy nimi zajdzie :)))))))))))

    nic nie sugeruję, lmao.

    @stylzatics x

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy właśnie teraz Harry przyszedł przepieprzyć Norah na stole hahahahaha Nieładnie tak przy Jacie XDDDDD Już nie mogę się doczekać kolejnego <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam że nie mogłam wytrzymać i przeczytałam kilka rozdziałów do przodu mimo to nadal tutaj zaglądam, bo jednak czytanie po polsku to czytanie po polsku haha :D A co do tłumaczenia to jak zwykle świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wierzę, że Harry przyjechał do biura Norah haha xD Jeśli to rzeczywiście on, to przeszedł samego siebie hahahaha xD
    Ogólnie nasz pan prezes robi się coraz milszy. Norah już go sobie wychowa xD
    Rozdział taki słodki, że awww <3 Rozpływam się *.* Ale mam przeczucie, że niedługo coś się spieprzy, bo przecież nie może być ciągle kolorowo prawda?
    Buuu nie ma bonusu :<
    Buziaki x
    @moncziss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest bonuuuus! looknij, on trochę słabo widoczny :c muszę poprawić kolor czcionki :D

      Usuń
  5. Jesus (specjalnie tak anpisałam żeby nie było)
    Chce już nexta bo inaczej tu zeświruje xd

    OdpowiedzUsuń
  6. To ich napięcie seksualne doprowadza mnie do palpitacji serca. Mógłby spełnić swoją groźbę i przelecieć Norah w biurze xD Nie mogę się doczekać aż w końcu coś między nimi zajdzie, bo ewidentnie tego potrzebują.
    Obstawiam, że wpadnie tam Claire, ale sama nie jestem pewna.
    Czekam na nexta!
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem tutaj od niedawna i na szczęście już na bieżąco. Strasznie cieszę się, że tłumaczysz to opowiadanie, a tym bardziej, że robisz to tak dobrze. Myślę, że w tym momencie jest jednym z moich ulubionych. Uwielbiam takiego Harry'ego, a czytając tę historię moja wyobraźnia po prostu szaleje! Mam nadzieję, że będzie tutaj coraz więcej czytelników, bo zdecydowanie to tłumaczenie na nich zasługuję.
    Co do rozdziału to oczywiście jak każdy wspaniały, ale wydaje mi się za krótki ;c Czuję ogromny niedosyt. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciutko i będę mogła spać spokojnie wiedząc co wydarzy się w biurze głównej bohaterki ;)

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest genialny! już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezus, ale byłam podekscytownaaa!!!... Śmiałam się jak idiotka, prawie płakałam, cieszyłam się i przygryzałam notorycznie wargę czytając to. Czy to musi być tak się pytam, cholernie doskonałe?
    Trzyma do jasnej cholery w napięciu, a potem BAM! - są razem w łóżku- potem... BANG! - sms'y od NIEGO. Masakra jakaś!!
    Ja bym takiego napięcia, jak bohaterka, nie była w stanie zatrzymać. On jest narkotyk.(Ten blog)
    Czytasz i nie możesz przestać!!!!!
    Kocham, pozdrawiam, czekam na nn.
    Pati :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ale cudowne asljfalejgldjs

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny *___*
    C.

    OdpowiedzUsuń